Wróciła do domu koło
6. Wzięła prysznic i przebrała się w lekką sukienkę zapinaną
z przodu na zamek błyskawiczny. Odgrzała resztki wczorajszej lasagne i rozłożyła się na swoim ulubionym dywanie w salonie ze
stosem dokumentów. Właśnie przeglądała listę klientów
obsługiwanych przez pana Wilsona, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Ktoś... W zasadzie od dobrej pół godziny tylko udawała, że
pracuje. Specjalnie była luźno ubrana, lekko rozczochrana i bez
makijażu. Nie chciała, żeby pomyślał, że na niego czekała.
Podeszła niespiesznie do drzwi.
- Hej – powiedziała
na jego widok tonem wskazującym, że zupełnie zapomniała, że ma
przyjść. Musiał być po pracy, bo ubrany był nadal w ciemny
garnitur. Czarne włosy były lepiej ułożone niż zwykle, a oczy lustrowały ją ostrożnie.
- Hej – prawie
wyszeptał rozjaśniając się w uśmiechu na jej widok. Otworzyła
szerzej drzwi wpuszczając go do środka. Był jeszcze bardziej
przystojny i drapieżny niż to zapamiętała. Przełknęła ślinę,
zatrzasnęła drzwi i wymijając go wróciła do stołu.
- Przepraszam, że się
nie odzywałem – podszedł powoli zapewne rozglądając się
dookoła.
- No coś ty! -
powiedziała lekkim tonem zbierając papiery ze stołu – Przecież
nie musisz mi się meldować! - uniosła głowę z uśmiechem.
Przysiadł koło niej na ziemi. Owiał ją ten jego zapach. Zapach
przygody i niebezpieczeństwa.
- Wik... - zawahał się.
- Hm? - nadał ze
swobodnym uśmiechem popatrzała mu w oczy.
- Wiesz o czym mówię –
powiedział z naciskiem.
- Dominik... - tym razem
ona się zawahała – Nie będę miała do ciebie pretensji
jeśli... - starała się odpowiednio ubrać to w słowa – Jeśli
na tym zakończymy nasze relacje – wyrzuciła w końcu - Nie
mogłabym ich mieć. Do niczego mnie nie zmuszałeś i niczego nie
obiecywałeś – zdała sobie sprawę, że zaczęła mówić nieco
nerwowo, więc nici z udawanego spokoju. Dominik patrzał na nią z
niedowierzaniem. Znała go na tyle, żeby wiedzieć, że już ją
przeanalizował, ocenił i obrał taktykę – Naprawdę wszystko w
porządku – klepnęła go po kumpelsku w ramię i wstała z
dywanu.
- Napijesz się czegoś?
- zapytała.
- Nie dziękuję –
również wstał – Pracujesz nad czymś?
- Tak – poszła do
kuchni i nalała sobie wody. Zaczynało jej zasychać w ustach –
Ale niestety ściśle tajne.
- Jak większość
naszych spraw – usłyszała nagle tuż na plecami. Wystraszona
podskoczyła odwracając się.
- Nie rób tego więcej
– mogła chociaż usprawiedliwić przyspieszony oddech. Wielkie oczy świdrowały ją na wskroś.
- Nie chcę kończyć
naszych... relacji księżniczko – wymruczał dotykając jej
policzka koniuszkami palców. Była na to zupełnie bezbronna, kiedy
piękne oczy zbliżyły się do niej patrząc na jej usta, kiedy
silne ręce przyciągnęły ją do potężnego ciała. Nie zauważyła
nawet szklanki, która roztrzaskała się o posadzkę zatracając
się w gorącym i gwałtownym pocałunku. Wbiła mu palce we włosy,
a on wręcz obsesyjnie gładził jej plecy i pośladki. Wybuch
namiętności był tak silny, że wszystko prócz Dominika wydawało
jej się zamazane i nieistotne. Zarejestrowała tylko jak obejmuje
go nogami, jak niesie ją gdzieś, jak całuje bez opamiętania.
- Tak strasznie
tęskniłem – wychrypiał jej w szyję. Poczuła pod plecami
podłoże. Dotknęła go dłonią i rozpoznała miękkie włosie
dywanu. Dominik odsunął się od niej ściągając marynarkę i
rzucając ją niedbale gdzieś w bok – Setki razy przypominałem
sobie jaka jesteś piękna. A minęło tylko kilka dni...
Wik zdała sobie sprawę
jak bardzo go pragnie, jak bardzo się stęskniła. Chciała, żeby
wrócił z powrotem do pieszczenia jej, żeby już się nie odsuwał
nawet na centymetr.
- Wik ja naprawdę... -
zamilkł kiedy zobaczył jej powolne ruchy. Patrząc na niego
błyszczącymi oczami powolutku sięgnęła do zamka sukienki.
Milimetr po milimetrze go rozpięła i odrzuciła poły na bok.
Patrzał jak zahipnotyzowany, a jego oczy płonęły. Miała na sobie tylko majtki. Celowo nie założyła
biustonosza. Pochylił się i z uwielbieniem ujął w usta jednego
sutka drugiego pieszcząc ręką. Ciało Wik wygięło się w łuk
od obezwładniającej rozkoszy. Szarpnęła bezradnie jego koszule,
ale palce nie chciały słuchać. Nie była w stanie rozpiąć nawet
jednego guzika. Dominik pomógł jej ściągając ją przez głowę.
Jęknęła ściskając odruchowo uda, kiedy ujrzała to fantastyczne
umięśnione ciało. Eksplozja prawie zwierzęcej żądzy
przytłumiła absolutnie wszystkie inne odczucia. Wik dziwiąc się,
że potrafi się tak szybko poruszać wskoczyła mu na kolana i
mocno objęła nogami. Kochali się bardzo gwałtownie i bardzo
zuchwale. Byli zupełnie pochłonięci wzajemnie swoimi ciałami
trwając długo w ekstazie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!