Spicy

Blog przeniesiony
my-story.pl


Prolog

 Minął już tydzień odkąd wrócili z Hiszpanii. Zadzwonił tylko raz i to w celu odwołania spotkania. Siedziała na środku sali przy jednym z biurek i obserwowała krążących wokół agentów. Kiedy ktoś przyjrzałby się dokładnie jej twarzy pod maską obojętności skrywał się niepokój i zniecierpliwienie. 

Rozdział 1
    - Hastings nowy przydział – aż podskoczyła na fotelu.
    - Już idę szefie – odłożyła słuchawkę – Jest!! - wyrzuciła ręce do góry. Po ponad tygodniu gniecenia pupy w fotelu nareszcie coś się dzieje! Od rana zamknęła się w swoim gabinecie, żeby oszczędzić biednych agentów, których obrzucała co chwilę wściekłymi spojrzeniami.

Rozdział 2

Wróciła do domu koło 6. Wzięła prysznic i przebrała się w lekką sukienkę zapinaną z przodu na zamek błyskawiczny. Odgrzała resztki wczorajszej  lasagne i rozłożyła się na swoim ulubionym dywanie w salonie ze stosem dokumentów. Właśnie przeglądała listę klientów obsługiwanych przez pana Wilsona, kiedy ktoś zapukał do drzwi.

Rozdział 3

Usiadła przy jednym z licznych biurek, wyciągnęła kartkę z drukarki i patrzała na nią bez wyrazu i bez emocji. Musiała sobie przygotować listę pytań, skoncentrować chociaż przez chwilę. Maya już zadzwoniła do Jessici i umówiła ją, Harveya i Hermensa na przesłuchanie. Pytała dwa razy co się dzieje i Wik za każdym razem unikała odpowiedzi.

Rozdział 4

Nogi się jej ugięły i odruchowo oparła się o stół obok swojego krzesła. Wymieniła spojrzenia z Mayą, która wyglądała na nieco wystraszoną.
    - Oddzwonię dobrze?
    - Jasne.
    Wik rozłączyła się i usiadła powoli na krzesło.

Rozdział 5

Kiedy stanęła przed biurowcem w którym znajdowało się Powels&Word&Hermans przysięgła, że już nigdy nie nazwie tej firmy kancelarią. To był w całości przeszklony drapacz chmur (naprawdę sięgający chmur). Usytuowany w centrum Manhattanu musiał być jednym z najbardziej ekskluzywnych miejsc w tym mieście.

Rozdział 6

    Zapadła cisza. Żadne z nich się nie odezwało aż do wyjścia na parking, kiedy to każde rozeszło się w swoją stronę. Wik zatrzymała się po części rozbawiona sytuacją.
    - Jedziesz ZE mną – odpowiedziała na spojrzenie adwokata. Z nie do końca zadowoloną miną, ale bez sprzeciwów poszedł za nią.

Rozdział 7

    - Dzień dobry - przywitała się z kobietą na parterze - Tym razem do pana Hermensa - wymieniły uśmiechy.
    - I tym razem również ma pani swój? - uniosła identyfikator „gość” - Życzę udanej rozmowy agentko Hastings.

Rozdział 8

    Siedziała w swoim gabinecie i poprawiała całe stosy raportów. To była niestety ta gorsza strona bycia przełożoną, ale póki starała się być systematyczna nie miała większych problemów. Zapatrzona w monitor komputera sięgnęła po wibrujący telefon.
    - Ta?

Rozdział 9

     Cześć Rita! -  Wik podeszła do eleganckiego, szklanego biurka stojącego naprzeciw pustego gabinetu Harveya. Rita w miętowej sukience segregowała właśnie dokumenty. Podniosła głowę i uśmiechnęła się szeroko.
    - Cześć!

Rozdział 10

    Harvey siedząc w fotelu czytał list, a Jessica pochylając się nad nim czytała mu przez ramię.
    - Czyli ciebie też chcą zniszczyć – warknęła.
    - Bo wiedzą, że nie pozwolę zniszczyć ciebie – mimo zdenerwowania był zupełnie opanowany.
    - No to umieram z ciekawości co wymyślą na mnie, bo nie pozwolę, żeby ktoś was stąd ruszył – powiedziała Wik i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że zrobiła to na głos.

Rozdział 11

- Santini! Myślałem, że jesteś w Nowym Meksyku! - był bardzo naturalnie zaskoczony, kiedy ściskał dłoń oniemiałemu Dominikowi. Oczywiście. Harvey był zawsze panem sytuacji. Nigdy nie był zdezorientowany. Wik od samego początku coś nie grało. Teraz już wiedziała co.

Rozdział 12

Kiedy następnego dnia rano Harvey z Jessicą i Carlem w towarzystwie Brumera weszli do jak to kiedyś Maya nazwała Wielkiej Sali, Wik siedziała na biurku pod ścianą z rękoma założonymi na piersi i niezbyt zachęcającą miną obserwując otoczenie.

