sobota, 29 czerwca 2013

The game of lies - prolog

CZĘŚĆ I

HAWAJE

14 lipca 2013 rok. Honolulu, wyspa O'ahu





- JESTEŚMY TU, JESTEŚMY TU, J E S T E Ś M Y  TU!!!!!
Blondynka ubrana od góry do dołu w biały kolor wirowała z rozłożonymi rękoma na niewielkiej przestrzeni w której się znajdowała. Trzydziestolatka zachowująca się jakby miała połowę mniej to niepokojący widok. W normalnych warunkach oczywiście! Ale nie w tych... W tych poważna kobieta, która wywróciła swoją walizkę, wskakująca własnie na kanapę i skacząca prawie pod sufit wygląda po prostu jakby się cieszyła z wakacji.
- JESTEŚMY TU!!!
Jej złote włosy wirowały dookoła, a rozbuchana emocjami porcelanowa twarz nabrała rumieńców. Wyrzuciła w górę dwie zielone poduszki, które uderzyły w szklany karnisz złożony z trzech różnokolorowych tulipanów. Zgrzyt szkła spowodował, że usiadła równiutko złączając nogi i wielkimi, wystraszonymi, szarymi oczami popatrzała na swoją towarzyszkę, która stała w drzwiach czekając aż niebezpieczna euforia trochę przycichnie. Nadal trzymała rączkę wielkiej walizki w ręce i patrzała na nią z rozbawionym powątpiewaniem. Alice nie zachowywała się jak ktoś o połowę młodszy... Zachowywała się jak pięciolatka, ale ponieważ były to jej pierwsze wakacje od TRZECH lat Kate niczego nie skomentowała. Powędrowały wzrokiem pod sufit i obie z ulgą stwierdziły, że wątpliwej urody ozdoba pozostała w całości.
- Dlaczego się nie cieszysz?! - Alice naburmuszona jak przystało na pięciolatkę uderzyła się w uda odziane skąpą, obcisłą mini.
- Pewnie, że się cieszę! - bynajmniej nie wskazując na to miną wysoka szatynka wepchnęła walizkę na tyle, żeby można było domknąć drzwi i usiadła na niej. Zbierała średniej długości i lekko falujące ciemno brązowe pasma z twarzy rozglądając się z ciekawością dookoła.
- Nie widzę... - drążyła Alice.
Kate pochyliła się opierając łokciami o kolana i potarła kark.
- Musze odpocząć, odespać ze dwa dni, spić się i zabawić. Wtedy ci pokarzę jak się cieszę.
- Ciężki z ciebie przypadek... - Alice pokiwała głową tak stanowczo, że blond włosy znowu zasypały jej radosną buzię - Ale spokojnie! Popracujemy nad tym!
Kate uniosła równiutkie brwi. Popracujemy...
- Umówmy się na jedną, jedyną zasadę ok?
- Jaką?
- Nie używamy słowa na "P"! Od dzisiaj na cały miesiąc wymazujemy je ze słownika.
- Wspaniała zasada! - roześmiała się perliście Alice - Wiesz co? Już kocham to miejsce! - rozłożyła się na trzyosobowej kanapie obładowanej poduszkami rozkładając ręce na boki i położyła nogi na oparciu świecąc białymi figami.
- Jeszcze nic nie widziałaś...
- Widziałam po drodze z lotniska i widzę to - machnęła dookoła - Jestem w niebie!
Kate ponownie rozejrzała się po saloniku jaki znajdował się w ich "letniej rezydencji". Jasne meble w większości wykonane bambusa obładowane kolorowymi dodatkami w typowo Hawajskim stylu. Gładkie kremowe ściany gdzieniegdzie zdobiły krajobrazy wyspy. Mimo, że salon nie był duży urządzony był w sposób dający sporo przestrzeni. Niczego sobie, chociaż ona by odpuściła tandetne niby to obrazy. Takie wydrukowane zdjęcia elegancko oprawione nie robią najlepszego wrażenia. Już lepiej wyjrzeć przez okno! A tak swoją drogą właśnie okna! Poderwała się i manewrując pomiędzy meblami, a walizkami zaczęła otwierać wszystkie po kolei sprawdzając czarne siatki na które kładła szczególny nacisk rozmawiając telefonicznie z właścicielami domku. Musiały być odpowiednio ponaciągane i nie mieć ani jednego przetarcia, ani jednej najmniejszej dziurki przez którą to całe dziadostwo mogłoby się dostać do środka. Skontrolowała wszystkie trzy w salonie i zniknęła w miniaturowej kuchence, żeby skontrolować dwa pozostałe.
- Co ty wyprawiasz? - Alice stanęła w progu się ze zdziwieniem obserwując koleżankę klęczącą okrakiem nad zlewem i wypinającą się do niej w krótkich szortach.
- Radzę ci dobrze sprawdzić moskitierę w sypialni - wysapała siłując się z jedną - Wilgotny klimat...
- Nie przesadzasz?
- A chcesz się obudzić z ptasznikiem pod poduszką?
Oczom Alice nie dana była dzisiaj chwila wytchnienia. Najpierw już z samolotu podziwiała widok piszcząc na całą kabinę kiedy zaczął zataczać koło szykując się do lądowania, później wytrzeszczała je na każdy krzaczek i każdy przebłysk wody, a teraz co chwila robiła to w domu.
