Poniedziałek jest wyjątkowo nerwowy. Nie wiem dlaczego, bo nie dzieje się nic szczególnego. Tak to po prostu odczuwam. Chodzi raczej o mnie, bo wszyscy zachowują się normalnie.
- Jak się udał weekend? - pytam Mayi dopiero w południe ze wstydem zdając sobie sprawę, że zupełnie o tym zapomniałam.
- W sumie to dziwnie... - wzrusza ramionami.
- Jak to "dziwnie?" - siadam koło niej. Dopiero teraz zauważam, że jest jakaś niewyraźna - Opowiadaj.
czwartek, 31 stycznia 2013
środa, 30 stycznia 2013
SPICY Rozdział 48
Wstając z łóżka codziennie rano powtarzam, że to niemożliwe... To mi się śni. Dzień zaczyna się w fantastycznie schematyczny sposób. W ciągu tygodnia wstaje o ósmej. Harvey w tym czasie wraca z treningu. Idzie pod prysznic, a ja bardzo często dołączam do niego, lub po prostu schodzę na śniadanie i on po chwili dołącza do mnie. W pracy uczę się być przywódcą, a nie żołnierzem. Ja myślę, inni robią. Mój szef jest bardzo zadowolony z takiego obrotu, a koledzy kpią, że trafiłam na kogoś, kto mnie w końcu przytemperował. Ale jest dobrze. Lepiej. Opowiedziałam Demmingowi co znalazłam i obiecał wziąć to pod uwagę w dalszym śledztwie. Mimo że był na mnie wściekły o wyskok z Surf Ave.
wtorek, 29 stycznia 2013
SPICY Rozdział 47
Ostrożnie otwieram drzwi i chcąc nie chcąc wracam na salę. Tak czy inaczej muszę wziąć torebkę. Po pierwszych dwóch krokach zauważam roześmianą sukę w czerwonej sukience. Tańczy z jakimś mężczyzną i bawi się doskonale. Jest naprawdę bardzo ładna... I też go miała. Pojawia się straszny obraz jej drobniutkiego ciała otoczonego przez silne ramiona Harveya. Przebiegam w panice wzrokiem po wszystkich kobietach. Która jeszcze?! Nie, nie ruda w żółci? Szatynka? Też na mnie zerkała kilka razy. Nie! To stanowczo za dużo. Robi mi się mdło od wizji Harveya z jakąkolwiek kobietą! Chcę stąd wyjść!
- Wik wszystko w porządku? - to Rita z zaniepokojoną miną łapie mnie za rękę - Jesteś strasznie blada - marszczy brwi.
niedziela, 27 stycznia 2013
SPICY Rozdział 46
- CO?!!
Funkcje życiowe na chwilę mi się zatrzymują.
- Powiedziałaś, że nie będziesz się złościła - unosi palec do góry, a ja opadam bezwładnie na oparcie. Nie wierzę...
- Musisz je oddać.
- Nie ma mowy.
- Dlaczego?
- Bo chcę, żebyś je miała - mówi spokojnie i stanowczo.
- Bo chcesz i tak ma być?! - nerwy mi puszczają.
- Proszę cię, zachowuj się doroślej Wiktorio - w jego słowach pobrzmiewa niesmak.
SPICY Rozdział 45
Dzień jest doskonały.
Jemy śniadanie w piżamach, później oglądamy chwilę telewizję
i Harvey idzie się przygotować do pracy, a ja wskakuje w jeansy i
idę do swojego gabinetu. Jestem nieprzytomnie szczęśliwa. Po
godzinie stwierdzam, że uwielbiam pracować przy biurku. Właściwie
jak mogłam nie korzystać ze swojego gabinetu w pracy? Jest cicho i
spokojnie. Z gramofonu sączy się muzyka z musicalu "Koty",
nikt mi nie wrzeszczy nad uchem, kiedy rozmawiam przez telefon i
koncentruje się na pisaniu, dzięki czemu robię to dużo szybciej.
Zadziwiające.
sobota, 26 stycznia 2013
SPICY Rozdział 44
Świadomość powraca powoli. Jestem w bardzo płytkiej fazie snu i wiem, że za momencik się obudzę. Powód tego jest aż nazbyt oczywisty. Jestem wyspana. Nie otwierając oczu przypominam sobie wieczór. Usnęłam z myślą o nim i z myślą o nim się budzę. Tak bardzo go potrzebuje... Podnoszę głowę, żeby sprawdzić godzinę. 2:15. Środek nocy, a ja jestem już zupełnie wypoczęta. Gdzie może być Harvey? Drugą noc z rzędu... Najgorsze przypuszczenia powodują mocny ucisk serca, gardła, żołądka i jeszcze kilku innych organów. Kiedyś musiał często nocować poza domem.
piątek, 25 stycznia 2013
SPICY Rozdział 42
Budzik bezlitośnie wyrywa
mnie z głębokiego snu. Dlaczego jestem taka obolała...? Niechętnie
otwieram oczy i patrze na zegarek. 7:30. Trzeba wstać. Oczywiście
jestem już sama, więc nie ma czego żałować. Mój pierwszy
oficjalny poranek w Bloomberg. Rytualnie jak co rano wyciągam z
szafki nocnej pigułkę i łykam. Kiedy idę do łazienki przeciągam
się z grymasem bólu. Albo to przez te wczorajsze "figle",
albo coś mnie bierze... Z uśmiechem zerkam na nadgarstki i
przechodzą mnie przyjemne ciarki na widok lekkiego zaczerwienienia.To było coś zupełnie niespodziewanego, zaskakującego i
oszałamiającego. Tylko chłonąć...
Po paru minutach już
ubrana przysiadam na niskiej komodzie i przyglądam się swoim butom.
Nie wiedziałam, że mam ich aż tyle!
czwartek, 24 stycznia 2013
SPICY Rozdział 43
Pierwsze pojawia się
czarne audi. Wyskakują z niego dwaj mężczyźni. Jeden z
pistoletem w dłoni biegnie między blaszaki, a drugi pędzi w moją
stronę. Widzę ich jak w zwolnionym tempie. Powoduje to mdłości,
więc znowu wracam wzrokiem na wyszczerbione deski molo.
