środa, 20 lutego 2013

Windy Hill Rozdział 4

Olivia

O Jezu! O Jezu! 15 tysięcy?!! O Jezu! Nie żeby to była dla mnie jakaś rażąco nieosiągalna kwota, ale nie jestem głupia! Ludzie z moimi umiejętnościami i doświadczeniem nie wyciągną więcej niż pięć, a zwykle kończy się na trzech! Nie wiem, czy jest mi z tym do końca dobrze, bo załapałam się "po znajomości" i zarówno moje wynagrodzenie jak i obowiązki będą "po znajomości", ale przecież udowodnię  że jestem wiele warta. Będę pracowała z całych sił! Och rozsadza mnie taka energia! Brzęczek telefonu jest dobrym powodem, żeby szaleńczo przebiec do drugiego pokoju.

- Halo? - odbieram.
- Cześć Liv. To ja.
- Robby! Cześć!
- Słuchaj jestem w mieście... Możemy się spotkać? Stęskniłem się za tobą okrutnie!
- No pewnie! Wiesz co...? Czy mogłabym u ciebie zostać na noc?
- Serio mnie o to pytasz?
- Super! Będę u ciebie za jakąś godzinę! Muszę ci coś opowiedzieć!!

Kawalerka na Upper East Side jest zdecydowanie bliżej biurowca niż SoHo. Parkuje w garażu podziemnym, biorę z bagażnika niewielką torbę z rzeczami i jadę windą na trzecie piętro. Nie szczególnie podoba mi się mieszkanie Roba. Jest wygodne, ale minimalistyczne. Chłodne. Ja lubię jak każdy szczegół, obraz, figurka, zdjęcie mówi coś o właścicielu. No, ale to nie moje mieszkanie, więc może mi się podobać, lub nie podobać!
- Cześć! - Rob bierze mnie w objęcia i wciąga do środka.
- Hej! Jak przesłuchania? - rzucam torbę na szklaną komódkę przy wejściu i wchodzę dalej.
- Masz przed sobą pułkownika! - mówi z dumą.
- Gratuluje! To najbardziej akrobatyczna rola! - klaszcze w dłonie.
- I właśnie po niej zaczną się sypać same główne - odpowiada z miażdżącą pewnością siebie.
Siadam na kanapę i patrzę na niego jakby był jakimś superbohaterem.
- Jestem z ciebie strasznie dumna!
Siada koło mnie i oczy mu błyszczą w ten znany mi sposób. Przystojniak z niego. Ciemne blond włosy i błękitne oczy, opalona skóra, szczupła sylwetka pełna witalności. Panie i panowie oto Robert Ramsey. Wschodząca gwiazda Hollywood.
- A co ty chciałaś mi opowiedzieć?
Zacieram ręce, kiedy opowiadam mu wszyściutko. O przyjęciu, o Gatterbym, o Prospect i propozycji Hilla.
- No to moja droga robotnico o ciebie też się już biją! Mamy co dzisiaj świętować - uśmiecha się olśniewająco. Już nabrał tą Hollywoodzką manierę. I dobrze mu z tym. Idzie do małej kuchenki i wyciąga z lodówki szampana. Jest aż oszroniony. Uwielbiam szampana! Idę do szafki i wyciągam z niej dwa kieliszki. Rob z hukiem otwiera butelkę i rozlewa złoty płyn.
- Za nas kochanie - unosi kieliszek i idę w jego ślady.
- Za wszystkie najlepsze role na świecie i wszystkie błyskotliwe artykuły!
Przechylam kieliszek, a usta wypełnia mi pyszny, musujący na języku trunek. Ledwo się obracam, a Rob rozlewa już resztki z butelki. W głowie mi wiruje. Ciągle rozmawiamy i śmiejemy się. Za oknem jest już zupełnie ciemno, ale nie wiem która może być godzina.