- Są tu ptaszniki? Takie dzikie i na wolności?
- Nie! Są całkiem oswojone i wyprowadza się je na smyczach, żeby sobie zjadały mniejsze zwierzątka! Ali jesteś w tropikach... W sumie prawie jak w domu, ale wilgotniej. My mamy pustynie, a tu jest dżungla.
- Pójdziemy do niej?! - zaklaskała Alice. Kate wywróciła oczami ze śmiechem.
- Zapomnij! Nie ze mną!
Blondynka wydęła zawiedziona wargę i już miała się obrazić, kiedy przypomniała sobie o czymś jeszcze.
- Sypialnie!! Chodź idziemy je obejrzeć!!
Podskoczyła i złapała Kate za rękę. Ta zeskakując ze sporej wysokości w malutkiej przestrzeni wpadła jej na plecy łapiąc równowagę.
- Szpitale mają tu całkiem niezłe, ale ich nie chcę zwiedzać... - mruknęła mknąc już po wąskich schodach w górę. Weszły na krótki i również wąski korytarz na którym znajdowały się tylko dwie pary drzwi. Wszystko było wąskie, niewielkie i ciasne ale za to w przystępnej cenie, przytulne, czyste i absolutnie wystarczające dla dwóch kobiet zamierzających tu jedynie nocować. Wynajęły domek od starszego małżeństwa, które w ten sposób zarabiało na życie. Był istnym zbawieniem. Tuż przy dzielnicy Waikiki i rzut kamieniem od najsłynniejszej plaży O'ahu, jeśli nie Hawajów pod tą samą nazwą, ale na tyle oddalone, że nie docierał tu zgiełk i tłum z kurortu. Sypialnie były dwie i każda z nich miała swoją oczywiście malutką łazienkę. Umeblowane były niemal identycznie w dwuosobowe łóżka z kolorowymi kapami, komody z jasnego drewna i pojedyncze szafy. Też wystarczająco... Nie potrzebowały ani mniej, ani więcej. Różniły się tylko jednym szczegółem. Jeden miał piękny widok na ocean, a drugi balkon z widokiem na dom sąsiadów.
- To którą chcesz? - zapytała Kate patrząc z góry na ciągle czymś zaaferowaną Alice. Była prawie o głowę wyższa od niej, ale doskonale wychwyciła moment w którym pod gęstą, jasną grzywką szare oczy znowu się otwierają w zachwycie. Jest niemożliwa!
- A ty? - bez tchu patrzy na małą plażę do której prowadzi długa ścieżka otoczona krzewami hibiskusa. Żółty, biały, fioletowy i czerwony. Wymieszane kolory i gatunki. Piękny, dziki ogród zakończony dwoma palmami kokosowymi uroczo przechylonymi w swoją stronę tworzył jakby bramę do niewielkiego kawałka złotego piachu z białym głazem po środku.
- Jeśli nie masz nic przeciwko wolę ten z balkonem - stwierdza Kate.
- Jesteś pewna?
- Czasami nie mogę spać i wtedy lubię posiedzieć na świeżym powietrzu...
- BOSKO!! - Alice znowu wyskakuje w powietrze wpadając do pokoiku i otwierając okno na oścież. Szum fal i liści kwiatowych wpadł razem z pierwszym podmuchem orzeźwiającej bryzy. Okno wychodzi za bardzo na południe więc nie widać stąd słońca chowającego się za horyzontem, ale same kolory zachodu wystarczyły. Naprawdę jest bosko!
Zostawia rozanieloną koleżankę i schodzi na dół po walizkę. Wtarganie jej na górę nie jest najłatwiejszym zadaniem! O dziwo nie ciężar stanowi kłopot, a szerokość schodów. Musi iść tyłem i autentycznie wciągać ją stopień po stopniu, a później jakoś pokonać krótki korytarz i przecisnąć się do pokoju z balkonem. Najpierw sprawdza oczywiście, czy może bezpiecznie otworzyć okna i z ulgą stwierdza, że gospodarze to naprawdę słowni i porządni ludzie. Wysuwa szuflady komody i otwiera pojedyncze drzwi szafy. Walizkę układa na łóżku, rozsuwa zamek podnosząc klapę i patrzy krytycznie na poukładane ubrania. Chyba nic się nie wymięło za bardzo w czasie podróży... W pierwszej szufladzie układa kostiumy, akcesoria plażowe i topy sportowe. W środkowej całą bieliznę. Od lewej biustonosze, majtki w materiałowej skrzyneczce, a na końcu skarpetki. Nienawidzi jak majtki plątają się między skarpetkami...
Na samym dole znalazła miejsce na szorty, niegniotące się bluzki i spódniczki. Powyciągała wszystkie wieszaki z szafy i zastąpiła je własnymi obłożonymi zamszem. Dzięki temu nie mogło być mowy o zagnieceniach od plastiku. Oczywiście jej nieodłączny towarzysz podroży - żelazko - leżało na dnie torby, ale po co tracić wakacyjny czas na prasowanie skoro można od razu wszystko równiutko poukładać!

