poniedziałek, 5 sierpnia 2013

The game of lies - rozdział 14

Brązowe oczy pociemniałe z gniewu patrzały na swoje lustrzane odbicie, opalona dłoń machała zawzięcie szczoteczką jakby chciała zetrzeć całe szkliwo z zębów, a brwi w groźnym grymasie prawie stykały się u nasady nosa. Policzki pałały rumieńcem od wcześniejszego szorowania ich. W głowie dudniło tyle przekleństw, że nawet najzagorzalszy ich miłośnik musiałby zasłonić uszy. Zmieszała się z błotem tak jak jeszcze nikt nie zmieszał nikogo, po czym wypluła pastę do zlewu.
- Bez sensu - jęknęła sama do siebie.
Popatrzyła na blat po czym ujęła w dłoń rączkę szczotki do włosów w taki sposób jak mordercy na filmach biorą nóż. Nie zważając na to że ciągnie, szarpie i wyrywa machała nią tak zaciekle, aż włosy leżały gładziutko uczesane. Po całym tym porannym rytuale znęcania się nad własnym ciałem oparła się dłońmi o blat i dyszała ciężko jakby właśnie skończyła pływać.
- Muszę to jakoś ogarnąć, albo spakować walizki i tyle mnie widzieli... - mamrotała.

Znowu obudziła się z tą słodką błogością każącą leżeć bez ruchu. Tyle, że tym razem była aż za bardzo świadoma tego co się dzieje. Wiedziała, że plecy do jakich się tuli nie są plecami Adriána, wiedziała, że brzuch, którego dotyka nie jest brzuchem jej narzeczonego, a już szczególnie wiedziała, że noga, którą obejmuje jej noga należy do Ethana. I to było przyjemne! Było tak cholernie przyjemne, że udawała sama przed sobą, że jeszcze śpi, żeby nie musieć się odsuwać. Spał bez koszulki i jego skóra tak przyjemnie pachniała... Jak to się działo, że zawsze, ale to za każdziutkim razem pilnowała, żeby usnąć po swojej stronie łóżka, a budziła się po tej drugiej?! Aż tak to na pewno nie mogła się wiercić! Nie bez obudzenia się. Przytulała się do jego pleców czubkami palców dotykając brzucha. Bała się oddychać, żeby się nie obudził, ale nie potrafiła się odsunąć. Nie potrafiła i tak bardzo nie chciała. Dopiero kiedy się poruszył odskoczyła porażona świadomością tego co robi.

- Bez sensu - powtórzyła. Wszystko było bez sensu i nic nie było takie jak powinno być.
Wyszła w podłym nastroju do sypialni i popatrzała jeszcze bardziej ponuro na nieświadomego jej wewnętrznej walki śpiącego faceta. Leżał tak jak go zostawiła. Na boku i na krawędzi łóżka. Dosyć, że w magiczny sposób przemieszczała się na jego połowę to jeszcze prawie go z niej spychała!
- Pobudka! - burknęła na tyle głośno, że powinien od razu wstać na baczność. Jedyną reakcją jaką zaobserwowała było lekkie drgnienie dłoni. Ot takie ledwie widoczne hyc, po czym opadła na poduszkę.
- Nie no Ethan serio nie każ mi cię ściągać z łóżka. Robota czeka... Musisz wstawać szybko, bo za pół godziny jesteśmy umówieni z Torre... - burczała obrażona tak cicho, że sama się ledwo słyszała - Ethan! - krzyknęła. No brawo!
- Czemu krzyczysz? - mruknął niewyraźnie do poduszki przytulając się do niej. Mięśnie na łopatkach poruszyły się leniwie.
