czwartek, 24 stycznia 2013

SPICY Rozdział 41


Harvey zamyka laptopa i przeciera oczy. Zajęło mu to więcej czasu niż przewidywał, ale z nowymi spółkami tak bywa. Jeszcze chciały chojraczyć i walczyły z bezwzględnym posłuszeństwem jakie powinny mu okazać. To nawet całkiem śmieszne. Zupełnie jak Wiktoria. Tyle, że ona nie jest śmieszna. Jest figlarna, zabawna i lubi go testować. Zauważył to od razu. Mówi lub robi coś co teoretycznie mogłoby mu się nie spodobać i obserwuje jego reakcje. To fajna zabawa, bo jej posłuszeństwo zdobył już dawno temu. Zerka na Rolexa na ręce i przeklina siarczyście pod nosem. Już po dziesiątej. On to potrafi zrobić powitalny wieczór, nie ma co... Ale teraz jest chociaż bezpieczna.
Kiedy ją zostawiał samą w tym ciasnym domu nigdy nie mógł mieć pewności czy coś się nie wydarzy. Wyłącza laptopa i wychodzi. Gdzież może być? Zagląda przelotnie do jej gabinetu. Jest pusty, ale fotel jest okręcony w drugą stronę. Była tu. W salonie też jej nie ma. Wchodzi szybko na górę i czuje jak napięcie w nim rośnie. Gdzież to się ukrył jego sexowny kociak? Drzwi od sypialni są uchylone, a z środka sączy się światło. Podchodzi cicho, uchyla je mocniej i zagląda do środka. Jedno spojrzenie powoduje, że jego spodnie napinają się niebezpiecznie pod rosnącą erekcją. Chyba coś czyta. Leży na brzuchu i wymachuje leniwie nogami. Ma na sobie czarną, satynową koszulkę na ramiączkach i dopasowane do kompletu szorty wykończone koronką, które teraz w sporym stopniu odsłaniają ten piękny tyłeczek. Do pełnej doskonałości brakuje tylko szpilek, w których tak się lubuje. Jak on ma przy niej usnąć? Znowu będzie musiał ją pieprzyć aż oboje usną z wycieńczenia. To na razie jedyny sposób jaki znalazł. Spodnie napinają się jeszcze bardziej, kiedy wierzchem stopy przesuwa po łydce drugie nogi wypinając przy tym pupę. Ciekawe co powie na to co przygotował na tą noc?
- Nie śpisz jeszcze? - wchodzi jakby nigdy nic. Podskakuje troszkę wystraszona, ale chwilę później uśmiecha się do niego radośnie.
- Czekałam na ciebie - odpowiada. Piękne włosy związane w wysoki kucyk machają do niego kusząco, kiedy przekręca się na bok w jego stronę. Mógłby za niego złapać i mocno pociągnąć... Kładzie się obok niej na brzuchu. Nie chce jej jeszcze pokazywać w jakim jest... nastroju.
- Przepraszam, że nie było mnie tak długo.
Mała, delikatna rączka dotyka jego policzka. Oczy się zapalają, kiedy pociera o ostry zarost. Tak zdecydowanie podoba jej się to.
- Znalazłam sobie zajęcie - pokazuje na książkę. Gówno go obchodzi co to za książka. Spory dekolt pokazuje zdecydowanie zbyt wiele. Ujmuje dłoń i całuje jej wnętrze. Przesuwa ustami po całej ręce wywołując dreszcz. Uwielbia to jak na niego reaguje. Wodzi opuszkami po ramieniu i oczy zapalają się tym złotym ogniem, który mógłby oglądać godzinami. Zjeżdża po delikatnym materiale koszulki docierając do paska szortów. Wiktoria w czasie tej pieszczoty przestaje się uśmiechać i patrzy na niego wyczekująco. Pragnie go i to jeszcze bardziej wzmaga napięcie w spodniach.
- Podoba mi się - bierze materiał między palce i roluje go. Nagradza go nieśmiałym uśmiechem.