Alice dłuższą chwilę stała w oknie snując plany na najbliższe cztery tygodnie. Doskonale wiedziała co będzie robiła w tym raju. Coś czego nie robiła zdecydowanie zbyt dawno... Zacznie od kąpieli w oceanie już za kilka minut, później codzienne opalanie się, zakrapiane imprezy, tańce, seks i totalna beztroska! Wie, że z Kate to nie przejdzie, bo ona woli wzdychać do milczącego telefonu niż olać cały system i się zabawić, ale bynajmniej nie zamierza się przez to ograniczać. Rozpina walizkę i dźwigając ją z wysiłkiem wyrzuca całą zawartość na środek łóżka. Odnajduje wzrokiem cienką, białą sukienkę na ramiączkach w różowe plamki i wyciąga ją uważając, żeby się nie potargała, kiedy wyszarpuje ją przez wszystkie inne falbanki i koronki, po czym strzepuje kilka razy niby usuwając zagniecenia. Ściąga przez głowę białą bluzkę w której przyleciała i zsuwa białą miniówkę. Zastanawia się, ale tylko przez sekundkę po czym pozbywa się również bielizny sukienkę zakładając na gołe ciało. Czuje, że to będą niezapomniane wakacje! Kiedy chłodny, zwiewny materiał otula nagą skórę dreszcze przyjemności przebiegają jej po kręgosłupie. Ostatnio za bardzo wciągnęła się w pracę. Ostatnio... Ostatnie kilka lat! Fakt, że zawód jest wymagający i pochłania czas bezwzględnie, ale chyba i tak przesadziła... Kate jest na tym samym stanowisku co ona, odnosi chyba nawet większe sukcesy, ale ma mimo to czas na swoje hobby, na rodzinę i na udany związek. Alice tym czasem czuje się jakby ktoś wypuścił ją z klatki po trzech latach przetrzymywania o chlebie i wodzie. Dotarła do etapu w którym zapomniała o swoich potrzebach, zapomniała o swoich planach na przyszłość, zapomniała o swoich pasjach i marzeniach, a życie mimo iż intensywne zupełnie straciło smak. Stało się bezbarwne. Kiedy Kate zaproponowała jej wspólny wyjazd uznała, że albo teraz, albo nigdy. Jeśli się nie wyrwie do ludzi i życia ci o niej zapomną i nie będzie mogła mieć pretensji do nikogo poza sobą. Tak wiec wracając do sedna była w pełni świadoma, że zachowuje się jak dzikus i tak też się czuje. Chce wszystko oglądać, wszystko dotykać i smakować. Wszystkiego i wszystkich! Chce przeżyć cały wachlarz emocji i doprowadzić do tego, żeby za miesiąc ta wyspa leżała u jej stóp i wylewała łzy, kiedy ją opuści. Zadowolona i nabuzowana wychodzi na korytarz robiąc krok w stronę pokoju swojej wakacyjnej współlokatorki. Jest tak ciasno, że chyba gdyby otworzyły jednocześnie drzwi mogłyby się nimi zderzyć. Już ma nacisnąć klamkę, ale powstrzymuje się w ostatniej chwili i puka trzy razy.
- Proszę! - słyszy uśmiechnięty głos. Hmm... Czyżby jednak zadzwonił? Naciska klamkę i wchodzi dziarsko do środka. Zamiera na chwilę, widząc perfekcyjnie wygładzony kremowy koc narzucony na łóżko, wysuniętą szufladę z równiuteńko poukładanymi skarpetkami i stanikami i ich właścicielkę, która właśnie z namaszczeniem zawiesza w szafie sukienkę co chwila gładząc ją ręką.
- Rozpakowałaś się już...? - duka niepewnie.
- Mhm - Kate kiwa zdecydowanie głową pocierając dłońmi o czarne szorty ukazujące długie już opalone nogi.
- Tak sobie pomyślałam... Może pójdziemy się przywitać z wodą i piaseczkiem? - zaczyna świergotać przypominając sobie cel wizyty.
- Właściwie... - Kate wygląda jakby się nad czymś zastanawiała. Hej! Na wakacjach nie ma się nad czym zastanawiać! Doskakuje i łapie ją za dłoń na której od razu pobrzękują bransoletki z różnych dziwactw powiązanych na rzemykach.
- Proszę, proszę, proszę!! - patrzy jej w oczy z całą swoją pasją i pragnieniem.
- Spokojnie! - spomiędzy pełnych, soczystych ust Kate wychylają się dwa rzędy białych zębów - Chciałam powiedzieć, że właściwie sama się nad tym zastanawiałam! - zaczyna się śmiać - Poczekaj, tylko się przebiorę - mija ją i idzie do komody. Zasuwa środkową szufladę i odsuwa górną, gdzie tak samo perfekcyjnie jak bielizna poukładane są kostiumy, chustki i inne materiały. Kurcze kiedy ona to zrobiła?! Kate wyciąga jeden z kolorowych kostiumów i zawraca w stronę łazienki.
- A jeszcze to muszę ułożyć... - mruczy po drodze łapiąc w drodze kosmetyczkę.
- Świ - rus - ka... - wyśpiewuje Alice, kiedy za tamtą zamakają się drzwi. Zerka jeszcze raz ze zgrozą na poukładane komplety bikini postanawiając nigdy nie zapraszać koleżanki do siebie.
- Poczekam na dole! - krzyczy w zamknięte drzwi łazienki i opuszcza to perfekcyjne sanktuarium poukładanych majtek.