- Wiktoria! - ktoś
szarpie mnie za ramiona. Podnoszę wzrok.
- Czy twój gniew mieści
się w jakiejkolwiek skali? - nie wiem skąd to pytanie wzięło mi
się w głowie. Po tym wszystkim co się stało moim największym
problemem jest gniew Harveya Worda.
SPICY Rozdział 41
Harvey zamyka laptopa i
przeciera oczy. Zajęło mu to więcej czasu niż przewidywał, ale z
nowymi spółkami tak bywa. Jeszcze chciały chojraczyć i walczyły
z bezwzględnym posłuszeństwem jakie powinny mu okazać. To nawet
całkiem śmieszne. Zupełnie jak Wiktoria. Tyle, że ona nie jest
śmieszna. Jest figlarna, zabawna i lubi go testować. Zauważył to od razu. Mówi lub robi coś co teoretycznie mogłoby mu się nie spodobać i obserwuje jego reakcje. To fajna zabawa, bo jej
posłuszeństwo zdobył już dawno temu. Zerka na Rolexa na ręce i
przeklina siarczyście pod nosem. Już po dziesiątej. On to potrafi
zrobić powitalny wieczór, nie ma co... Ale teraz jest chociaż
bezpieczna.
środa, 23 stycznia 2013
SPICY Rozdział 40
Budzimy się rano prawie
w tym samym czasie. Ja śpię sama w swojej sypialni, a dziewczyny w
gościnnej. Biorę prysznic i schodzę na dół. Wyjątkowo pije
kawę, którą podaje mi Zoe. Głowa mi pęka, a światło razi
niemiłosiernie. Najgorszy jest fakt, że musimy iść do pracy.
Jest ósma rano. Siedzimy przy bufecie, sączymy kawę i prawie nic
nie mówimy. Pukanie do drzwi brzmi w mojej głowie jakby ktoś
tłukł w nie młotem. Krzywię się niemiłosiernie i idę
otworzyć.
- Dzień dobry proszę
pani. Przyjechałem po pani rzeczy.
Szczęśliwa i coraz szczęśliwsza!
Moi drodzy
Chciałam oficjalnie powiadomić o moim nowym pomyśle. Ponieważ zagląda Was coraz więcej, a moje ukochane Fanki podbudowują mnie z każdym dniem coraz bardziej zwyczajnie nie chcę Was opuszczać! Ale od początku. Wiktoria roiła się w mojej głowie już od bardzo dawna i właściwie kiedy zaczęłam ją spisywać miałam już gotową fabułę. To zdecydowanie ułatwiało sprawę szybkiego pisania. I mimo, że powoli ale nieubłaganie opowiadanie zmierza ku końcowi nie żegnamy się z nią jeszcze. Prawda jest taka, że pierwszy był Dominik. Zarówno w mojej głowie jak i w komputerze... (mimo, że wolę Harveya i jakkolwiek to zabrzmi to za niego postanowiłam się wziąć najpierw). Chociaż nigdy tego nie dokończyłam zdecydowanie spory fragment części pierwszej już powstał. Więc co powiecie na prequel? Tajemnicza misja w Hiszpanii?
Cokolwiek powiecie nie tak prędko! Bo od jakiegoś tygodnia z siłą taką jak w przypadku Wiktorii miota mi się po głowie nowy pomysł. Nowa historia, nowa fabuła, nowi bohaterowie. I tym razem odetchniemy troszkę od FBI... Nie mogę zdradzić zbyt wiele szczegółów, ale oczywiście znajdzie się dziewczyna i starszy od niej facet... Jakoś szczególnie podoba mi się ten rodzaj znajomości :) Nie mam jeszcze imion ani nazwisk, bo z tym zawsze mam największy problem. Na przykład nad Mayą zastanawiałam się z dobrą godzinę! Jeśli macie jakieś pomysły chętnie im się przyjrzę :)
Ale to wszystko "kiedyś". Na razie jeszcze sporo przed Wiktorią i Harveyem <3
Nikki :)
SPICY Rozdział 39
- Harvey to bardzo
poważna decyzja - dyskusja trwa od momentu, kiedy opuściliśmy
farmę. Przykro było mi się żegnać z Marią i Gregiem, ale
perspektywa powrotu do przyjaciół stała się bardzo kusząca.
Polubiłam farmę i jej mieszkańców, więc mam szczerą nadzieję,
że będę miała okazję jeszcze tu wrócić.
- Sadzisz, że nie
wiedziałem co robię proponując ci to?
- Sądzę, że możesz
nie wiedzieć.
Biedna Barbara zostaje
szybko odprawiamy, a my nie przerywamy sporu.
- Więc ok kobieto
doświadczona w związkach. Dlaczego nie?
wtorek, 22 stycznia 2013
SPICY Rozdział 38
Popołudnie mija nam na
dosyć leniwie. Nie rozmawiamy już na temat przeszłości, ani
przyszłości. Na razie to temat zamknięty. Koło piątej
postanawiam iść pod prysznic. Do kolacji mam jeszcze ponad
godzinę. Nie wróciliśmy już do przerwanych pieszczot, więc
kiedy ciepła woda spływa po moim nagim ciele myśli uciekają
właśnie w tym kierunku. Obmyślam plan jakby tu zachęcić pana
mecenasa do dalszego działania i kiedy wychodzę spod prysznica
uśmiecham się zadowolona. Trzaski za oknem uświadamiają mi, że
jeszcze przez nie nie wyglądałam. Odchylam firankę i wyglądam na
zewnątrz.
poniedziałek, 21 stycznia 2013
SPICY Rozdział 37
- Nareszcie wróciliście
- Maria wita nas z uśmiechem w jadalni.
- Uwierz mi trzeba się
mocno napracować, żeby zgłodniała!
Posyłam mu mordercze
spojrzenie, ale nie zwraca na mnie uwagi uśmiechając się pod
nosem.