- Wstawaj... - podreptała do garderoby. Dawno nie była tak strasznie zła na siebie. Właściwie jej życie i poczynania zawsze były pod jej ścisłą kontrolą i w tym tkwił cały paradoks sytuacji. Zawsze pilnowała ściśle zasady, że musi czegoś chcieć, żeby to zrobić. Nigdy nie robiła niczego wbrew sobie i można powiedzieć, że zawsze robiła to co chciała. Chciała jeździć na motorze - jeździła, chciała być policjantką - była, chciała się przenieść do Miami - przeniosła się, chciała mieć mądrzejszego, bardziej ułożonego faceta niż ona, który byłby jednocześnie silny jak ona - miała, chciała Ethana... nie mogła. Skończyły się czasy seksu bez zobowiązań i o ile jej mózg czuł się z tym komfortowo, ciało... nie bardzo. Czyli chyba jednak czasy swawoli w imię "robię co chcę" minęły... Teraz robi co chce pod warunkiem, że nie zburzy to jej partnerstwa z Adriánem.
Nie wiedziała w co się ubrać... Miała na chwilę obecną zdecydowane dosyć "nowej Kate". Miała dosyć sukienek, perfum, makijaży, biżuterii i nawet tego cholernego lakieru na paznokciach. Czuła potworną potrzebę zasypania się pracą i własnie to zamierzała zrobić. Tylko szkoda, że nie może przywdziać jeansów, koszulki i wygodnych butów, napchać się chipsami i popić litrem piwa... Byłoby to z lepszą korzyścią dla wszystkich... Ostatecznie wybrała kolejną sukienkę, kolejne bikini i te pieprzone japonki z koralikami, w których nie można nawet szybciej chodzić...
- No proszę cię... - stęknęła, kiedy w końcu wyszła z powrotem do sypialni. Ethan wyglądał na całkiem zrelaksowanego leżąc na placach z rękoma pod głową.
- Gdzie się spieszysz?
- Do pracy? Masz piętnaście minut na przygotowanie się.
- Po co mi aż tyle czasu? - przechylił głowę jakby ją sobie oglądał. Rozkładał na fragmenty jej ciało i umysł i analizował.
- Po co ci aż tyle czasu... Po to żeby się jakoś przygotować? Nie jedziesz na wycieczkę, tylko do PRACY! - chyba nigdy się nie przyzwyczai do tego spojrzenia, a już zwłaszcza kiedy tak leży. Ręce pod karkiem aż prosiły, żeby się w niego wtulić!
- Kate wiem, że nie nie jesteśmy na wakacjach...
- No jak widać za słabo wiesz, skoro relaksujesz się zamiast przygotować - jak fajnie było wściekać się na wszystko dookoła...
- Dostałaś okres? - krzywi się.
- Zaraz ty dostaniesz jak nie wstaniesz!
- To nie jest takie proste jakby ci się mogło wydawać...
Serio próbował się z nią drażnić? Dzisiaj? TERAZ??!!
- Mam ci pomóc? Ściągasz nogi na ziemię i podrywasz tyłek do góry... To całkiem proste. Ethan jest za dziesięć...
- Chciałem się zachować kulturalnie, ale widzę, że się nie da - podciągnął się do pozycji siedzącej.
- Kulturalnie spóźniając się?
- Nie. Widzisz... Mówisz, że masz chłopaka, a nic nie rozumiesz... Większość jeśli nie wszyscy mężczyźni cierpią na pewne poranne dolegliwości.
Zanim Kate zdążyła choćby przyswoić jego słowa zdecydowanie odrzucił kołdrę pokazując istotę problemu.
- Chociaż może twój narzeczony jest tak wyjątkowy, że przypadłość się go nie ima... - mruknął wstając - Sądząc po twojej minie jest... - poszedł do łazienki.
Kate zamknęła buzię dopiero kiedy poczuła zimną ścianę pod plecami, a oddychać zaczęła jeszcze później. O jasny gwint! Dłoń położona na sercu prawie podskakiwała pod jego mocnymi uderzeniami. Owszem jej narzeczony też... I co go obchodzi... Dlaczego wstał skoro wiedział?! W łazience woda w kranie została zakręcona, a Kate jak poparzona uciekła do salonu. Jeszcze chwila... Jeszcze momencik samotności zanim będzie musiała na niego spojrzeć. Momencik starczy na ostudzenie płonących policzków? Chciał z niej zadrwić, a ona musiała jak zaklęta patrzeć na jego gacie! Cholera! I przez myśli przeleciała jej kolejna salwa przekleństw i innych nieartykułowanych dźwięków. Przynajmniej było coś co przykuwało uwagę bardziej niż jego oczy...