Mają dwa komplety kluczy, ale ponieważ wychodzą właściwie kawałek za dom biorą tylko jeden. Oczywiście chorobą zawodową obydwóch, lub też dobrym nawykiem jak same wolały to nazywać jest przezorność. Kate przekręca klucz w zamku i kiedy zaczepia go o szlufkę spodenek (bardzo łatwo go zgubić w piasku) Alice dla pewności ciągnie za klamkę. Kiwają zgodnie głowami i z szerokimi uśmiechami trzymając pod pachami ręczniki ruszają wąziutką drużką na tyły. Skręcają na ścieżkę pomiędzy coraz gęściej rozwijającymi się kwiatami. Hibiskusy mają bardzo krótki czas kwitnienia, rzadko osiągający dwa dni, ale robią to tak często, że nawet pojedynczy krzaczek może być w pełni okwiecony od wiosny do jesieni. Zbliża się wieczór, czyli pora w której temperatura spada, a zaciśnięte przed upałem pąki kwiatów rozchylają swoje delikatne płatki. Hibiskusowa ścieżka uwodzi słodkim intensywnym aromatem i dziewczyny aż zwalniają pokonując ją możliwie długo. Rozbudzone zmysły koi delikatny wiaterek płynący znad oceanu, liście palm przyjemnie szumią, a fale leniwie uderzają o brzeg. Błękitna woda jest zupełnie przejrzysta, a kiedy zatrzymują się na brzegu stopy otula im lekko wzburzona piana. Woda jest idealna! Chłodna i orzeźwiająca dawała ukojenie od upału jednocześnie nie wyziębiając. Rzucają ręczniki na piasek za sobą.
- No nie wiem jak ty, ale ja nie mogę czekać ani sekundy dłużej! - Alice łapie dolną krawędź króciutkiej sukienki i jednym machnięciem prezentuje Kate wszystkie swoje wdzięki. Szczuplutkie, wysportowane ciało świeci swoją gładkością i bladością. Na szczęście Alice nie zwraca na nią najmniejszej uwagi wchodząc od razu do wody, bo tym razem to oczy Kate dostają porażenia. Patrzy na jej podskakujące piersi z jasno różowymi brodawkami, a chwilę później na zgrabne pośladki ochlapywane już przez wodę. Prawie wybucha śmiechem zdając sobie sprawę ze swojej reakcji. No ładny numer jej się trafił! Znają się z pracy, gdzie często współpracują i z kilku imprez na plaży. Zawsze się dogadywały i lubiły, ale nie były jakimiś najlepszymi przyjaciółkami, czy coś w tym stylu. Są tu razem, bo w tym roku Kate miała opcję samotnego wyjazdu na którą nie chciała przystać. Alice prawie jej się wypłakała, że jej życie nie ma sensu i perspektyw i tym sposobem są w tym miejscu... Wzrusza ramionami ściągając bluzkę i rozpinając spodenki. Jeszcze raz się uśmiechnęła na widok rozanielonej blondynki zanurzonej już po szyję i sama zaczęła powoli wchodzić. Szczelnie ubrana w bikini oczywiście! Ma rację mówiąc, że jest tu prawie jak w domu. Ale jak każdemu dobrze wiadomo prawie potrafi zrobić olbrzymią różnicę. Wiele osób uważa, że Miami jest rajem, no bo przecież jest. Ale Miami to Miami, a Hawaje to Hawaje! Nie bez przyczyny spędza tu czwarte wakacje z rzędu! Pierwszy raz przyleciała sama, ale kolejne dwa razy z Adriánem i to były jej najpiękniejsze wakacje w życiu... Teraz znowu groziła jej samotność, ale udało jej się namówić Alice i sądząc po wstępie z nią będzie miała niezły ubaw. Dziewczyna zamierza korzystać z życia i nadrobić stracony czas... Kate zanurza się w tej wspaniałej ambrozji jaką są wody przybrzeżne O'ahu i mruczy z przyjemności. Pomijając, że to prawdziwa Utopia to jeszcze pływanie jest czymś bez czego nie potrafiłaby żyć. W poprzednim wcieleniu musiała być syreną, foką, wielorybem, albo jakimś innym morskim stworzeniem, bo w tym woda jest jej drugim naturalnym środowiskiem. Kiedy niska fala dociera jej do piersi wyciąga przed siebie ręce i odpycha się od piaszczystego dna.