- Nawet nie wnikam jak
ci się to udało - wchodzi Greg - Przeciągnąłeś dziewczynę po
całym terenie?
- Nie. Wiktoria była
zachwycona zachodnią łąką, więc nie szliśmy nigdzie indziej.
- Podobała ci się? -
zwraca się do mnie.
- Tak, bardzo - staram
się nie myśleć co mi się tam tak bardzo podobało - Niesamowicie
kojące miejsce.
niedziela, 20 stycznia 2013
SPICY Rozdział 36
Jedziemy już ponad
godzinę. Przed lotniskiem czekał na nas granatowy Jeep, a
mężczyzna, który przekazywał nam kluczyki zdawał się doskonale
znać Harveya, chociaż ten zachowywał swoją naturalną
powściągliwość.
- Och błagam cię
powiedz mi w końcu dlaczego jesteśmy właśnie tutaj... - odrywam
się od krajobrazu i patrzę na niego błagalnie.
- A nie podoba ci się?
Jedziemy właśnie małym
miasteczkiem o wdzięcznej nazwie Springfield i mam wrażenie, że
wszyscy się za nami oglądają.
SPICY Rozdział 35
Budzi mnie brzęczek budzika. Uchylam jedno oko, ale na dworze ledwie zaczyna świtać. Jakaś pomyłka. Nagle coś się na mnie porusza. To ręka Harveya puszcza moją pierś.
- Wstajemy aniołku - mruczy zaspany.
- Mhm - odpowiadam ponownie zamykając oczy. Oszalał chyba... Jest mi ciepło i dobrze. Chyba śniło mi się coś przyjemnego, bo czuję lekkie podniecenie. Może jak usnę przyśni mi się znowu.
- Hej - unosi się na łokciu i całuje mnie w szyje - Bo wpakuje cię do samochodu w piżamie.
Moje oczy nagle otwierają się szeroko i gwałtownie przewracam się na plecy prawie uderzając go w zęby.
sobota, 19 stycznia 2013
SPICY Rozdział 34
Kiedy jemy śniadanie, a
trzeba zaznaczyć, że jest już 11:30 Harvey sprawdza telefon.
Krzywi się nieznacznie i lekceważąco odkłada go na stół.
- Kiedy przyleciałeś?
- pyta Nathalie.
- W nocy. Wyleciałem
zaraz po kolacji, na której niestety musiałem być, a... -
wypowiedź zostaje brutalnie przerwana przez telefon. Dzbanek z
mlekiem mi go zasłania, więc nie widzę kto tak bardzo chce z nim
rozmawiać. Harvey wzdycha i bierze go do ręki.
piątek, 18 stycznia 2013
SPICY Rozdział 33
Kolejna sypialnia
Harveya... Kolejne wielkie łóżko. Pościel w kolorze starego
złota i brązu z daleka pachnie świeżością. Wielkie wykuszowe
okna i drzwi na taras z ciężkimi kremowymi kotarami zdobią jedną
ze ścian. Jest tu zdecydowanie prościej i "spokojniej"
niż w pozostałej części domu. Pomijając jego zamiłowanie do
gigantycznych łóżek jest tu jedna spora szafa, jedna, długa
komoda i piękny kominek. To wszystko. Widać, że Martha nie
położyła ręki na umeblowaniu tego jednego pomieszczenia.
SPICY Rozdział 32
Mija środa i nastaje
czwartek. Stres i niepewność stają się dla mnie normą dnia.
Odpisał tylko dwa zdania. "Musisz mi ufać Mała. Jeśli
będzie powód dowiesz się o nim ode mnie" Domyślił się, że
wiem, a ja już nic nie odpisałam. Zero kontaktu od ponad
dwudziestu czterech godzin. Gdybym nie była taka uparta musiała
bym przyznać, że strasznie za nim tęsknie i potwornie mam ochotę
usłyszeć jego głos nie mówiąc już o przytuleniu się. Ale
kiedy Maya pyta czy wszystko ok udaje zaaferowaną pracą i
entuzjastycznie kiwam, że tak.
czwartek, 17 stycznia 2013
SPICY Rozdział 31
- Jak się czuję
Martha? - pytam Nathalie. Siedzimy na jednym z biurek i pijemy kawę.
Tak piję kawę! Kiedy Harvey wczoraj odwiózł mnie do domu
spędziliśmy czas do późnej nocy rozmawiając zupełnie luźno i
niezobowiązująco, a kiedy próbowaliśmy się pożegnać skończyło
się na podłodze w salonie... I w końcu spałam może trzy
godziny...W każdym razie kawa może okazać się niezbędna, jeśli
nie chcę dać się zestrzelić przy pierwszej z brzegu okazji.
Chociaż i tak mam wrażenie, że Maya zadbała, żeby ten napój
bardziej smakował kawą niż był nią w rzeczywistości.
środa, 16 stycznia 2013
SPICE Rozdział 30
Nic mnie nie budzi, ale
nie chce mi się już dłużej spać. Otwieram oczy i pierwsze co
widzę to Harveya. Patrzy na mnie tym niezgłębionym
wzrokiem, ale twarz ma pogodną i łagodną. Tak chce zaczynać
każdy dzień!
- Dzień dobry - całuje mnie w czubek nosa. Odpowiadam mu uśmiechem. Przeciągam się i krzywię z bólu.
- Bardzo cię boli?
Boli jak jasna cholera!! Cały tyłek jest obolały i piekący.
- To fajny ból... - obejmuje go i przyciągam do siebie. Jest taki twardy i ciepły - Nie biegasz dzisiaj?
- Dzień dobry - całuje mnie w czubek nosa. Odpowiadam mu uśmiechem. Przeciągam się i krzywię z bólu.
- Bardzo cię boli?
Boli jak jasna cholera!! Cały tyłek jest obolały i piekący.
- To fajny ból... - obejmuje go i przyciągam do siebie. Jest taki twardy i ciepły - Nie biegasz dzisiaj?
wtorek, 15 stycznia 2013
SPICY Rozdział 29
Mija dobra godzina, kiedy
słuchając nokturnów kończę przyrządzać pieczonego dorsza z
warzywami na parze.
