niedziela, 6 stycznia 2013

SPICY Rozdział15


    Uśmiech nie schodził jej z ust. Kiedy szła długim chłodnym korytarzem kostnicy do laboratorium Zoe czuła się aż nie na miejscu. Jakby w sukni weselnej poszła na pogrzeb.
    - Wiesz, że jesteś najcudowniejszą przyjaciółką na świecie? - powiedziała dziarsko.
    - Nie ma nic na twoje usprawiedliwienie! - murzynka o aksamitnej skórze podniosła głowę znad mikroskopu. Zmarszczyła brwi i przyjrzała jej się dokładnie.
    - Co jest?
    - Co? Nic... - powiedziała wściekła, bo uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
    - Czy to dzięki facetowi, który śnił mi się ostatnio w jeansach?
    Wik zrobiła najpierw wielkie oczy, ale chwilę później wybuchnęła śmiechem.
    - Co z tą bombą? - zmieniła temat.
    - W sumie to jest tylko jeden składnik, który mi się nie zgadza...
    - I właśnie mam dziwne przekonanie, że tylko ty mi go mogłaś odnaleźć. Co to jest?
    - Chlor.
    - Chlor? A co on robił na bombie?! Jeeej co za zakręcona sprawa.
    - I coś jeszcze w sumie, ale nie wiem czy to jest nie prawidłowe. Potrzebuję więcej czasu...
    - Dziękuję jesteś wielka! - ścisnęła ją i ucałowała w policzek.
    - No to co z mecenasem?
    Nie chciała zbyt wiele mówić. Jakoś czuła teraz, że łączy ją coś specjalnego z Harveyem i chciała, żeby to była ich słodka tajemnica. Bynajmniej to nie temat na forum publiczne.
    - Powiedzmy, że nie jestem taka beznadziejna jak mi się wydawało...
    - Nic nie powiesz?
    Wzruszyła ramionami i zarumieniła się na samo wspomnienie pocałunku.
    - Muszę już uciekać.
    - Zdradź chociaż jak całuje! - krzyknęła za nią.
    Zatrzymała się ledwo powstrzymując śmiech.
    - Bardzo... - chciała użyć dobrego słowa - Bardzo niegrzecznie.
    - Uuuuu! - Zoe aż klasnęła w dłonie. Obie roześmiały się radośnie. Nagle otworzyły się drzwi. W wejściu do laboratorium pojawiła się Maya. Stanęła zaskoczona na widok roześmianych dziewczyn. Po Wik zupełnie spłynął fakt jej rezerwy i wielkiej tajemnicy. Rozbawiło ją zakłopotanie na jej twarzy ledwie maskowane uśmiechem
    - Cześć! Ależ ja cię dawno nie widziałam! - poklepała ją serdecznie po ramieniu - Nie męcz jej za bardzo - i wyszła szczęśliwa i zadowolona.
    - Co jest? - Maya oniemiała i aż się obejrzała za przyjaciółką.
    - Zdaje się, że pan mecenas odsłonił karty - Zoe okręciła się na fotelu.
    - Żartujesz?! - Maya usiadła po drugiej stronie biurka - Szczegóły! - zażądała.
    - Nie puściła pary - Zoe zaczęła rozmyślać - Tylko tyle, że nie jest taki grzeczny na jakiego wygląda.
    - Hmm... Tylko Wik mogła pomyśleć, że jest. Nadal jest nieskończoną romantyczką pod tym względem.
    - Nawet nie wiesz jak trzymam kciuki, żeby tym razem się udało.
    - I amen. Dobra mam wyniki sekcji. Na pewno chcesz tego słuchać na noc?
                                                                         ***
    _____________________________________________________________
    OD: Harvey Word
    TEMAT: Szaleństwo
    DO: Wiktoria Hastings
    8:26 PM. NY

    Wiktorio doprowadzasz mnie do obłędu. Chcę się z tobą widywać i nie potrafię nic na to poradzić. Co powiesz na kolację w sobotę? Wiem, że to dla ciebie szczególny dzień, ale obiecuję, że nie urządzę imprezy niespodzianki.