Alice stoi już dosyć długo patrząc za małym ciemnym punkcikiem jaki tworzyły włosy Kate wyłaniając się co chwila spod wody. Gdyby była blondynką w ogóle nie byłoby jej widać... Przecież jak zaraz nie zawróci to się w końcu utopi! Chce dopłynąć z powrotem na Florydę?! To chyba nie w tą stronę... Nie jest pewna, ale są po niewłaściwej stronie wyspy. Jeśli Kate chciałaby wrócić do domu musiałaby ją okrążyć. Pokręciła mocno blond czupryną wybijając sobie wszystkie głupie myśli z głowy. Tak to się dzieje, kiedy zostaje sama... Zdaje się, że plamka na horyzoncie się powiększa. Nareszcie!! Wspina się na biały głaz i odkrywa, że jest przyjemnie cieplutki. Jak tu pięknie!! Odwraca się do małego białego domku i uśmiecha do okien swojego pokoju. Musi pogadać z Kate o... hmm... warunkach przyjmowania gości. Pokoje poza ścianami nie zapewniają nic innego, a ona nie jest najcichsza... Przynajmniej nie była kiedyś...Coś wymyślą! Poprawia krawędzie dużego kąpielowego ręcznika, które się rozwiązały. Kate właśnie stojąc w wodzie do pasa wykręca mokrego kucyka. Dlaczego pływała w kostiumie? Przecież nawet jeśli jest wstydliwa są tu zupełnie same! Ależ ona ma ciało! Alice zawsze podobały się szersze biodra u kobiety. Nie wielkie tyłki, ale takie subtelnie szersze biodra. A Kate miała je wręcz doskonałe skomponowane z perfekcyjną talią osy. Do tego te jej kilometrowe zgrabne nogi, wytrenowany brzuszek i okrąglutkie piersi... Hmm... Jest doskonałym przykładem kuszącej, apetycznej latynoski. Poza kilkoma uroczymi pieprzykami no i jeszcze tym wielkim tatuażem na lewej ręce jej skóra była doskonale gładka. Faceci musieli jej nieźle zaśliniać wycieraczkę skoro nawet ona teraz czuje leciutkie podniecenie... Ale Kate miała swojego jednego, jedynego księcia z bajki i poza nim świat mężczyzn mógł przestać istnieć!
- Myślałam, że się rozmyśliłaś wracasz do domu!
Kate podnosi do góry głowę i się śmieje.
- Przyzwyczaj się. Pływam codziennie rano przez około godzinę minimum. Tutaj mam zamiar zaszaleć!
- Wariatka! - odpowiada jej wątpliwie kręcąc głową. Ciekawe czego się jeszcze o sobie dowiedzą...
- Musimy zdobyć coś do jedzenia - Kate zawija się ręcznikiem rogami wycierając twarz.
- Chodźmy się przebrać i poszukamy jakiegoś sklepu, albo knajpki...
- Nie do końca znam tą część miasta, ale jesteśmy koło Waikiki, więc na pewno coś znajdziemy tuz za rogiem.
Ruszają zgodnie z powrotem na pachnącą ścieżkę. Można by się tu położyć i przespać całą noc!
- Ciekawe kto mieszka w naszym sąsiedztwie - Alice patrzy na dwa domy otaczające ich mikro posiadłość. Oba są większe i już na pierwszy rzut oka wyglądają na bardziej ekskluzywne z ozdobnymi tarasami i łukowymi sklepieniami okien.
- Mmm - pokiwała głową Kate nie zwracając na nie żadnej uwagi.