- Co tak ładnie
pachnie?! - Nathalie przechyla się przez futurystycznie powyginaną
barierkę na górze - Myślałam, że pojechaliście razem!
- Nie twój tata
pojechał sam. To znaczy z Trevorem.
Zbiega na dół i staje
przy blacie obok mnie.
- Dlaczego mnie nie
zawołałaś? Pojawiła się nadzieja, że ktoś mnie w końcu
nauczy gotować i nie chcę przegapić żadnej lekcji!
- Zapamiętam -
odpowiadam z uśmiechem - Zadzwoń do taty i zapytaj za ile będzie.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
SPICY Rozdział 28
Przebudzam się w ciepłej
pościeli w pałacu mojego tajemniczego księcia. Prężę się
wyciągając rękę na miejsce obok mnie. Jest puste... Hmm. Czyżby
on w ogóle nie sypiał? Obracam się na drugi bok i zerkam na okna.
Z przyjemnością zauważam, że te od wschodu mają zaciągnięte
rolety. Zamykam oczy i zapadam w przyjemną drzemkę.
niedziela, 13 stycznia 2013
SPICY Rozdział 26 i 27
- Cześć! - uśmiecham
się do Mayi, która patrzy na mnie wrogo nie ruszając się zza biurka - Masz sekundę?
- Cześć... Co tam? - niechęć to chyba jedyne co do mnie dociera z jej słów. Przysiadam na brzegu jej biurka i łapę
ją za rękę.
- Przepraszam. Wiem, że
wczoraj się wystraszyłaś, ale dotarło to do mnie zbyt późno.
Obiecuję bardziej uważać.
Ma zdziwioną minę.
Chyba trochę przesadza...
- Nie no... - mruczy -
Nie musisz mnie przepraszać! Ale uważaj bardziej - uśmiecha się
łagodnie. Klepię ją po ramieniu. Patrzy na mnie uważnie.
- Wszystko w porządku?
- Tak - przytakuje
pewnie.
SPICY Rozdział 25
Szczotkuje rozpuszczone
włosy po raz setny. Poprawiam jeszcze raz żółtą, jedwabną
bluzkę i oczyszczam doskonale czyste czarne spodnie. Zerkam ostatni
raz na makijaż i przeciągam usta beżową, transparentną pomadką.
Upewniam się, że zielona z żółtym refleksem apaszka dobrze
zasłania opatrunek i chwytam torebkę. Chyba jestem gotowa. Biorę
kluczyki z komody i nabieram głęboko powietrza. Idę na kolację z
facetem, który tylko się ze mną pieprzy i jego córką,
którą ma z jedyną kobietą jaką kochał... Dziwna sytuacja nawet
jak na mnie! Ok. Cel Lexington Av. 54 piętro Bloomberg
Tower.
sobota, 12 stycznia 2013
SPICY Rozdział 24
Wracamy do biura
dokładnie po godzinie i dziesięciu minutach. Jestem ubrana w
bardzo obcisłą, czarna kurtkę z napisem FBI na plecach, czarne
spodnie i pełne uzbrojenie. Mój ulubiony strój a'la Lara Croft.
Maya ma podobny i zawsze się z tego śmiejemy. Groźne i seksowne.
Jak się okazuje Chris narobił paniki, a facet struchlały ze
strachu bał się ruszyć nawet ciągnięty siłą przez agentów.
- Wik Trumann czeka od
piętnastu minut i jest coraz bardziej wściekły - Maya wita mnie
od wejścia.
- Straszne... - mruczę
- Gdzie jest?
- W jedynce.
- Doskonale.
- Poczekaj - zatrzymuje
mnie - Przyszedł z adwokatem - zaciska usta.
- Spodziewałam się
tego - kiwam głową.
- To Harvey... - wygląda
na wystraszoną.
SPICY Rozdział 23
Kiedy ponownie otwieram
oczy słońce mocno przebija przez zaciągnięte rolety, a ciepłe,
rozbawione, brązowe oczy uważnie mi się przyglądają.
- Dzień dobry - wsparty
na ręce uśmiecha się słodko.
- Dzień dobry -
odwzajemniam uśmiech. Harvey Word właśnie spędził noc w moim
łóżku! Ledwo się powstrzymuje, żeby nie wyskoczyć z niego i
nie biegać wokół jak wariatka.
- Która godzina?
- Siódma
- Nie wstałeś o piątej
- zauważam nie wiedzieć czemu dumna z siebie.
- Obudziłem się ponad
godzinę temu, ale cały czas trzymasz mnie kurczowo za rękę. Nie
chciałem cię budzić.
Patrzę w dół i rzeczywiście leżąc na wznak zatrzasnęłam jego dłoń w uścisku.
Patrzę w dół i rzeczywiście leżąc na wznak zatrzasnęłam jego dłoń w uścisku.
piątek, 11 stycznia 2013
SPICY Rozdział 22
Minęła już północ, kiedy przekopuje po raz setny
wszystkie dokumenty związane ze sprawą. Najbardziej podejrzany
jest nadal zięć, ale też najbardziej oczywisty, więc właściwie odpada. Zoe musi
mi podać ten drugi składnik, który znalazła na bombie. Pocieram
piekące oczy i opieram głowę o poduszkę. Zwyczajnie nie nadążam
za tym co się dzieje dookoła. Zawsze prowadziłam intensywny tryb
życia, ale teraz pruje na rollercoasterze, który nie chce się
zatrzymać.
czwartek, 10 stycznia 2013
SPICY Rozdział 21
- Dzień dobry słyszałam
co się stało. Cudownie, że wszystko dobrze się skończyło!
- Cześć Nathalie, tak
chociaż na miejscu Zoe unikałabym banków. Wiesz może gdzie jest
Rodriquez? - rozglądam się dookoła. Jakoś dziwnie pusto.
- W pokoju socjalnym.