Rozdział 13

    Dałem się zaskoczyć raz, drugi, trzeci. Skończ. Zawsze tak broisz? Gdybyś była moją podwładną stłukł bym Ci tyłek tak, że nie siadła byś przez tydzień. Jak się
    czujesz?

Rozdział 14

Obudziła się niezdarnie zawinięta w kołdrę. Było jej duszno. Nic dziwnego miała na sobie ciepłe dresowe spodnie. Kiedy zerknęła na zegarek była już 9.30. Niesamowite, że do tej godziny nikt jej nie obudził. Niespiesznie wzięła prysznic, ubrała się i pojechała do biura. 

Rozdział 15

    Uśmiech nie schodził jej z ust. Kiedy szła długim chłodnym korytarzem kostnicy do laboratorium Zoe czuła się aż nie na miejscu. Jakby w sukni weselnej poszła na pogrzeb.
    - Wiesz, że jesteś najcudowniejszą przyjaciółką na świecie? - powiedziała dziarsko.

Rozdział 16

Chodziła po głównej sali w tą i z powrotem zastanawiając się nad dalszym planem. Było już prawie południe i powinna być tu wydeptana spora ścieżka. Dzisiaj coś się zmieniło. Dzisiaj Maya kręciła się w okół niej szukając pretekstu, żeby podejść, a Lincoln siedział bezczynnie zerkając co chwila w jej stronę. 

Rozdział 17

Obudziła się w zalanym słońcem pokoju. Było jej tak wygodnie, że minęło kilka minut zanim postanowiła się ruszyć. Leżała na olbrzymim łóżku, a światło odbijało się od jasnej pościeli. Przez dwa wielkie okna widziała jak Nowy Jork leży u jej stóp. 

Rozdział 18

Rano wszytko wydawało się totalnie nierzeczywiste. Zupełnie jakby Harvey Word był jakimś odległym snem. Kiepsko spałam, więc punkt ósma byłam już w biurze. Przez cały weekend ignorowałam moje przyjaciółki, które próbowały się ze mną skontaktować co najmniej 100 razy i czuję, że nie ujdzie mi to płazem.

Rozdział 19

- No przestań aż tak cię zdenerwowałam, czy aż tak się nudzisz? - prycham z dezaprobatą. Odważam się spojrzeć na Nathalie, ale ta pokazuje coś ojcu. Harvey pochyla się nad nią, ale kiedy na niego zerkam podnosi głowę i patrzy mi prosto w oczy kompletnie nie słuchając córki.

Rozdział 20

    - Na co masz ochotę? - pyta wsiadając do samochodu.
    - Na kąpiel - pocieram dłonie i wplątują się w zbyt długie rękawy Harveyowej marynarki. Otulam się nią szczelnie bardziej dla zapachu niż ciepła.

Rozdział 21

    - Dzień dobry słyszałam co się stało. Cudownie, że wszystko dobrze się skończyło!
    - Cześć Nathalie, tak chociaż na miejscu Zoe unikałabym banków. Wiesz może gdzie jest Rodriquez? - rozglądam się dookoła. Jakoś dziwnie pusto.
    - W pokoju socjalnym.

Rozdział 22

Minęła już północ, kiedy przekopuje po raz setny wszystkie dokumenty związane ze sprawą. Najbardziej podejrzany jest nadal zięć, ale też najbardziej oczywisty, więc właściwie odpada. Zoe musi mi podać ten drugi składnik, który znalazła na bombie. 

Rozdział 23

    Kiedy ponownie otwieram oczy słońce mocno przebija przez zaciągnięte rolety, a ciepłe, rozbawione, brązowe oczy uważnie mi się przyglądają.
    - Dzień dobry - wsparty na ręce uśmiecha się słodko.

Rozdział 24

Wracamy do biura dokładnie po godzinie i dziesięciu minutach. Jestem ubrana w bardzo obcisłą, czarna kurtkę z napisem FBI na plecach, czarne spodnie i pełne uzbrojenie. Mój ulubiony strój a'la Lara Croft. 

Rozdział 25


Szczotkuje rozpuszczone włosy po raz setny. Poprawiam jeszcze raz żółtą, jedwabną bluzkę i oczyszczam doskonale czyste czarne spodnie. Zerkam ostatni raz na makijaż i przeciągam usta beżową, transparentną pomadką.

Rozdział 26 i 27

- Cześć! - uśmiecham się do Mayi, która patrzy na mnie wrogo nie ruszając się zza biurka - Masz sekundę?
- Cześć... Co tam? - niechęć to chyba jedyne co do mnie dociera z jej słów. Przysiadam na brzegu jej biurka i łapę ją za rękę.

