piątek, 7 czerwca 2013

I dreamed a dream...

LOVE LUST FAITH + DREAM



Pozwoliłam sobie użyć do dzisiejszych tytułów nazw bardzo znanych :) 

Pierwsza wiąże się ściśle z moim zamiłowaniem do teatru i musicali i jeżeli chcecie ją poznać bliżej polecam zacząć od filmu Toma Hoopera "Nędznicy" gdzie tą właśnie piosenkę ( I dreamed a dream ) wykonuje Anne Hathaway. I chociaż mój dream nie jest taki tragiczny nawet w ułamku ( w ogóle nie jest) to sama nazwa i tak pasuje idealnie. 

Druga jest tytułem najnowszego albumu 30 Seconds To Mars, jednego z zespołów, które bardzo lubię i wyrażająca emocje związane z tym drimem :) 

Może troszkę zakręciłam, ale już wyjaśniam!!

Zobaczyłam dzisiaj słońce, wyszłam na balkon, przeleciała koło mnie jaskółka, powiał ciepły wietrzyk, poszłam na spacer z psem, było mi cieplutko!! Przejażdżka za miasto załatwiła sprawę... Pomyślałam: kurcze lato! Wakacje! Co by tu z tym fantem zrobić?! Wiecie jak to jest kiedy człowiek o czymś marzy i nagle to dostaje? Znacie to śmieszne uczucie "i co teraz?". No i tak sobie zaczęłam myśleć i myśleć. W zeszłym roku przez remont w domu wakacje spędziliśmy w mieście... W tym roku to jeszcze jedna wielka niewiadoma, bo nie mamy konkretnych planów i nie wiadomo gdzie i kiedy ostatecznie wylądujemy. I tak od myśli do myśli zaczęłam się zastanawiać kiedy ostatnio byłam na takich prawdziwych wakacjach... Nie trudno było sobie przypomnieć...

Przełom sierpnia i września 2011 rok. 
Kierunek: miasto Corralejo, wyspa Fuerteventura, archipelag Kanaryjski, kraj Hiszpania.

No ja Wam mówię... Co to były za wakacje!!! Najpiękniejsze miejsce jakie w życiu widziałam... Było tam absolutnie wszystko czego można oczekiwać po tropikalnych wakacjach. Przede wszystkim było słońce. Od rana do wieczora słońce! Były gigantyczne plaże, które wyglądały jak mini pustynie, był przepyszny alkohol i jedzenie, mili i weseli "tubylcy", ulice tak czyste, że można było całe miasto przejść na boso, imponujące kratery wulkaniczne, całe morza zastygłej lawy odcinające się od idealnego błękitu oceanu, palmy fantastycznie szeleszczące na wietrze, przepiękna architektura utrzymująca się w bieli i ciepłych odcieniach piaskowych... Coś zupełnie abstrakcyjnego dla Polaka czyli idealne, równiutkie drogi asfaltowe bez ani jednej dziurki :D No było wszystko!

Zresztą...
Same zobaczcie...












Zapierające dech w piersiach pola lawowe, stożki wulkaniczne i kratery były usiane po całej wyspie.






I zdjęcie z którego jestem szczególnie dumna :D Nie wiem co to było za ptaszysko, ale było sporawe...





Wzięło mnie na straszna nostalgię, bo znowu chciałabym zobaczyć to słońce, poczuć ten piasek i tą krystalicznie czystą, orzeźwiającą wodę, napić się przepysznej oryginalnej Sangrii, skosztować melona, który u nas nigdy nie będzie tak smakował, porozmawiać z Kanaryjczykami, którzy chyba nigdy nie przestają się uśmiechać...  Mogłabym tak wymieniać aż by mnie z bloggera wyrzucili :D

Do czego zmierzam... 

Warto dziewczyny... Warto gonić za marzeniem, choćby się zdawało zupełnie nierealne, bo jego spełnienie może naładować akumulatory na długie, długie miesiące i stać się niezapomnianym przeżyciem... Teraz spełniamy marzenie mojego męża i jedziemy do Łodzi na Iron Maiden, a później... może Santorini (tak, tak, tak!!!), może Bułgaria, Włochy, a może wyskoczymy do Zakopanego :D Na mojej liście rzeczy, które muszę zobaczyć i odwiedzić jest z milion miejsc, zjawisk i obiektów. Ale zdradzę Wam sekret... Jak mi się kiedyś uda odwiedzić Nowy Jork, to już mnie stamtąd nie wyciągniecie ;)

N.

