czwartek, 27 grudnia 2012

SPICY Rozdział 2


                  Wróciła do domu koło 6. Wzięła prysznic i przebrała się w lekką sukienkę zapinaną z przodu na zamek błyskawiczny. Odgrzała resztki wczorajszej  lasagne i rozłożyła się na swoim ulubionym dywanie w salonie ze stosem dokumentów. Właśnie przeglądała listę klientów obsługiwanych przez pana Wilsona, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Ktoś... W zasadzie od dobrej pół godziny tylko udawała, że pracuje. Specjalnie była luźno ubrana, lekko rozczochrana i bez makijażu. Nie chciała, żeby pomyślał, że na niego czekała. Podeszła niespiesznie do drzwi.
    - Hej – powiedziała na jego widok tonem wskazującym, że zupełnie zapomniała, że ma przyjść. Musiał być po pracy, bo ubrany był nadal w ciemny garnitur. Czarne włosy były lepiej ułożone niż zwykle, a oczy lustrowały ją ostrożnie.
    - Hej – prawie wyszeptał rozjaśniając się w uśmiechu na jej widok. Otworzyła szerzej drzwi wpuszczając go do środka. Był jeszcze bardziej przystojny i drapieżny niż to zapamiętała. Przełknęła ślinę, zatrzasnęła drzwi i wymijając go wróciła do stołu.
    - Przepraszam, że się nie odzywałem – podszedł powoli zapewne rozglądając się dookoła.
    - No coś ty! - powiedziała lekkim tonem zbierając papiery ze stołu – Przecież nie musisz mi się meldować! - uniosła głowę z uśmiechem. Przysiadł koło niej na ziemi. Owiał ją ten jego zapach. Zapach przygody i niebezpieczeństwa.
    - Wik... - zawahał się.
    - Hm? - nadał ze swobodnym uśmiechem popatrzała mu w oczy.
    - Wiesz o czym mówię – powiedział z naciskiem.
    - Dominik... - tym razem ona się zawahała – Nie będę miała do ciebie pretensji jeśli... - starała się odpowiednio ubrać to w słowa – Jeśli na tym zakończymy nasze relacje – wyrzuciła w końcu - Nie mogłabym ich mieć. Do niczego mnie nie zmuszałeś i niczego nie obiecywałeś – zdała sobie sprawę, że zaczęła mówić nieco nerwowo, więc nici z udawanego spokoju. Dominik patrzał na nią z niedowierzaniem. Znała go na tyle, żeby wiedzieć, że już ją przeanalizował, ocenił i obrał taktykę – Naprawdę wszystko w porządku – klepnęła go po kumpelsku w ramię i wstała z dywanu.
    - Napijesz się czegoś? - zapytała.
    - Nie dziękuję – również wstał – Pracujesz nad czymś?
    - Tak – poszła do kuchni i nalała sobie wody. Zaczynało jej zasychać w ustach – Ale niestety ściśle tajne.
    - Jak większość naszych spraw – usłyszała nagle tuż na plecami. Wystraszona podskoczyła odwracając się.
    - Nie rób tego więcej – mogła chociaż usprawiedliwić przyspieszony oddech. Wielkie oczy świdrowały ją na wskroś.
    - Nie chcę kończyć naszych... relacji księżniczko – wymruczał dotykając jej policzka koniuszkami palców. Była na to zupełnie bezbronna, kiedy piękne oczy zbliżyły się do niej patrząc na jej usta, kiedy silne ręce przyciągnęły ją do potężnego ciała. Nie zauważyła nawet szklanki, która roztrzaskała się o posadzkę zatracając się w gorącym i gwałtownym pocałunku. Wbiła mu palce we włosy, a on wręcz obsesyjnie gładził jej plecy i pośladki. Wybuch namiętności był tak silny, że wszystko prócz Dominika wydawało jej się zamazane i nieistotne. Zarejestrowała tylko jak obejmuje go nogami, jak niesie ją gdzieś, jak całuje bez opamiętania.
    - Tak strasznie tęskniłem – wychrypiał jej w szyję. Poczuła pod plecami podłoże. Dotknęła go dłonią i rozpoznała miękkie włosie dywanu. Dominik odsunął się od niej ściągając marynarkę i rzucając ją niedbale gdzieś w bok – Setki razy przypominałem sobie jaka jesteś piękna. A minęło tylko kilka dni...
    Wik zdała sobie sprawę jak bardzo go pragnie, jak bardzo się stęskniła. Chciała, żeby wrócił z powrotem do pieszczenia jej, żeby już się nie odsuwał nawet na centymetr.
    - Wik ja naprawdę... - zamilkł kiedy zobaczył jej powolne ruchy. Patrząc na niego błyszczącymi oczami powolutku sięgnęła do zamka sukienki. Milimetr po milimetrze go rozpięła i odrzuciła poły na bok. Patrzał jak zahipnotyzowany, a jego oczy płonęły. Miała na sobie tylko majtki. Celowo nie założyła biustonosza. Pochylił się i z uwielbieniem ujął w usta jednego sutka drugiego pieszcząc ręką. Ciało Wik wygięło się w łuk od obezwładniającej rozkoszy. Szarpnęła bezradnie jego koszule, ale palce nie chciały słuchać. Nie była w stanie rozpiąć nawet jednego guzika. Dominik pomógł jej ściągając ją przez głowę. Jęknęła ściskając odruchowo uda, kiedy ujrzała to fantastyczne umięśnione ciało. Eksplozja prawie zwierzęcej żądzy przytłumiła absolutnie wszystkie inne odczucia. Wik dziwiąc się, że potrafi się tak szybko poruszać wskoczyła mu na kolana i mocno objęła nogami. Kochali się bardzo gwałtownie i bardzo zuchwale. Byli zupełnie pochłonięci wzajemnie swoimi ciałami trwając długo w ekstazie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!