Rozdział 28

Przebudzam się w ciepłej pościeli w pałacu mojego tajemniczego księcia. Prężę się wyciągając rękę na miejsce obok mnie. Jest puste... Hmm. Czyżby on w ogóle nie sypiał? Obracam się na drugi bok i zerkam na okna.

Rozdział 29

    Mija dobra godzina, kiedy słuchając nokturnów kończę przyrządzać pieczonego dorsza z warzywami na parze.
    - Co tak ładnie pachnie?! - Nathalie przechyla się przez futurystycznie powyginaną barierkę na górze - Myślałam, że pojechaliście razem!

Rozdział 30

Nic mnie nie budzi, ale nie chce mi się już dłużej spać. Otwieram oczy i pierwsze co widzę to Harveya. Patrzy na mnie tym niezgłębionym wzrokiem, ale twarz ma pogodną i łagodną. Tak chce zaczynać każdy dzień!

Rozdział 31

- Jak się czuję Martha? - pytam Nathalie. Siedzimy na jednym z biurek i pijemy kawę. Tak piję kawę! Kiedy Harvey wczoraj odwiózł mnie do domu spędziliśmy czas do późnej nocy rozmawiając zupełnie luźno i niezobowiązująco, a kiedy próbowaliśmy się pożegnać skończyło się na podłodze w salonie...

Rozdział 32

Mija środa i nastaje czwartek. Stres i niepewność stają się dla mnie normą dnia. Odpisał tylko dwa zdania. "Musisz mi ufać Mała. Jeśli będzie powód dowiesz się o nim ode mnie" Domyślił się, że wiem, a ja już nic nie odpisałam.

Rozdział 33

Kolejna sypialnia Harveya... Kolejne wielkie łóżko. Pościel w kolorze starego złota i brązu z daleka pachnie świeżością. Wielkie wykuszowe okna i drzwi na taras z ciężkimi kremowymi kotarami zdobią jedną ze ścian.

Rozdział 34

    Kiedy jemy śniadanie, a trzeba zaznaczyć, że jest już 11:30 Harvey sprawdza telefon. Krzywi się nieznacznie i lekceważąco odkłada go na stół.
    - Kiedy przyleciałeś? - pyta Nathalie.

Rozdział 35

Budzi mnie brzęczek budzika. Uchylam jedno oko, ale na dworze ledwie zaczyna świtać. Jakaś pomyłka. Nagle coś się na mnie porusza. To ręka Harveya puszcza moją pierś.
 - Wstajemy aniołku - mruczy zaspany.

Rozdział 36

Jedziemy już ponad godzinę. Przed lotniskiem czekał na nas granatowy Jeep, a mężczyzna, który przekazywał nam kluczyki zdawał się doskonale znać Harveya, chociaż ten zachowywał swoją naturalną powściągliwość.

Rozdział 37

    - Nareszcie wróciliście - Maria wita nas z uśmiechem w jadalni.
    - Uwierz mi trzeba się mocno napracować, żeby zgłodniała!
    Posyłam mu mordercze spojrzenie, ale nie zwraca na mnie uwagi uśmiechając się pod nosem.

Rozdział 38

Popołudnie mija nam na dosyć leniwie. Nie rozmawiamy już na temat przeszłości, ani przyszłości. Na razie to temat zamknięty. Koło piątej postanawiam iść pod prysznic. Do kolacji mam jeszcze ponad godzinę. 

Rozdział 39

- Harvey to bardzo poważna decyzja - dyskusja trwa od momentu, kiedy opuściliśmy farmę. Przykro było mi się żegnać z Marią i Gregiem, ale perspektywa powrotu do przyjaciół stała się bardzo kusząca. 

Rozdział 40

Budzimy się rano prawie w tym samym czasie. Ja śpię sama w swojej sypialni, a dziewczyny w gościnnej. Biorę prysznic i schodzę na dół. Wyjątkowo pije kawę, którą podaje mi Zoe. Głowa mi pęka, a światło razi niemiłosiernie. 

Rozdział 41

Harvey zamyka laptopa i przeciera oczy. Zajęło mu to więcej czasu niż przewidywał, ale z nowymi spółkami tak bywa. Jeszcze chciały chojraczyć i walczyły z bezwzględnym posłuszeństwem jakie powinny mu okazać. To nawet całkiem śmieszne. 

Rozdział 42

Budzik bezlitośnie wyrywa mnie z głębokiego snu. Dlaczego jestem taka obolała...? Niechętnie otwieram oczy i patrze na zegarek. 7:30. Trzeba wstać. Oczywiście jestem już sama, więc nie ma czego żałować. Mój pierwszy oficjalny poranek w Bloomberg.