:*

18 komentarzy:

  1. Ahh normalnie się rozmarzyłam... Piękne zdjęcia, piękne widoki, aż żal ze w tym roku urlop już za mną :/. Nie powiem pogoda trafiła mi się piękna a do naszego morza nie mam daleko (jakieś 15 min spacerem), więc nie było źle :D - chociaż to na pewno nie te widoki jak na zdjęciach :D.
    We wrześniu planuję odwiedzić Kraków, bo wstyd się przyznać, że mam już 32 lata a jeszcze tam nie byłam. Byłam za to w Bułgarii i bardzo polecam. Mnóstwo miejsc do zwiedzania, czyste plaże, tani alkohol :D (pochłonęłam hektolitry kolorowych drinków i tequili) i piękna pogoda nawet pod koniec września.
    Tak jak Tobie marzy się Nowy Jork, tak mnie marzy się odwiedzić Wielki Kanion Kolorado i odbyć podróż cadilakiem po bezdrożach Ameryki. Głęboko wierzę, że kiedyś to marzenie spełnię:D

    P.S. Też bardzo lubię 30 Seconds To Mars.

    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. coś czuję, że moja wyobraźnia zaraz eksploduje jak wulkan;)też bym z wielką chęcią pojechała gdzieś razem z moim mężem(bez dzieci), no ale na takie wakacje to chyba nawet do emerytury się nie dorobię...;) ale Polska też jest piękna...może nie tak ciepła, ale jest;)Nikki, ja Ci szczerze zazdroszczę;) bo potem jak doczekacie się potomstwa, to będziecie mieli mniej czasu dla siebie;) pozdrawiam i przesyłam miliardy buziaków;***
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. A. NY byłoby moją stacją końcową z której już bym nie wróciła. Marzy mi się Monument Valley w Utah, Dolina Śmierci w Kalifornii, Wielki Kanion w Kolorado, Las Vegas, kaldera Yellowstone, plaże Miami, oczywiście Waszyngton i Biały Dom, oraz Capitol, czyli miejsce, gdzie pracuje tata Liv ;), Góry Skaliste i milion innych miejsc. Mam bzika jeśli chodzi o Stany... Ostatnio w Warszawie poznałam pewne małżeństwo z Teksasu... Kobieta jak kobieta, ale facet był takim typowym Amerykaninem, że się napatrzeć nie mogłam :D

    M... Jeśli tylko chcesz to pojedziesz! Tylko musisz bardzo, bardzo chcieć! Ale nie czekaj do emerytury, bo wtedy już nawet na Zakopane nie starczy :D Co najwyżej sanatorium ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się rozmarzyłam, przepięknie. Strasznie Ci zazdroszczę TAKICH wakacji! <3 I życzę jak najwięcej takich pięknych miejsc. Z resztą Wam wszystkim życzę, Dziewczyny!!! :*
    Ciekawe czy ja kiedykolwiek dorobię się na takie wakacje, w moich dalekosiężnych planach występują takie atrakcje, ale jak wszystko się ułoży trochę trudno zgadnąć. Spróbuję nie zgadywać, a realizować. :)
    I powiem Ci jeszcze jedno, Nikki. Od zawsze, od małego marzyła mi się Francja. Kocham ich język, kocham wieżę Eiffla, kocham romantyzm Paryżan, widoki, Paryż, butiki, modę, no kocham wszystko! Ale po tym jak przeczytałam Spicy, a teraz Windy, Nowy Jork i w ogóle Stanu Zjednoczone(wpływ miał też oczywiście "Jeździec") powoli wyganiają Paryż i Francję z the first position! :D Haha, oo tak. Teraz marzy mi się właśnie Nowy Jork, Manhattan i w ogóle zwiedzenie całych Stanów, wszystkich po kolei(tak jak w "Jeźdżcu" dla przykładu:( ). Jeeej, jeszcze bardziej się rozmarzyłam. Pozostaje mi wrócić na ziemię i bardzo mocno się starać o spełnienie marzeń.