Wchodzę tam szybko i z
początku nie wiem co się dzieje. Prawie wszyscy agenci poupychani
gdzie się da z emocjami na twarzy słuchają Lincolna.
- I kiedy już mięliśmy
się poddać Wik zauważyła Zoe!
Pełne zachwytu
spojrzenia zwracają się w moją stronę. Patrze na Maya po drugiej
stronie sali, ale ta tylko kręci głową.
środa, 9 stycznia 2013
Mr. Grey... Christian Grey!
I oto nadeszła ta długo oczekiwana chwila!!
Mam "Nowe oblicze"!!! Mogę zniknąć na chwilkę, ale nie dłużej niż dwa dni, bo dłużej się tego czytać nie da :) Czytałam już wersję angielską, bo nie mogłam się doczekać, ale nie ma to jak tłumaczenie.
Miałam dzisiaj śmieszna sytuację w Empiku... Wchodzę sobie zadowolona do sklepu, idę prościutko po Fifty Shades, czym prędzej do kasy w której jest niezła kolejka i czekam. Przede mną i za mną stoją po dwie dziewczyny/kobiety w zupełnie różnym wieku. Z nudów patrzymy sobie na ręce co kto kupił, a tu pięć wydań Christiana! Nie mogłyśmy powstrzymać uśmiechów, nie wspominając już o rumieńcu Pana Sebastiana, który obsługiwał nas przy kasie!
A jak tam u Was? Znajdę jakiegoś wariata, który to czyta w dwóch wersjach językowych? :)
Tak więc zanurzam się w ten mało szlachetny literacko, acz pasjonujący świat. Zmykam, bo Christian mi tam stygnie :D
Mam "Nowe oblicze"!!! Mogę zniknąć na chwilkę, ale nie dłużej niż dwa dni, bo dłużej się tego czytać nie da :) Czytałam już wersję angielską, bo nie mogłam się doczekać, ale nie ma to jak tłumaczenie.
Miałam dzisiaj śmieszna sytuację w Empiku... Wchodzę sobie zadowolona do sklepu, idę prościutko po Fifty Shades, czym prędzej do kasy w której jest niezła kolejka i czekam. Przede mną i za mną stoją po dwie dziewczyny/kobiety w zupełnie różnym wieku. Z nudów patrzymy sobie na ręce co kto kupił, a tu pięć wydań Christiana! Nie mogłyśmy powstrzymać uśmiechów, nie wspominając już o rumieńcu Pana Sebastiana, który obsługiwał nas przy kasie!
A jak tam u Was? Znajdę jakiegoś wariata, który to czyta w dwóch wersjach językowych? :)
Tak więc zanurzam się w ten mało szlachetny literacko, acz pasjonujący świat. Zmykam, bo Christian mi tam stygnie :D
Aj, aj, aj Szary ;)
SPICY Rozdział 20
- Na co masz ochotę? -
pyta wsiadając do samochodu.
- Na kąpiel - pocieram
dłonie i wplątują się w zbyt długie rękawy Harveyowej
marynarki. Otulam się nią szczelnie bardziej dla zapachu niż
ciepła.
Odpala silnik i naciska
kilka punktów na dotykowym panelu. Ciche, spokojne brzmienia
fortepianu sączą się na równi z ciepłym powietrzem.
- Uwielbiam nokturny -
mówię cicho z uśmiechem. Harvey nic nie odpowiada patrząc na
drogę. Zerkam na niego. Czy ja kiedykolwiek dam radę go
rozgryźć...? Zatrzymujemy się pod moim domem, ale nie wyłącza
silnika.
wtorek, 8 stycznia 2013
SPICY Rozdział 19
- No przestań aż tak
cię zdenerwowałam, czy aż tak się nudzisz? - prycham z
dezaprobatą. Odważam się spojrzeć na Nathalie, ale ta pokazuje
coś ojcu. Harvey pochyla się nad nią, ale kiedy na niego zerkam
podnosi głowę i patrzy mi prosto w oczy kompletnie nie słuchając
córki.
- Mówię poważnie
właśnie minęło mnie dwóch policjantów z plastikowymi
odznakami, a kolejnych dwóch stoi przy drzwiach.
Marszczę brwi. Niiee...
wkręca mnie.
- Zoe nie ładnie jest
tak żartować... - mówię bez przekonania.
- Chciałabym...
- W którym banku
jesteś?
- Mercy przy piątej
alei.
- Opisz co widzisz –
automatycznie prostuje się.
SPICY Rozdział 18
Rano wszytko wydawało
się totalnie nierzeczywiste. Zupełnie jakby Harvey Word był
jakimś odległym snem. Kiepsko spałam, więc punkt ósma byłam
już w biurze. Przez cały weekend ignorowałam moje przyjaciółki,
które próbowały się ze mną skontaktować co najmniej 100 razy i
czuję, że nie ujdzie mi to płazem. Wchodzę w ten ukochany
pozorny chaos. Nutą przewodnią jest stukanie w klawiaturę, dalej
rozmowy przez telefon, a na końcu głos Chrisa wydający polecenia.
Nawet go nie widać, ale jego silny, schrypnięty głos towarzyszy
mi całą drogę. Mijam kolejne biurka przy niektórych kiwam głową
odpowiadając na powitanie, przy innych odpowiadam na jakieś
pytanie aż docieram do swojego pokoju dochodzeniowego. Już prawie
sięgam klamki, kiedy jak spod ziemi wyrasta Maya. Hamuje gwałtownie
na jej widok i wstrzymuje powietrze. Ups!
- Czemu nie odbierałaś?!
- w jednej ręce trzyma dokumenty, a drugą podpiera się o biodro.
To nie wróży nic dobrego.
poniedziałek, 7 stycznia 2013
SPICY Rozdział 17
Obudziła się w zalanym
słońcem pokoju. Było jej tak wygodnie, że minęło kilka minut
zanim postanowiła się ruszyć. Leżała na olbrzymim łóżku, a
światło odbijało się od jasnej pościeli. Przez dwa wielkie okna
widziała jak Nowy Jork leży u jej stóp. Czy tak się właśnie
czuł Harvey kiedy przez nie patrzał? Była sama. Nie widziała
nigdzie zegarka, więc kompletnie nie wiedziała która może być
godzina. Przewróciła się na drugi bok i przytuliła do poduszki
pachnącej Nim. Uśmiechnęła się szczęśliwa. Przypominała
sobie każdy jeden moment wczorajszego wieczoru. Jednak została na
noc i nawet ją przytulał kiedy usypiała. Tylko gdzie on był
teraz?