- Gotowa na kolejną niespodziankę? - mruczy wiedząc, że ona to uwielbia. I jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki oddech jej przyspiesza, a usta się rozchylają.
- Jeszcze jedną? - pyta zaskoczona.
Zatrzymał rękę tuż u podnóża wzniesienia jakie tworzą pośladki. Centymetr dalej i nici z niespodzianki...
- Najlepszą.
Słyszy jak łapie mocniej powietrze.
- Jaką? - pyta z dziecięcą radością. A więc podjęła grę.
- Ostrą Wiktorio.
Policzki jej różowieją, a otwarte usta nie wydają żadnego dźwięku.
- Zaopatrzyłem nas dzisiaj w kilka przydatnych rzeczy - zabiera z niej rękę i sięga do kieszeni spodni. Wyciąga z nich mały kluczyk - Są w jednej z szuflad w garderobie.
Jej piękne oczy obserwują wszystko uważnie ślizgając się z jego twarzy na kluczyk i z powrotem.
- Nie zobaczysz ich i tylko ja będę decydował których użyjemy - mówi ostrym stanowczym głosem.
- Dlaczego? - szepcze.
Aż porusza się niespokojnie wyobrażając sobie wilgoć, która właśnie pojawia się pomiędzy tymi gorącymi udami. Jeszcze nigdy żadna kobieta tak nie wariowała na punkcie jego perwersji. Podniecał je i to bardzo, ale nie robiły się tak bezbronne i ... uległe. Kładzie kluczyk pomiędzy nimi na łóżku i wraca dłonią na jej plecy. Tym razem nie hamując się zjeżdża po gładkim materiale przez całe plecy na pupę. Szczupłe ciało wygina się nieznacznie kiedy tam dociera. Piękne krągłości. Tylko do jego dyspozycji.
- Dlatego, że ja tak mówię.
Zaciska dłoń na jej pośladku i Wiktoria wydaje cichy jęk zupełnie demaskując swoje podniecenie.
- Teraz pójdę przygotować coś na dzisiaj, a ty się rozbierzesz i kiedy wrócę będziesz leżała bez ruchu na plecach.
Patrzy na niego z uwielbieniem i żądzą.
- Rozumiesz?!
Zaczyna dyszeć. Kiwa twierdząco głową. Harvey zaciska dłoń jeszcze bardziej palcami prawie docierając do wilgotnego punktu.
- Powiedz to.
- Tak! - wykrzykuje ledwo powstrzymując się przed rzuceniem się na niego.
- Co tak?! - łapie za tego obłędnego kucyka błyskawicznym ruchem nawijając go na nadgarstek i ciągnąc mocno przysuwa jej twarz do swojej. Piszczy zaskoczona, a książka spada na ziemię.
- Tak rozumiem - mówi drżąc z ustami przy jego ustach.
- Masz trzydzieści sekund.
Puszcza ją i wstaje z łóżka. Nie oglądając się za siebie wchodzi do garderoby i kieruje się do ostatniej szuflady po "swojej" stronie. Otwiera i przebiega go dreszcz na samą myśl co będą robić z tymi wszystkimi rzeczami. Zrealizuje na niej wszystkie swoje najbardziej perwersyjne fantazje. Na dzisiaj zaplanował coś szczególnego. Wyciąga wszystkie potrzebne rzeczy i wraca do sypialni. Piękne, nagie, jędrne ciało spoczywa w miękkiej pościeli. Kształtne, okrągłe piersi unoszą się i opadają, kiedy płuca łapią powietrze, a sterczące sutki aż się proszą o jego język. Przełyka ślinę czując, że penis za chwile wytarga mu dziurę w nieszczęsnych spodniach. Wiktoria otwiera szeroko oczy na widok tego co trzyma w dłoni. Podchodzi do niej niespiesznie. Niech wyobraźnia podpowie jej co za chwilę będzie się działo.