- A ten cały Hill?
- Co z nim? - od razu załącza mi się czerwona lampka. Hill nie jest bezpiecznym tematem do rozmowy z chłopakiem.
- Fajny jest?
- Fajny? Nie wiem! Raczej się nie kolegujmy...
- A... Widziałem jego zdjęcia w gazetach. To przystojniak!
Nie podoba mi się tor naszej rozmowy... Nie potrafię kłamać, a moje policzki odpowiadają bez mojej ingerencji.
- No tak... - oglądam z uwagą kieliszek myśląc intensywnie o zbyt długich włosach i nieogolonej twarzy.
- No więc jak?
- No nie jest brzydki - wzruszam ramionami. Dlaczego nie potrafię kłamać?! Ale też po co mam to robić?! - Jest dosyć przystojny! - mój mózg podsyła mi ostro słowo "niedopowiedzenie", ale ignoruje je.
- Mhm...
Przyglądam mu się uważnie, ale tylko się uśmiecha.
- Co mhm?!
- Muszę sprawić, żeby nie chodził ci po głowie!
Wyciąga mi kieliszek z dłoni i wspina się na mnie. Żeby mi nie chodził po głowie? Chcę zapytać co miał na myśli, ale jego usta uniemożliwiają mi to. Zaczyna mnie całować najpierw delikatnie i czule, ale z każdą upływającą sekundą coraz gwałtowniej. Oddaje jego pocałunki i wplatam mu palce we włosy, kiedy rozpina mi bluzkę i prawie zdziera ze mnie stanik.
- Ależ za tobą tęskniłem - dyszy mi w usta zjeżdżając nimi po szyi aż do piersi. Ujmuje sutka w usta i ciągnie mocno. Auć! To bolało! Jednym szarpnięciem ściąga z siebie sweter i rzuca go na podłogę. Moje dłonie wędrują po jego plecach, a on z pasją pieszcząc mnie ustami zajmuje się spodniami. Najpierw moimi, później swoimi. Patrze jak bardzo jest podniecony wsuwając we mnie palce, jak strasznie jego penis pręży się w moją stronę.
- Chodź tu - szepczę układając się wygodniej na kanapie.
- Skarbie - mruczy kładąc się na mnie i wsuwając powolutku do środka. Wydaje mimowolny jęk, kiedy nagle wpycha się gwałtownie do końca wywołując lekki ból - Podoba ci się?
I zaczyna tą szaloną gonitwę posuwając mnie szybko i mocno. Prawie boleśnie gniecie moje piersi. Przejeżdżam dłonią po jego torsie i ramieniu. Lubi, kiedy go dotykam. Doskonale wyczuwam, kiedy jego ruch robią się gwałtowne i drżące. Kiedy jego ciało zrasza pot i odrzuca głowę. Opada po chwili na mnie z rwącym oddechem. Uśmiecham się czule i głaszcze go po głowie dając uspokoić. Ja nie dochodzę... Nigdy nie dochodzę. Lubię sex i sprawia mi przyjemność, ale nie znam tego uczucia, które tak powala, odbiera rozum i oddech. To pewnie jakaś moja kolejna wada konstrukcyjna, bo nie sądzę, żeby z Robem było coś nie tak. Stosunek nie jest dla mnie nie przyjemny, ale też nie jest czymś na co czekam z utęsknieniem. Na szczęście on tego jeszcze nie zauważył. Mam nadzieję, że chociaż kiedy przyjdzie czas nie okażę się bezpłodna! Uśmiecham się ciepło, kiedy Rob chwiejnie idzie do kuchni po ręcznik papierowy. Wzdycham, kiedy wycieram z siebie jego nasienie.
- Czy wy faceci musicie tak bałaganić? - besztam go żartobliwie.