SPICY Rozdział 16
Chodziła po głównej
sali w tą i z powrotem zastanawiając się nad dalszym planem. Było
już prawie południe i powinna być tu wydeptana spora ścieżka.
Dzisiaj coś się zmieniło. Dzisiaj Maya kręciła się wokół
niej szukając pretekstu, żeby podejść, a Lincoln siedział
bezczynnie zerkając co chwila w jej stronę. Niestety resztki dumy
nie pozwalały jej zwrócić na to uwagi. Więc kazała przyjechać
burmistrzowi kiedy tylko będzie miał wolną chwilę i chodziła w
tę i z powrotem przy sporym oknie pokazującym zatłoczoną ulicę
i łamała głowę nie mogąc się na niczym skupić.
- Telefon - podeszła do
niej Maya.
- Słucham? - wyrwana z
myślenia o niczym nie do końca zrozumiała kontekst.
- Telefon ci zapikał -
powiedziała jeszcze raz patrząc na nią z nadzieją wyciągając
rękę z komórką.
- A dzięki - wzięła
go od niej. To był SMS.
niedziela, 6 stycznia 2013
SPICY Rozdział15
Uśmiech nie schodził
jej z ust. Kiedy szła długim chłodnym korytarzem kostnicy do
laboratorium Zoe czuła się aż nie na miejscu. Jakby w sukni
weselnej poszła na pogrzeb.
- Wiesz, że jesteś
najcudowniejszą przyjaciółką na świecie? - powiedziała
dziarsko.
- Nie ma nic na twoje
usprawiedliwienie! - murzynka o aksamitnej skórze podniosła głowę
znad mikroskopu. Zmarszczyła brwi i przyjrzała jej się dokładnie.
- Co jest?
- Co? Nic... -
powiedziała wściekła, bo uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Czy to dzięki
facetowi, który śnił mi się ostatnio w jeansach?
Wik zrobiła najpierw
wielkie oczy, ale chwilę później wybuchnęła śmiechem.
- Co z tą bombą? -
zmieniła temat.
- W sumie to jest tylko
jeden składnik, który mi się nie zgadza...
- I właśnie mam dziwne
przekonanie, że tylko ty mi go mogłaś odnaleźć. Co to jest?
sobota, 5 stycznia 2013
SPICY Rozdział 14
Obudziła się niezdarnie
zawinięta w kołdrę. Było jej duszno. Nic dziwnego miała na sobie
ciepłe dresowe spodnie. Kiedy zerknęła na zegarek była już 9.30.
Niesamowite, że do tej godziny nikt jej nie obudził. Niespiesznie
wzięła prysznic, ubrała się i pojechała do biura. Maya pojechała
gdzieś z Lincolnem, a Chris przesłuchiwał świadka jakiejś nowej
sprawy. Usiadła przy pierwszym z brzegu komputerze i sprawdziła
maila. Tego prywatnego. Tylko koleżanka z Kalifornii podesłała jej
zdjęcie z ich ulubionego miejsca. Koledzy z pracy nie dali by jej
żyć gdyby wiedzieli, że w czasach studenckich zdarzało się nie
raz i nie dwa, że przesiadywała pod molem i piła tanie wino.
Uśmiechnęła się do wspomnień i odpisała kilka sentymentalnych
słów. Przejrzała wirtualną prasę i już uznała, że na nic zda
się jej siedzenie za biurkiem, kiedy jednocześnie Maya i Lincoln
wyszli z windy, a Chris opuścił pokój przesłuchań. Szli wszyscy
w swoją stronę i spotkali się nieopodal biurka przy którym
siedziała.
SPICY Rozdział 13
Wieczorem, kiedy Wik
dotarła w końcu do domu czekał już na nią mail.
____________________________________________________________________________
OD: Harvey Word
TEMAT: Limit wyczerpany.
DO: Wiktoria Hastings.
4:12 PM . NY
Dałem się zaskoczyć
raz, drugi, trzeci. Skończ. Zawsze tak broisz? Gdybyś była moją
podwładną stłukł bym Ci tyłek tak, że nie siadła byś przez
tydzień. Jak się
czujesz?
Mimo wszystko
zatroskany
Harvey Word
____________________________________________________________________________
Przez dobre parę minut
patrzała z szeroko otwartymi oczami nie wierząc w to co
przeczytała. Później dla pewności przeczytała wszystko jeszcze
parę razy, aż w końcu wybuchnęła śmiechem. Stłukłby jej
tyłek? Zatroskany?
Różne różności
Dzisiaj kilka słów o tym co robiłam ostatnio, kiedy już miałam pięć minut czasu i o muzyce na blogu.
Otóż "zaliczyłam" serial "Synowie anarchii" (Sons of anarchy").
Otóż "zaliczyłam" serial "Synowie anarchii" (Sons of anarchy").
piątek, 4 stycznia 2013
SPICY Rozdział 12
Kiedy następnego dnia
rano Harvey z Jessicą i Carlem w towarzystwie Brumera weszli do jak
to kiedyś Maya nazwała Wielkiej Sali, Wik siedziała na biurku pod
ścianą z rękoma założonymi na piersi i niezbyt zachęcającą
miną obserwując otoczenie.
- Co jest? - Brumer
zatrzymał się koło Lincolna i wskazał brodą na zachmurzoną
postać.
- Steve z ochrony mówi,
że przyjechała o piątej i wypiła już cztery espresso - Lincoln
zachowywał się jakby nadciągała apokalipsa. Brumer wyprostował
się bardziej i pokręcił głową. Przeprowadził gości przez
labirynt biurek i zatrzymał się koło Wik. Jedną nogę w
oczywiście wysokich obcasach postawiła na biurku, a druga
swobodnie zwisała.