- Gotowa? Długo mam na ciebie czekać? - zapytał z uśmiechem, kiedy wyszedł z sypialni w szortach kąpielowych i rozpiętej koszuli.
Gapiła się bez celu, ale na szczęście siedziała nad tabletem. Co prawda był wyłączony, ale przy odrobinie szczęścia Ethan tego nie zauważył.
- Jak tylko poznamy nazwisko dostawcy, Joe musi go piorunem sprawdzić.
- Się wie - oparł się dłońmi na stole - Czytasz wyłączony?
Podniosła na niego chmurne spojrzenie, w które musiała włożyć wszystkie swoje umiejętności aktorskie.
- Grabisz sobie Wheller... - mruknęła z irytacją.

Wybiła punkt dziewiąta kiedy wsiedli do windy.
- Bardzo bym chciała, żebyś dzisiaj trochę zajął Gabrielę - mówiła spokojnie, ale bębniła palcami w ścianę za plecami.
- Czemu? - stanęli w dwóch przeciwnych kątach. Ethan obserwował Kate, a ta skupiona marszczyła brwi. Cały czas w głowie dokonywała jakiś przemyśleń.
- Muszę się przyjrzeć Alonso. Zabawiaj ją opowieściami o jakiś Eskimosach, albo coś.
- Nie znam żadnego Eskimosa.
- No to Indianach... Ich chyba znasz?
- Cały szczep Komanczów!
- No to się Gabi ucieszy. Wymyśl jakieś mrożące krew w żyłach historie, a ja sobie pogadam z Alonso.
- A Ed?
- Pieprzę Eda! - warknęła - Utopię go, zabije, nie wiem co zrobię, ale przygłup nie będzie mi wchodził w drogę.
- Znowu chcesz zabijać... - westchnął. Bawiła go z tą wściekłą determinacją.
- Chcę to zakończyć.
- Czemu mnie odsuwasz?
- Odsuwam cię, bo do tej pory ja byłam odsunięta i tyrałam jako dworka królowej.
- Teraz ja mam być nadwornym błaznem?
- Rób co trzeba. Możecie iść na manicure.
- A jak mi krzywo pomalują?
Prawie się uśmiechnęła, ale w tej samej chwili drzwi się rozsunęły i zobaczyli siedzących w lobby Torre. W jednym fotelu, Gabi na kolanach męża szepcząca mu jakieś czułości na które on się uśmiechał.
- Kate?
Kate patrzała na tą scenkę w milczeniu absorbując każdy ich gest, każdy uśmiech i każdy grymas twarzy.
- Kochanie pobudka - Ethan złapał ją za dłoń i delikatnie pociągnął w stronę dokazującej pary. Tak... Nie dać się zaślepić ich swobodnemu, naturalnemu zachowaniu. Nie dać się zaczarować prawdzie ziejącej z każdego ich słowa i gestu. Musi znowu wejść w swoją rolę. Znowu stać się szczęśliwą narzeczoną tego dziwnego faceta. I tropić. Węszyć.
- Jesteście! - Gabi poderwała się z kolan Alonso, żeby się przywitać.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniliśmy... - Ethan uścisnął przyjacielsko dłoń Alonso.
- Nie!
- Nie mogłam go ściągnąć z łóżka. Gdyby mógł spałby cały dzień - sarknęła Kate.
- Od tego są wakacje - Alonso bronił kolegi.
- Ale w dzień takiej wycieczki? - jęknęła - W życiu nie rozumiem męskich priorytetów.