Tak jak przewidziała pierwszą knajpkę znalazły kiedy tylko wyszły za róg ładnej, czystej i jasnej uliczki. Było już zupełnie ciemno i obie po wypiciu inauguracyjnego kufla piwa uznały, że imprezę jednak przełożą na jutro... Dzisiaj muszą odpocząć po podróży i w ogóle zmianie klimatu. Wróciły do domu i każda zamknęła się u siebie.

Dla Alice wakacje zapowiadały się baaardzo ciekawie. Tak bardzo chciała już wprowadzić w życie swoje plany, że aż nienormalnym wydawało jej się teraz kłaść spać. Ale po wzięciu prysznica i ułożeniu się na miękkiej i chłodnej pościeli poczuła rozleniwienie biorące we władanie wszystkie zakończenia nerwowe na jej ciele. Jeszcze raz oceniła usatysfakcjonowana rozmiar łóżka na którego środeczku się ulokowała i nie zdążając nawet założyć piżamy zapadła w zasłużony sen.

Dla Kate prysznic nie był tak zbawienny. Nie dał najmniejszej ulgi, ani wytchnienia. Założyła na siebie bawełnianą koszulkę i szorty po czym usiadła na łóżku patrząc na telefon, który na nim zostawiła. Nadal milczał. Odwiozła go na lotnisko dzisiaj rano, więc na pewno jeszcze nie doleciał na miejsce... I nie doleci w ciągu najbliższych godzin. Mimo tego logicznego wyjaśnienia jej niecierpliwość nie dała się uciszyć. Wybrała odpowiedni numer i czekała na połączenie. Poczta głosowa... Mruknęła zadowolona na dźwięk jego głosu. Jest pewnie w samolocie po jakiejś setnej przesiadce...
- Cześć kochanie - postanowiła zostawić wiadomość - Chciałam ci tylko powiedzieć, że jestem już na miejscu i jest tak pięknie jak to zapamiętałam... - krótka pauza na złapanie oddechu i wyrównanie drżącego głosu - ... ale bez ciebie to nie jest już to samo O'ahu... Wiem, że nadal jesteś w drodze, ale i tak się martwię, więc odezwij się jak tylko będziesz mógł... Już za tobą tęsknie wiesz? Idę spać, więc tobie też życzę dobrych snów. Bardzo cię kocham. Pa.
Rzuciła telefon na pościel i podeszła do balkonu. Otworzyła go na oścież i dla pewności dotknęła drugich drzwi powleczonych ochronną siatką.
- Tu mnie nie dorwiecie... - mruknęła sama do siebie z satysfakcją. Jakiś ptak świergotał głośno i ładnie... Świerszcze cykały, i usłyszała brzęczenie komarów. Znowu się uśmiechnęła z wyższością, ale chwilę później oparła głowę o futrynę obejmując się ramionami. Poczuła się bardzo samotna i nie do końca chciała tu być bez Adriána. Długo ją namawiał, żeby odpoczęła zwłaszcza po ostatnim wybitnie ciężkim okresie w pracy i dlatego nie zrezygnowała z wyjazdu... No i dała się namówić, ale teraz chyba wolałaby tęsknić we własnym domu. Odwracając się w stronę pokoju mogłaby przysiąc, że kącikiem oka zauważyła ruch w oknie sąsiedniego domu, ale kiedy tam spojrzała ponownie było zupełnie ciemno i pusto. Musiało jej się wydawać, albo po prostu coś przeleciało. W nocy zdarzało jej się tu spotkać kilka razy nietoperza... Ich też się bała! Położyła się przykrywając swoim ulubionym kocem, który zabrała z dom. Ona nie wykorzysta w pełni podwójnego łóżka. Nawet teraz położyła się na jego brzegu po stronie, którą zawsze zajmuje. Druga była drażniąco pusta. Popatrzała na piękny kamień na swoim palcu, który błyszczał mimo ciemności i pocałowała go czule. Przytuliła się do koca pachnącego domem i Nim. Zamknęła oczy wbrew obawom natychmiast usypiając.