- Jakiś przełom? -
zapytał.
- Sir - miała ton jakby
chciała wydać jakieś ważne oświadczenie - Pracują tu sami
idioci.
SPICY Rozdział 11
- Santini! Myślałem, że
jesteś w Nowym Meksyku! - był bardzo naturalnie zaskoczony, kiedy
ściskał dłoń oniemiałemu Dominikowi. Oczywiście. Harvey był
zawsze panem sytuacji. Nigdy nie był zdezorientowany. Wik od samego
początku coś nie grało. Teraz już wiedziała co. Ubrany był w
jeansy i białą lnianą koszulę. Włosy były lekko poczochrane
jakby wyszedł spod prysznica. Harvey nie był Harveyem. To był ktoś
zupełnie inny! Wyglądał jak bardzo drogi i bardzo smaczny
cukierek... Otwarła szerzej oczy zdając sobie sprawę, że właśnie
zrywa z chłopakiem i ślini się na drugiego jednocześnie.
- Przepraszam za
spóźnienie - popatrzał jej w oczy - Zagadałem się z Ritą.
Jedziemy?
Rita... Kolega
taksówkarz... Ech... Była zbyt pijana, żeby wcześniej coś
wywęszyć.
- Jasne - powiedziała
jakby doskonale zdając sobie sprawę z tego co się dzieje.
- W takim razie udanej
zabawy! - powiedział do Dominika - Tylko nie spij za bardzo Carla.
W poniedziałek jego głowa ma być sprawna!
SPICY Rozdział 10
Harvey siedząc w fotelu
czytał list, a Jessica pochylając się nad nim czytała mu przez
ramię.
- Czyli ciebie też chcą
zniszczyć – warknęła.
- Bo wiedzą, że nie
pozwolę zniszczyć ciebie – mimo zdenerwowania był zupełnie
opanowany.
- No to umieram z
ciekawości co wymyślą na mnie, bo nie pozwolę, żeby ktoś was
stąd ruszył – powiedziała Wik i dopiero po chwili zdała sobie
sprawę, że zrobiła to na głos.
- Skąd taka pewność w
naszą niewinność? Wszystkie dowody wskazują przeciwko nam.
- Są sfałszowane i nic
nie warte.
- Ale tu jest właśnie
potwierdzenie tego, że to właśnie ja je fałszuje - Harvey uniósł
list.
- Trzeba tylko
udowodnić, że to sfałszowany fałsz i tyle. Nie możemy dopuścić
do procesu, bo sami się pogrzebiemy. Trzeba szybko podejść
Tannera i Lanc nam w tym pomoże.
- Nie mogę zrozumieć
dlaczego on się wplątał w to wszystko - Jessica usiadła na
kanapie obok Wik i podparła głowę rękoma.
- Bo jest zazdrosny o
Harveya i czuje się niedoceniony.
- Słucham?! -
powiedzieli prawie chórem.
SPICY Rozdział 9
- Cześć Rita! - Wik podeszła do eleganckiego, szklanego biurka stojącego naprzeciw
pustego gabinetu Harveya. Rita w miętowej sukience segregowała
właśnie dokumenty. Podniosła głowę i uśmiechnęła się
szeroko.
- Cześć!
- Jak możesz tak dobrze
wyglądać z samego rana? - odburknęła jej tłumiąc
ziewnięcie - Czy to jedwab? - dotknęła cytrynowej, pięknej
apaszki na łabędziej szyi Rity.
- Mhmm - odpowiedziała
z dumą.
- Skąd ją masz?
- Powiem ci jeśli ty
powiesz mnie skąd masz te buty!
Sprytna istota...
Patrzały na siebie wyzywająco.
- Kawy? - zapytała
dając jej do zrozumienia, że jak nie to nie.
- Dziękuję, nie pijam
kawy.
Usiadły obie na brzegu
biurka.
- Kurier powinien się
niedługo pojawić. Naprawdę Tanner jest we wszystko wmieszany?
Kiedy Harvey zdążył
jej wszystko opowiedzieć?!
- Na to wychodzi.
- Wcale mnie to nie
dziwi. To wstrętny typ. Nie cofa się przed niczym i jest
nieprzewidywalny.
- Jakoś go podejdziemy.
Zastraszymy, storturujemy, coś się wymyśli.
- Może się zrobić
gorąco, bo panicznie boi się Harveya.
- Tym lepiej. Będzie
moją tajną bronią - obie zaczęły się śmiać.
czwartek, 3 stycznia 2013
SPICY Rozdział 8
Siedziała w swoim
gabinecie i poprawiała całe stosy raportów. To była niestety ta
gorsza strona bycia przełożoną, ale póki starała się być
systematyczna nie miała większych problemów. Zapatrzona w monitor
komputera sięgnęła po wibrujący telefon.
- Ta?
- Witaj księżniczko.
Uśmiech pojawił się na
jej ustach.
- Cześć!
- Czy ty też już
tęsknisz tak strasznie jak ja?
Zamarła na chwilę
przypominając sobie, że w zasadzie nie bardzo miała na to czas.
- Jasne, że tak! Staram
się przyzwyczaić do tego, że nie masz zbyt wiele czasu, ale mam
ochotę do ciebie co chwilę dzwonić... - malutkie kłamstewko. Naprawdę miała ochotę kilka razy zadzwonić!
- Śniłaś mi się
dzisiaj - powiedział z rozmarzeniem w głosie. Znowu poczuła się
jakby dostała obuchem w głowę - To był tak strasznie realny sen
księżniczko.
SPICY Rozdział 7
- Dzień dobry -
przywitała się z kobietą na parterze - Tym razem do pana
Hermensa - wymieniły uśmiechy.
- I tym razem również
ma pani swój? - uniosła identyfikator „gość” - Życzę
udanej rozmowy agentko Hastings.