William

Rzucam kluczyki na okrągły stolik przy wejściu i przecieram oczy. To był dziwny dzień. Robiłem dziwne rzeczy i prowadziłem dziwne rozmowy. Gdybym tydzień temu pomyślał, że mogę zrobić coś takiego sam bym sobie przyłożył. Przechodzę do słabo oświetlonego salonu i opadam na swój ulubiony fotel. Tylko mała lampka przy fortepianie daje mdławe światło i właśnie tam wlepiam spojrzenie. Rozpinam głębiej koszulę i wyciągam rękę po brandy pozostawione na stole przez Margaret. Robi to co wieczór przed wyjściem. W lodówce pewne znajdę stosy jedzenie gotowe do podgrzania, ale nie jestem głodny... Przed oczami mam tylko dwie wielkie zielone źrenice emanujące radością. Muszę obmyślić plan działania. Zasypię ją pracą jak każdego normalnego pracownika. Nie będzie taktowana w żaden sposób ani wyjątkowo, ani nadzwyczajnie. Jej nazwisko nie będzie znaczyło więcej niż nazwisko kogokolwiek innego w firmie. Dlaczego po każdym spotkaniu z nią jestem taki pobudzony?! Jasna cholera wystarczy, że o tym pomyśle, a mój penis już drga. Nie dalej niż wczoraj wieczorem mówiłem Benowi z obrzydzeniem, że to jeszcze dziecko, a teraz walczę z erekcją na samą myśl o niej. Nagle w salonie rozbrzmiewa subtelna jazzowa melodia. Moje oczy wykrywają ruch przy drzwiach i kiedy tam zerkam od razu się odprężam. Spod wyjątkowo skromnej białej, jedwabnej koszulki wystają dwie długie, zgrabne nogi. Gorący skrawek materiału opasa przyjemne biodra i krągłe piersi. Długie, gładkie brązowe włosy leżą grzecznie na plecach, a intensywnie błyszczące szare oczy patrzą na mnie zachęcająco.
- Kiedy wróciłaś? - wyciągam do niej rękę i rusza w moją stronę powoli i zmysłowo pozwalając mi się nacieszyć widokiem.
- Po południu byłam już na miejscu - pełne wargi wyginają się w enigmatycznym uśmiechu - I od tej chwili przygotowywałam się na spotkanie z tobą.
Absurdalnie do sytuacji zauważam, że podczas, kiedy mój penis drgał przed chwilą niespokojny, tak teraz zupełnie zrelaksowany czeka cierpliwie na rozwój wydarzeń.
- No to pokarz co tam dla mnie masz - ciągnę jej dłoń i siada na mnie okrakiem. Niespiesznie odstawiam szklaneczkę z alkoholem - Pokarz jak dokładnie się przygotowałaś - bez wahania sięgam pomiędzy jej uda i przejeżdżam palcem po wilgotnych płatkach. Przymyka oczy z przyjemności, ale zaraz je otwiera i znowu mnie obserwuje - Dobrze - mruczę i w myślach łajam moją męskość za ospałość. Zahaczam palcami o brzeg koszulki i podrzucam ją do góry - Nie interesują mnie twoje ubrania Alex.
Z drapieżnym uśmiechem łapie za poły i ściąga ją przez głowę prężąc się niemiłosiernie i ocierając o moje krocze. No nareszcie! Czuje podniecenie na widok śladów jej wilgoci na moich spodniach. Dwie pełne piersi dumnie sterczą przed moją twarzą, a wiec chwytam jedną z nich w usta. Jej właścicielka wydaje cichy pomruk kładąc ciężko dłonie na moich ramionach. Opadam z powrotem na oparcie i łapę ją za wąską talie. Zaczyna mi rozpinać koszulę. Chwilę to trwa, ale w końcu jej oczy ciemnieją, a usta się rozchylają, kiedy dotyka mojego torsu i brzucha. Pochyla się i mnie całuje. Jej zwinny język pieści wnętrze moich ust. Alex jest diabelnie dobrą kochanką. Doskonale wie jak mnie rozpalić, doprowadzić do wrzenia i zaspokoić. I chyba naprawdę się za tym stęskniłem.
- Nie było cię prawie dwa tygodnie - mówię po czym pochwycam jej dolną wargę w usta. Moje dłonie uciskają jej jędrne pośladki, na które tak ślinią się wszyscy mężczyźni, kiedy gdzieś się razem wychodzimy.
- Mhm - nawet jej szept jest już ochrypły.
- Myślisz, że chcę się pieścić? - moja dłoń łapie za sutka i ciągnie go mocno.
- Aaa - odrzuca głowę do tylu i w końcu jedno z gładkich pasemek nieposłusznie plącze się z innymi. Wolę jak nie są takie gładkie... Jej zwinne palce chwilę baraszkują przy moim rozporku i uwalniają mnie. Łapią zbierając wilgoć z czubka i rozsmarowują ją po całej długości. Unoszę jej biodra i nakierowuje na siebie. Nabija się powoli. Czuję jak przedzieram się do jej wnętrza z każdym ruchem coraz głębiej. Nie chcę czekać. Nie chcę się pieścić. Chcę ją zerżnąć. Wciskam jej biodra na siebie jednocześnie wysuwając swoje. Widzę w pięknej twarzy grymas bólu, ale szybko zamyka oczy i go usuwa. Jej sutki jeśli to możliwe twardnieją jeszcze bardziej i zaczyna jeździć w przód i w tył.
- Uwielbiam cię czuć - drżący szept owiewa mi szyję.
Wije się na mnie zmysłowo tracąc powoli kontrolę nad tym co robi.
- Nie powstrzymuj się - rozkazuje. Nie chcę tego przedłużać. Kiedy z głośnym krzykiem zaciaciska się na mnie sam poruszam jej biodrami nie zwalniając tempa. Zamykam oczy i widzę mały, słodki tyłeczek dziewczyny, która idzie przede mną korytarzem. Wytryskuję w Alex z dzikim pomrukiem i w końcu ją puszczam. Mimo olbrzymiej przyjemności to było bardzo niepokojące. Wykorzystałem jej ciało, żeby myśląc o Liv doznać spełnienia. Przytula się do mnie i odruchowo zaczynam gładzić jej włosy. Jezu chcę zerżnąć tą małą. Jakkolwiek bym się oburzał i sprzeciwiał temu chcę ją posiąść w najbardziej zwierzęcy sposób! Chcę pieścić małe piersi, pieprzyć różowiutkie usta i patrzeć jak jej oczy zmieniają barwę, kiedy doprowadzam ją do szaleństwa. Całe moje ciało reaguje z ulgą na w końcu otwarcie przedstawioną prawdę.
- Hmmm - mruczy Alex sięgając pomiędzy moje nogi, gdzie wzwód nie zmalał ani trochę. To będzie długa noc. Długa i męcząca, bo do jutra muszę uspokoić to pragnienie. A jako narzędzie mam zdecydowanie nie tą kobietę.