Rozdział 43

Pierwsze pojawia się czarne audi. Wyskakują z niego dwaj mężczyźni. Jeden z pistoletem w dłoni biegnie między blaszaki, a drugi pędzi w moją stronę. Widzę ich jak w zwolnionym tempie. Powoduje to mdłości, więc znowu wracam wzrokiem na wyszczerbione deski molo.

Rozdział 44

Świadomość powraca powoli. Jestem w bardzo płytkiej fazie snu i wiem, że za momencik się obudzę. Powód tego jest aż nazbyt oczywisty. Jestem wyspana. Nie otwierając oczu przypominam sobie wieczór. Usnęłam z myślą o nim i z myślą o nim się budzę. Tak bardzo go potrzebuje... 

Rozdział 45

Dzień jest doskonały. Jemy śniadanie w piżamach, później oglądamy chwilę telewizję i Harvey idzie się przygotować do pracy, a ja wskakuje w jeansy i idę do swojego gabinetu. Jestem nieprzytomnie szczęśliwa. 

Rozdział 46

- CO?!!
Funkcje życiowe na chwilę mi się zatrzymują.
- Powiedziałaś, że nie będziesz się złościła - unosi palec do góry, a ja opadam bezwładnie na oparcie. Nie wierzę...
- Musisz je oddać.

Rozdział 47

Ostrożnie otwieram drzwi i chcąc nie chcąc wracam na salę. Tak czy inaczej muszę wziąć torebkę. Po pierwszych dwóch krokach zauważam roześmianą sukę w czerwonej sukience. Tańczy z jakimś mężczyzną i bawi się doskonale. 

Rozdział 48

Wstając z łóżka codziennie rano powtarzam, że to niemożliwe... To mi się śni. Dzień zaczyna się w fantastycznie schematyczny sposób. W ciągu tygodnia wstaje o ósmej. 

Rozdział 49

Poniedziałek jest wyjątkowo nerwowy. Nie wiem dlaczego, bo nie dzieje się nic szczególnego. Tak to po prostu odczuwam. Chodzi raczej o mnie, bo wszyscy zachowują się normalnie.
- Jak się udał weekend? - pytam Mayi dopiero w południe ze wstydem zdając sobie sprawę, że zupełnie o tym zapomniałam.

Rozdział 50

Wpadliśmy do państwa O'Neal akurat w porze śniadania. W pierwszym odruchu zrobili tylko osłupiałe miny, ale kiedy zaczęłam wyciągać patyczki zamknięte w probówkach, w celu pobrania próbek DNA w końcu zaczęli mówić. 

Rozdział 51

- Jesteś boska - mruczy Harvey, kiedy opadam na jego pierś zupełnie wyczerpana. Bycie na górze bardzo mi się spodobało. Górowanie nad wiecznie panującym nad wszystkim mężczyzną jest upajające. 

Rozdział 52

Już jutro wylatujemy...! Lecimy gdzieś, gdzie nie znajdą nas żadne obowiązki i problemy! Ja i pan mojego życia. Mojego życia, serca, ciała... mnie. Właśnie oddałam ostatnie raporty Brumerowi i nie zostawiam żadnych nie zamkniętych spraw. 

Rozdział 53

Ludzie szturchają mnie przechodząc w pośpiechu z walizkami, a ja odbijam się od nich potykając o własne nogi. Nadal czuje się jak na haju. Cały czas powtarzam w głowie, że wszystko w porządku. Jest dobrze!
- W czym mogę pomóc? - nie zauważyłam, kiedy doszłam do kasy.

Rozdział 54

Gorąco. Strasznie gorąco. Zrzucam z siebie pościel i rozglądam się dookoła. To mój stary pokój... Zaciskam oczy, bo spazm bólu przetacza się przez moje ciało. Sen był dobry... Chcę, żeby wrócił! Świadomość jest niestety silniejsza.

Rozdział 55

Ale koszmar się nie kończy. Mija poniedziałek, mija wtorek, mija środa... Mija tydzień odkąd wyjechałam, a każdy dzień wygląda identycznie. Jedynym plusem jest to, że przez mój wycieńczony organizm okres skończył mi się tak szybko jak się zaczął. 

Rozdział 56

- Zjedz ile możesz - Harvey głaszcze mnie po dłoni, kiedy babcia ładuje mi cały talerz naleśników i nucąc jakąś melodię wraca do kuchenki.
Szczerze powiedziawszy jestem piekielnie głodna... Obudziłam się z takim strasznym burczeniem w brzuchu, że Harvey wygonił mnie w piżamie na dół. 

Epilog

- To było bezprawne nagranie! - krzyczy mężczyzna uspokajany przez swojego adwokata.
- I moja klientka jest skłonna odpowiedzieć za swoje nieeleganckie zachowanie - uśmiecham się spokojnie - Jednakże - wstaje i wychodzę zza biurka - Dowody są nie do obalenia - rozkładam ręce przechadzając się w nowych pantofelkach Louboutina










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!