No proszę cel numer
jeden osiągnięty. Nawet na parterze ją znają. Doskonale. Dzisiaj
nie wysilała się, żeby wyglądać jak jedna z nich, bo po
pierwsze to było bezsensownym wysiłkiem, a po drugie chciała
wywołać zupełnie odwrotny efekt. Dzisiaj miała na sobie wygodne,
czarne jeansy, białą bokserkę i czarną skórzaną kurtkę.
Jedyne czemu nie mogła odmówić były obcasy, ale już nie tak
wysokie i szersze niż wczoraj. Włosy związane w kucyka zupełnie odbierały jej elegancję. I o to chodziło. Wjechała
windą i kiwnęła głową recepcjonistce numer dwa nie czekając na
zapowiedź. Na szczęście zapamiętała mniej więcej
rozmieszczenie biur i od razu skierowała się do Hermensa. Nie
przyznawała się do tego co podsuwała jej podświadomość. Przy
odrobinie szczęścia nie spotka Harveya. Rumieniła się na samą
myśl o nim. Jakim cudem jej pokręcony mózg zrobił jej taki
numer? Dodatkowo za każdym razem kiedy przywoływała w pamięci
sen robiło jej się gorąco.
środa, 2 stycznia 2013
SPICY Rozdział 6
Zapadła cisza.
Żadne z nich się nie odezwało aż do wyjścia na parking, kiedy
to każde rozeszło się w swoją stronę. Wik zatrzymała się po
części rozbawiona sytuacją.
- Jedziesz ZE mną –
odpowiedziała na spojrzenie adwokata. Z nie do końca zadowoloną
miną, ale bez sprzeciwów poszedł za nią.
Lincoln i Maya, którzy
przesłuchiwali świadków pod domem ofiary nie kryli zdziwienia,
kiedy Wik pojawiła się w towarzystwie Worda. Podeszli do nich
odsyłając przesłuchiwanych poza żółtą taśmą.
- Co mamy? – Wik bez
słowa wyjaśnienia przeszła do rzeczy.
- Sąsiedzi usłyszeli
strzał. Zadzwonili na policję, a Gomi zadzwonił do nas. Zoe poda
ci szczegóły.
Wik ruszyła w stronę
otwartych drzwi do domu. Nie znosiła oglądać zwłok zwłaszcza
kiedy pływały we krwi, ale jakoś presja obecności Harveya
spowodowała, że poczuła się silniejsza.
- Mam deja vu? -
zapytała na widok zwłok z dziurą powyżej nasady nosa.
- Przynajmniej się
spotykamy... - mruknęła Zoe pochylona nad ciałem.
- Nie narzekaj! To samo?
- Żadnych śladów
walki. DOKŁADNIE to samo co poprzednio. Zapukali i kiedy otworzyła
strzelili. Cześć przystojniaku! Teraz ja mam deja vu –
wyszczerzyła się do Harveya a on odwzajemnił jej uroczy uśmiech.
Wik doszła do wniosku, że facet ma co najmniej kilka twarzy. Nie
chciała wiedzieć czym Zoe zasłużyła na taki uśmiech.
SPICY Rozdział 5
Kiedy stanęła przed
biurowcem w którym znajdowało się Powels&Word&Hermans przysięgła, że już nigdy nie nazwie tej firmy kancelarią. To
był w całości przeszklony drapacz chmur (naprawdę sięgający chmur).
Usytuowany w centrum Manhattanu musiał być jednym z najbardziej
ekskluzywnych miejsc w tym mieście. Weszła przez wielkie
automatycznie otwierane drzwi. Maya rano przygotowała jej ubranie
składające się z czarnych rurkowych spodni, szarej przylegającej
bluzki ze stójką, czarnej luźnej marynarki, która zostawiła
rozpiętą i jej ulubionej pary czarnych, zamszowych i bardzo
wysokich Louboutin'ów. Powiedziała, że to tak na szczęście. I
bardzo dobrze, bo kiedy weszła do budynku i rozejrzała się po
znajdujących się tu kobietach tylko jej ukochane buty sprawiły,
że zachowała resztki godności. Kiedy podchodziła do recepcji
czuła na sobie spojrzenia pełne politowania. I był to
najprawdopodobniej efekt nieprzespanej nocy skoro nie widziała, że
wysoka i doskonale szczupła, perfekcyjnie prezentująca się w
markowych ubraniach wygląda jak modelka prosto z żurnala.
- Wiktoria Hastings do
Jessici Powels – powiedziała zimno i wyniośle recepcjonistce.
Kobieta nie spuszczając ją z oczu podniosła słuchawkę i coś
powiedziała. Musiała mieć wyuczone mówienie tak, żeby interesant niczego nie słyszał.
- Pani Powels czeka na
panią. Czterdzieste piętro – odpowiedziała niezwykle uprzejmie –
Oto identyfikator – wyciągnęła spod lady metalową blaszkę z
logiem firmy i podpisem „gość”.
- Dziękuję, ale mam
swoją – sięgnęła do eleganckiej aktówki z wytartej skóry,
którą dostała w salonie Louboutin'a w prezencie jako stała
klientka i wyciągnęła z niej odznakę FBI, którą zatknęła
sobie za pasek spodni dokładnie tak jak ją nosiła w biurze. Kiedy
szła poły marynarki co chwile odsłaniały efektowną blaszkę.
- Aha – recepcjonistka
nie do końca wiedziała jak się zachować – Życzę udanego
spotkania – błysnęła zębami w uśmiechu.
Nowy Rok!!!
Witam w Nowym Roku!
Niech będzie jeszcze lepszy od poprzedniego i spełni wszystkie Wasze marzenia i plany. Po prostu bądźcie szczęśliwi. Przyznać się! Kto zrobił listę postanowień noworocznych? Duuużo pracy przede mną :D Ponieważ moja rodzina obfita jest w dzieci w różnym wieku i rozmiarze przez okres świąteczny i po nim miałam pełne ręce roboty Nie miałam czasu zająć się blogiem, ale już jestem i postaram się jeszcze dzisiaj wrzucić kilka rozdziałów. Pozdrawiam Was serdecznie! Buziaki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)