19 komentarzy:

  1. Witam Was na kolejnym początku długiej drogi i mam nadzieję fajnej przygody.
    Co sądzicie o prologu, który jest jakby zapowiedzią jakiegoś ułamka tego co się może dziać później?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jupi taka niespodzianka z rana! :-) Za chwilkę kawka a potem...
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  3. Prolog przeczytany. Teraz już nic innego nie chcę tylko na Hawaje :-D
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. czuję niedosyt i z niecierpliwością czekam na następny rozdział;)
    jak dla mnie jest BOSKO!!!!!!!!;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hi hi hi. Mam nadzieję, że w stworzonych postaciach tych które juz poznałyście i tych które dopiero wejdą na scenę każdy znajdzie coś z siebie i dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Prolog przeczytany, bo nie wiedziałam, że wstawisz go tak rano. Potem już nie będę miała czasu, a chcę skomentować. :D Otóż, tak jak Ty postanowiłaś sobie kilka rzeczy, tak i ja postanawiam pomóc Ci(mam nadzieję) i powytykać błędy. Musisz z nimi skończyć w 100% i koniec! Ambitna jesteś!
    Jest ich już na prawdę malutko, dużo mniej niż np. w prologu Spicy, czy może i Windy. Ale są. Kilka przecinków, może dwie literówki, ale przede wszystkich wyraz "pokarzę"(Ci). Już kilka razy to widziałam, a że ja jestem wzrokowcem, nie pasował mi ten wyraz za cholerę. Ale tłumaczyłam sobie, że wymienia się na "pokazać". ALE NIE! Sprawdziłam to nareszcie i wyraz "pokażę" pisze się przez "ż". Możesz sobie posprawdzać, nie powiem, że zawsze, bo nie mam takiej pewności, ale często piszesz go przez "rz".
    I druga sprawa, ale to chyba nie jest błąd. Mieszkasz w regionie, gdzie mówi się "popatrzała", a nie "popatrzyła"? Tak dawno chciałam się o to spytać i zawsze zapominałam. :D

    A teraz już abstrahując od jakichkolwiek błędów czy niedomówień: HAWAJE. I gdyby nie wzmianka o tych ptasznikach, byłyby one moim kolejnym marzeniem do spełnienia. Ale ja chyba nigdy nie zdecyduję się na tak zagrożone miejsce. :P Chociaż, wiadomo...
    Rozdział pięęknie rozwinięty, fajnie nakreślone charaktery -jak zawsze, znów zrobi się nudno, podobało mi się! Ale jak się ma sympatię do autorki to wszystko się podoba, zawsze! Haha.
    I jeszcze małe pytanie: co ile teraz masz w planach publikować rozdziały? Bo z tego co pamiętam pisałaś, że będzie to się działo rzadziej. Muszę się przygotować psychicznie, czy coś... :D

    Pozdrawiam gorąco Nikki i Was wszystkie Dziewczyny,
    Wierna Fanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno, czyżby ktoś się zaczął odgrywać na Tobie, czy pomyliła się któraś z dziewczyn. Jest jedna ocena "takie sobie" ... Ekhem... ???

      Usuń
    2. No przecież nie każdemu się musi podobać! Nie powiem, że krytyka mile widziana, ale na pewno potrzebna!