- Bez ruchu - mówi szorstko, kiedy dziewczyna poprawia się niespokojnie. Rzuca koło niej grubą linę i przepaskę na oczy.
- Pamiętam doskonale twój pierwszy sen Wiktorio - głos ma głęboki i zdradzający dzikie podniecenie. Wiktoria prawie jęczy, kiedy uświadamia sobie co ją czeka. Zatrzymuje wzrok na dużym wybrzuszeniu jego spodni i panicznie zaciska uda walcząc o odrobinę samokontroli. Harvey obserwując jej staranie niespiesznie rozpina koszule, ściąga ją i przechadzając się powoli odkłada na krzesło w rogu pokoju. Wraca wwiercając spojrzenie w zwieńczenie jej ud tak kurczowo zaciskane. Klęka na łóżku i muska palcami sutka jednej piersi. Wiktoria zamyka oczy ledwo znosząc fakt, że nie może się ruszać, ale ani myśli się sprzeciwić. Dokładnie tak... To mu się podoba.
- Otwórz oczy i patrz puki możesz - obdarza ją okrutnym uśmiechem - Ręce nad głowę.
Unosi drżące ręce i kładzie je na poduszce nad głową. Harvey bierze do ręki grubą linę i przeciąga ją po jej brzuchu. Gwałtownie łapane oddechy mówią mu więcej niż tysiąc słów. Przesuwa się wyżej i zaczyna wiązać jeden z nadgarstków. To chyba najbardziej erotyczna chwila w jego życiu. W zasadzie wszystkie jej podobne związane są z Wiktorią. Przerzuca linę przez jedną z kolumienek łóżka i drugim końcem wiąże drugi nadgarstek. Przygląda się swojemu dziełu z zachwytem.
- Cudownie Wiktorio - szepcze. Łapie ją za nogi i ciągnie w dół. Dziewczyna wydaje krzyk przesycony zdziwieniem i pożądaniem. Ręce ma teraz wyciągnięte maksymalnie do góry. Jej ciało jest zdane na jego łaskę i niełaskę. Siada na niej okrakiem przysuwając wybrzuszenie spodni do jej czułego punktu.
- Widzisz co ze mną robisz?
Patrzy na niego z pragnieniem wymalowanym na twarzy jednocześnie testując więzy. Porusza rękoma ciągnąc za nie.
- Im bardziej ciągniesz tym bardziej wrzynają się w skórę - przechyla głowę napawając się jej bezradnością. Sięga po satynową opaskę na oczy.
Wik śledzi wzrokiem jego ręce. Jej oczy są coraz ciemniejsze, oddech urywany, policzki zarumienione. Dobrze wie co z nią zrobi. Wie i pragnie tego.
- Ufasz mi Wiktorio? - pochyla się nad nią - Wiesz, ze nie zrobię ci żadnej krzywdy?
- Tak - szepcze. Ciało wymyka jej się spod kontroli i zaczyna lekko wysuwać biodra w jego stronę.
- Chcesz się ze mną pobawić? - muska jej twarz ustami.
- Tak Harvey! Proszę - błaga ocierając się o niego coraz mocniej.
- Teraz nie będziesz mogła dotykać, nie będziesz mogła oglądać. Będziesz tylko czuła. Dokładnie tak jak ci się śniło.