4 komentarze:

  1. Aż mi wstyd, że zostawiłam Was bez słowa na tyle dni, ale życie to naprawdę okrutnie absorbujące zajęcie! W każdym razie będę się starała pojawiać się częściej, a Was proszę o kontrolowanie mnie! Jeśli będę leciała zbyt szybko z fabułą, albo za długo siedziała nad jednym wątkiem proszę o solidnego szturchańca, bo przez to, że nie piszę codziennie regularnie troszkę wylatuje z głównego wątku. Także moje drogie Fanki trzymajcie rękę na pulsie. Piszę fanki, bo zdaje sobię sprawę, że Fan ma do przerobienia całe Spicy i trochę potrwa zanim do nas dołączy. Co do ekranizacji Greya, to jutro wystosuje z tego tytułu specjalnego posta ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie gniewam się, rozumiem wręcz. :D

    Ojeej. ;) To może dowiem się czegoś nowego o Greyu. Wszystko mile widziane.

    Pozdrawiam,
    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
  3. teraz ja za pozwoleniem trochę pomarudzę:D wydaje mi się że te rozdziały są krótkie, ja wiem że nie masz za bardzo czasu, ale gdybyś mogła pisać troszkę dłuższe to byłabym w niebo wzięta;) pozdrawiam Was:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i o to mi chodzi z tym komentowaniem. Już to poprawiłam i wolę wrzucać rzadziej, ale konkretniej;)

    OdpowiedzUsuń

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!