      Usuń
  7. Więc chyba się ukarzę, jeśli jeszcze raz napiszę pokażę przez "rz" ;) Dzięki za uwagę :) Postaram się wyeliminować, bo pisze to jakoś machinalnie.
    Kiedy mnie chwalisz/chwalicie nigdy nie jest nudno! Przynajmniej ja się nie nudzę :D Co do częstotliwości postów będą troszkę rzadsze, bo mam twarde postanowienie więcej czytać. Postaram się jeszcze dzisiaj wrzucić recenzję Crossa, a rozdział 1 będzie w poniedziałek. Nie napiszę Ci jak często będę publikowała opowiadanie, ale nie będzie jakiś tragicznych przerw spokojnie :) Jak się ułożę z nowymi planami zagospodarowania czasu to Wam to określę dokładniej. Po prostu jak pisze na spokojnie, bez ciśnienia, to mogę się skupić na szczegółach do późniejszego wykorzystania. Zbudować lepszą fabułę.

    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo czekam niecierpliwie na recenzję Crossa. Ciekawa jestem co sądzisz o tej części? :-) Ja przerabiam teraz serię o wampirach Kerrelyn Sparks Takie krótkie romansidła ale na taką porę roku akurat:-D Zabierałam się już dwa razy za jeźdźca ale jakoś mi nie podszedł Muszę nabyć go w wersji papierowej i zrobić podejście trzecie.

    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno mnie tu nie było ;)
    to znaczy dawno nic nie napisałam, ale czytałam :)
    chyba o mnie zapomniałaś co? :D
    przeczytałam i tak nie mogę dojść do tego, o której z dziewczyn chcesz pisać - o Kate czy o Alice? albo o obu? :D
    chociaż w sumie obstawiam Kate ;)
    w jakich odstępach czasowych masz zamiar pisać teraz?
    pozdrawiam i całuję ;)
    An

    OdpowiedzUsuń
  10. Wcale o Tobie nie zapomniałam, a nawet ostatnio o Tobie myślałam :) No nie mogę niestety zdradzić która w pewnej chwili wysunie się na prowadzenie. Nie będę sie poganiała z postami zobaczymy jak wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja mam taką mała uwagę... w sumie grę słów "przecisnąć się do pokoju z balonem" a myślałam, że balkonem? Też może być:P
    Jeszcze nie skończyłam czytać do końca...:)

    Buźka
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  12. He he he! To i tak lepsze niż przypadkowe bluźnienie w Windy :D Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dopiero teraz skończyłam czytać prolog! Zabierałam się do niego aż 3 razy! Już piszę dlaczego tak długo to trwało... ponieważ, ciągle mój mąż mnie od niego odrywał... najpierw runda (nie wspomnę już która!) po sklepach budowlanych... wreszcie płytki do kuchni i łazienki wybrane... potem basen, a chwila wytchnienia dopiero teraz!

    Wstęp super! Ja też chcę na Hawaje :P A dziewczyny są jak woda i ogień, czerń i biel... zupełnie różne charaktery i to jest najlepsze! Ciężki wybór...

    PS. Recenzję przeczytam dopiero jak skończę Crossa, a dopiero jestem w połowie ...
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że szybko Ci pójdzie. Ja zaczęłam czytać wczoraj rano, a dzisiaj rano już skończyłam :) A czytałam z doskoku w wolnej chwilce. Teraz wzięłam się za nową książkę i w międzyczaie za kolejny rozdział. Mam dzisiaj dzień lenistwa :) Charaktery dziewczyn jeszcze bardziej się rozwiną, ale to chyba oczywiste :) No i dojdą nowe. Naprawdę mam nadzieję, że każdy znajdzie swoją ulubioną postać, której będzie jakoś tam kibicował.
    Współczuje wycieczek do marketów. Ja miałam ich serdecznie dosyć. Do tej pory mam dreszcze jak przejeżdżamy koło Castoramy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja bardzo lubię/kocham wycieczki ... te DUŻE i te małe...:P Chyba dlatego, że jest taki WIELKI wybór jest się bardzo ciężko zdecydować! Mam zamiar jutro "wykończyć" Crossa... zobaczymy co wyjdzie...
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj kochana możesz się zdziwić! Z tego co wyczytałam Crossa się nie da wykończyć! Facet ma w gaciach jakieś perpetum mobile! ;D

    OdpowiedzUsuń

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!