    Gorąco Was pozdrawiam,
    Wierna Fanka.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Wierna bardzo podoba mi się Twoje podejście !! Marzenia czy teraz, czy później wszystkie są do zrealizowania. Nie od razu, ale nie wolno ich przekreślać, ani machać ręką, że to TYLKO marzenia. To AŻ marzenia :) Zaspoilerować Wam troszkę nowe opowiadanie... Hmmm.... No nie wiem... Zdradzę taki mały szczególik :D Tym razem oprowadzę Was po zupełnie innym Stanie niż Nowy Jork... Będę tęsknić za NY, no ale jakoś damy radę... Tym razem zobaczycie zupełnie wyjątkowy Stan w całości położony na wyspach, który jest również najmłodszym Stanem dołączonym bardzo niedawno (1959r) pięćdziesiątym z kolei :) Zapraszam na Hawaje!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nikki piękne fotografie z podróży! :) Też się rozmarzyłam...
    Chciałabym wreszcie pojechać w podróż ...poślubną, może po remoncie na pierwszą rocznicę ślubu. A póki co pozostają marzenia o miejscach gdzie pojechać... i wspomnienia o tych gdzie już się było.
    Muszę się przyznać, że w Stanach już byłam... raz, ale mam nadzieję, że nie ostatni! Trzy stany zaliczone :) Atlanta City (Georgia),Charlotte (North Carolina), Myrtle Beach (South Carolina) i okolice... To nie to samo co NY ... ale zawsze coś :) Może kiedyś... podróż od wschodniego do zachodniego wybrzeża (albo odwrotnie :P) Marzenia się spełniają tylko trzeba mocno w nie wierzyć!
    "Warto gonić za marzeniem, choćby się zdawało zupełnie nierealne" Nikki- zgadzam się z tym w 100%!
    Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  7. telepatia...? W tym samym czasie Nikki dodałyśmy post:P
    Hawaje... brzmi nie źle!
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  8. Hawaje?! Ale jestem ciekawa, co Ty sobie wymyśliłaś! :D
    A tak wracając, planujesz na dzisiaj nowy rozdział?

    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam na wycieczce, ale już jestem :) Rozdział za... godzinkę nie dłużej. Lena zazdroszczę Ci nawet powąchania amerykańskich spalin ;D Atlanta brzmi super!! Reszty nie znam :) Wierna zmotywowałaś mnie do włączenia w fabułę pewnego obywatela Francji, o którym na razie tylko słyszałyście... Pomyślimy, pomyślimy...

    OdpowiedzUsuń
  10. Została mi jeszcze nie cała 100 do końca Jeźdźca.. powrót do Leningradu...tego się nie spodziewałam... Tania jest bardzo silną, upartą kobietą!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tania jest prawdziwym terminatorem zamkniętym w ciele małej, słabej kobiety... Teraz dopiero się będzie działo!! Płaczesz w czasie czytania książek? Jeśli nie to tym razem zmienisz zasadę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ujęłaś:) Terminatorka! Jeszcze nie płaczę... ale parę razy łezka się w oku zakręciła!

      Usuń
  12. No to też jesteś twardzielką, bo ja już do tego momentu byłam zupełnie rozbrojona :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem co się dzieje, ale nie mogłam dodać komentarzy... :(

    Lena, na serio?! Ja nie dałam rady, przy pierwszej części wręcz się zanosiłam, a nie płakałam. Masz nerwy, kobieto. :D

    Co wyliczacz wejść to WOW po raz pierwszy :d pod 16 tysięcy, no łaaaaadnie.

    WOW drugie tyczy się nowego rozdziału(nie chcę rozbijać na dwa komentarze, już prawie zasypiam..:)). Był tak okrutny, że serce mnie bolało, ale za chwilę kochany i czuły na maxa William mi wszystko po stokroć wynagrodził i ranki zagoiły się szybciutko;) Jestem tak więc, zadowolona i całkiem zbita z nóg -idę spać. Mam nadzieję, że teraz komentarz się doda, bo trzeci raz nie dam rady napisać.

    Wierna Fanka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nerwy...i jestem "twarda" ...dlatego tak polubiłam Tanie, bo jesteśmy podobne... nie poddajemy się i jesteśmy uparte! Mój mąż mówi, że jestem uparta jak osioł! Coś w tym jest :P
    Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jednak wymiękłam i beczę... po tym jak Tania uratowała życie Aleksandrowi! ahh... nie jestem jednak taka twarda...jak mi się zdawało!

      Usuń
  15. Wierna co Ty wyprawiałaś, że taka jesteś padnięta?? Postanowiłam się z Wami podzielić tą jakże miłą i jakże zaskakującą ilością odwiedzin :) Nieźle co? :D
    Cieszę się, że Cię tak pocieszył nasz William!! :D

    Lena tylko jednosłowo... NARESZCIE!!
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Aj, czego ja wczoraj nie wyprawiałam. Bardzo dobrze się bawiłam z przyjaciółmi! O, to robiłam. :D Padłam na twarz prawie przed komputerem czy pisaniu tego komentarza. Ale dobrze, że wykorzystałam słoneczny dzień, bo dzisiaj od rana już grzmi. Masakraaa :(

    Wierna Fanka.

    OdpowiedzUsuń

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!