Zakłada jej na oczy satynową przepaskę i wstaje. Jest na bosaka, więc nie słyszy jego kroków. Bierze ze swojej szafki nocnej małego pilota i włącza muzykę. To "Łabędź" - fragment Karnawału zwierząt. Wiktoria niespokojnie porusza głową, bo teraz na dodatek niewiele słyszy. Harvey pozbywa się resztek ubrania oddychając z ulgą, kiedy teraz nic go nie ciśnie... Klęka na łóżku i dziewczyna od razu reaguje na poruszenie odwracając głowę w jego stronę. Pochyla się nad nią i delikatnie dmuchając w skórę zjeżdża przez szyję, pomiędzy obojczykami, piersiami i zatrzymuje się na pępku. Wik pręży się i pojękuje. Tak łatwo jej sprawić przyjemność. Wraca z powrotem do góry i wargami dotyka rozchylonych ust. W zamian dostaje szalony, namiętny i pełen pragnienia pocałunek. Jedna dłoń łapie za cudowną pierś i drażni sutka, podczas gdy druga rozpoczyna niespieszną wędrówkę po brzuchu i biodrach. Wiktoria zaczyna się wić i jęczeć coraz głośniej. Tak te sutki potrafią narobić zamieszania... Wystarczy, że poświęci im teraz kilka sekund, a doprowadzi ją do orgazmu. W życiu spotkał tylko jedną kobietę, która to potrafiła. Ale teraz ani nie miał zamiaru o niej myśleć, ani kończyć sprawy w ten sposób.
- Nie tak szybko aniołku - szepcze.
Długa zniecierpliwiona, zgrabna noga oplata go w pasie, a biodra wysuwają z niemym błaganiem. Uśmiecha się dając przyciągnąć, po czym zjeżdża niżej i przygryza pachwinę. Wiktoria wydaje głośny krzyk i szarpie za liny. Harvey przedłuża torturę jeszcze chwilę, aż do momentu, kiedy zauważa i wyczuwa podniecenie dziewczyny. To działa jak narkotyk. Oszałamia i pozbawia resztek rozsądku. Kiedy czuje zapach jej podniecenia napięcie jakie w nim wzbiera staje się nie do zniesienia. Jeszcze tylko chwilę próbuje ją pieścić ustami, ale jego własna potrzeba okazuje się silniejsza. Wspina się na wygłodniałe ciało i wchodzi w nią powoli i delikatnie. Chociaż ma ochotę zwyczajnie się zaspokoić to jej pragnienia są teraz ważniejsze. Szalona kobieta uśmiecha się, kiedy w końcu go czuje, a on pławi się w tym uśmiechu jakby zdobyła jakąś pochwałę. Wchodzi coraz głębiej i porusza się coraz szybciej podczas gdy Wik jęczy i ciągnie za więzy. Nagle wygina boskie ciało w łuk i Harvey czuje na sobie serie tak silnych skurczy, że nie wytrzymuje ani chwili dłużej. Spełnienie, satysfakcja, zmęczenie. Leży chwilę z twarzą pomiędzy jej piersiami dysząc ciężko, zanim myślenie się rozjaśnia i sięga do jej skrępowanych dłoni. Rozwiązuje sznury i masuje czerwone nadgarstki. Dłonie jej drżą od przeżytych emocji. Przygasza światło, ściąga jej opaskę i ciągnie na swoją pierś. Wik porusza odrętwiałymi nadgarstkami nadal lekko oszołomiona. Gładzi ją po włosach i całuje w głowę,
- Bolą?
- Nie... - lekko schrypnięty głos oznacza, że nadal nie doszła w pełni do siebie.
Unosi jej brodę i zagląda w oczy.
- Czy to nie było dla ciebie... niekomfortowe?
Rozbłyskują.
- Było cudownie niekomfortowe - kładzie mu dłoń na piersi - Tak bardzo chciałam cię dotknąć...
- Będziesz chciała to kiedyś powtórzyć?
Kiwa tylko głową. Jest tak wspaniale nieśmiała. Nie podobna z niczym do wyrachowanych kobiet, z którymi do tej pory miał do czynienia. Chce ją tylko dla siebie. Chce się nią opiekować, dopilnować, żeby nigdy niczego jej nie brakło. Sięga po kołdrę i okrywa ją szczelnie tuląc do piersi. Mruczy z przyjemności, kiedy zaczyna ją głaskać po ramieniu. Tak. Jeśli sprawia jej to przyjemność może ją tak głaskać. Po chwili dłoń spoczywająca na jego piersi osuwa się i spada na łóżko. Usnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!