                Harvey Word

    Sprawdziła maila, kiedy tylko wróciła do biura. Było już późno, ale nie była zmęczona. Po powrocie do domu i tak myślałaby o sprawie, a tutaj chociaż ma do dyspozycji bazę danych i takie tam bajery. Teraz znowu serce zaczęło szybciej pracować. Jej skołowana świadomość odebrała to jako coś romantycznego. Napisał jej... właściwie nie napisał jej znowu nic o sobie, ale coś głębszego niż mogłaby sobie życzyć.
    ____________________________________________________________________________
    OD: Wiktoria Hastings
    TEMAT: Straszne!
    DO: Harvey Word.
    10:25 PM NY

    Kto obroni ludzkość, jeśli oszalejesz?! Myślę, że możemy sobie odpowiedzieć na kilka pytań i kolacja to bardzo dobry pomysł. Strasznie zamieszałeś Harvey... Mam nadzieję, że Twój kumpel burmistrz na tym nie ucierpi... Nie powinnam Ci o tym nawet pisać bo właśnie tworzę dowody przeciwko sobie! Jedyne co mnie martwi to to, że tak ciężko rozgryźć co Ty czujesz...
                      Wiktoria
____________________________________________________________________________
    Wróciła do tablicy z dowodami i notatkami. Wielkimi literami dopisała : ŁADUNEK - CHLOR?? Usiadła na przeciwko niej w takiej odległości, żeby ogarniać cały widok. Nie mogła rozgryźć kto mógłby to zrobić. Było zbyt wiele osób, które mogło mieć zbyt wiele motywów do zbrodni. Musiała ich wszystkich eliminować.
    - Agentko Hastings? - Rodriquez weszła z długą listą w ręce - To lista lokatorów kamienicy o którą prosiłaś.
    - Dzięki! Co ty tu jeszcze robisz?
    - Nie mam normowanych godzin pracy - uśmiechnęła się i wyszła.
    Wik przeczytała każde nazwisko po dwa razy ale nie odnalazła nikogo znajomego. Musi jutro zapytać Lindę, albo samego burmistrza kto z owej listy jest tajemniczym znajomym. Piknięcie w laptopie oznajmiło nadejście wiadomości. Żołądek skurczył jej się do wielkości orzeszka kiedy prawie spadając z krzesła wystrzeliła w jego stronę.
    ____________________________________________________________________________
    OD:Harvey Word
    TEMAT: Dociekliwość
    DO:Wiktoria Hastings
    10:30 PM. NY

    Czy Ty nadal pracujesz? Wiesz, że sen jest nawet ważniejszy niż posiłek? Zwłaszcza w twoim zawodzie powinnaś się starać być w jak najlepszej kondycji. Marsz do domu! Swoją drogą naprawdę uważasz, że jakkolwiek ukrywałem dzisiaj przed tobą emocje? Byłbym z siebie naprawdę dumny, gdyby tak było...

    H.W.
    ____________________________________________________________________________
    ____________________________________________________________________________
    OD: Wiktoria Hastings
    TEMAT: Oburzenie!!
    DO: Harvey Word
    10:32 PM     NY

    Nie jesteś aby zbyt apodyktyczny? Fakt dzisiaj nie ukrywałeś i bardzo mi się to spodobało, ale zwykle tak mnie wymanewrujesz, że opowiadam Ci mój życiorys, a o Tobie nie wiem nic. Nie myśl sobie, że ci popuszczę na tej kolacji. Jejku robi się z tego bardzo ważna kolacja...

    W.
    ____________________________________________________________________________
    ____________________________________________________________________________
    OD: Harvey Word
    TEMAT: I owszem... Oburzenie!
    DO: Wiktoria Hastings
    10:35 PM.       NY

    Jestem apodyktyczny i nie staraj się tego zmieniać. Szkoda naszego czasu, który możemy spożytkować na coś dużo przyjemniejszego. Masz pół godziny żeby wyjść do domu inaczej przyślę po ciebie mojego szofera, który bardzo bierze sobie do serca powierzona zadania.

    Harvey
    ____________________________________________________________________________

    Jezu co za tyran! Dlaczego jej się to podobało? Dlaczego imponowało jej to, że tak nią kieruje przecież to nienormalne! To jeden z powodów do rozwodu, a ją to kręci! Tak strasznie chciała go słuchać... No i miał szofera Jakie przyjemne rzeczy miał na myśli? Głowa zaraz jej eksploduje od pytań.
    ____________________________________________________________________________
    OD: Wiktoria Hastings
    TEMAT: Brak słów
    DO: Harvey Word
    10:40 PM.       NY

    Nie myśl sobie, że to dzięki Tobie, ale raczej przez Ciebie właśnie wychodzę... Nie kłopocz swojego szofera, bo wypoczynek zwłaszcza w jego zawodzie jest bardzo ważny... Więc śpij dobrze Harvey do zobaczenia w sobotę. A będzie to bardzo długa kolacja. Mam co najmniej milion pytań!

    Wik
    ____________________________________________________________________________

    Zamknęła laptopa nie czekając na odpowiedź. To nienormalne, że siedziała tu od dobrej pół godziny nawet zapominając czym powinna się zająć. Ktoś by jej mógł przypomnieć. Na przykład jakiś członek zespołu, który powinien tu być... Zaśmiała się przypominając sobie minę Mayi, kiedy się zobaczyły. Co by tu zrobić, żeby już była sobota?! Złapała kurtkę i wyszła. 
                                                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!