- Rozumiem o czym mówisz, ale nigdzie się nie spieszymy - zaśmiała się Gabi.
- Kochanie - Ethan przerzucił jej rękę przez ramię, kiedy ruszyli do wyjścia - Jakbyś mi się dała wyspać wstałbym na czas.
- Nie dałam ci się wyspać... - mruknęła wśród śmiechów jakie rozbrzmiały po tych słowach. Podeszli do pierwszej z brzegu taksówki stojącej na hotelowym podjeździe i Ethan otworzył przed nią drzwi.
- Przeganiałem potwory - szepnął, kiedy wsiadała.

- Wow! - Kate rozpromieniła się na widok ślicznego białego jachtu zacumowanego w porcie. Oczywiście mogła się domyślić wcześniej, że nie jest to jacht żaglowy, tylko jeden z tych nowoczesnych silnikowych wynalazków. Opływowy, dynamiczny kształt zapewne gwarantował zawrotną prędkość. Hmm... Prędkość i woda to coś w czym czuła się najlepiej, ale jeszcze nigdy nie łączyła obu dyscyplin. Dlaczego wszystko w tej sprawie musi być takie niebezpiecznie ekscytujące?
- Mi ángel - odczytała napis na burcie.
- To o mojej żonie - odparł z dumą Alonso gestem zapraszając ich na pokład. To będzie bardzo wygodna wycieczka... Na początku przywitali się z kapitanem, który wyszedł im na spotkanie. Był jedynym członkiem obsługi. Jacht miał podobnie jak katamaran dwa pokłady. Były nieporównywalnie mniejsze, ale również nieporównywalnie bardziej luksusowe! Na dolnym stało kilka leżaków, a reling był przerwany opuszczanym trapem, z którego można było schodzić do wody. Alonso z dziecinną radością oprowadzał ich po swojej wodnej rezydencji. Pod pokładem znajdowała się kuchnia z jadalnią, łazienka i dwie sypialnie. Za to górna część naprawdę niewielka przeznaczona była na wygodny salon na świeżym powietrzu. Całość zajmowała wielka narożna kanapa w kształcie podkowy i prostokątny stół na środku. I właśnie na tym górnym pokładzie, który normalnie by ją zachwycił i sprawił, że nie chciałaby przebywać nigdzie indziej spotkała ich mało przyjemna niespodzianka. Na samym środku kanapy siedział Eduardo. I o dziwo nie najmniej przyjemne było to, że znad stołu wychylał się jego nagi tors i okazały brzuszek, ale największe zniesmaczenie budziła kobieta do niego przyklejona. No cóż... Kate od razu stwierdziła, że wyglądała i zachowywała się jak dziwka. Przemknęło jej przez myśl, że być może będzie miała okazję sprawdzić, czy silikon unosi się na wodzie... Ognistoczerwone przedłużane włosy, usta nienaturalnej wielkości i makijaż tak czarny i ciężki, że nie widać było pod nim prawdziwej twarzy.
- Jenny - uśmiechnęła się przepięknie do Ethana podając mu rękę. Na Kate ledwo popatrzała... Wymieniły z Gabi znaczące spojrzenia.
Kate z Ethanem tego dnia byli wyjątkowo mało wylewni względem siebie. Ograniczali się do trzymania za ręce i to tylko w momentach, kiedy przemieszczali się z miejsca na miejsce. Kiedy nie musieli byli koło siebie, ale nie ze sobą. Teraz nawet usiedli po przeciwnych stronach stołu. On koło Gabi, ona przy Alonso. Kate nie była już taką cudowną przyjaciółką względem Gabi jak dotychczas, chociaż robiła co mogła, żeby cały czas nadążać i brać aktywny udział w luźnej rozmowie. Pokazała się od strony, z której w obecnym towarzystwie znał ją tylko Ethan i to niezbyt dobrze. Zadawała pytania odnośnie zbliżającej się transakcji, słuchała z uwagą o wszystkich kruczkach prawnych i wydawała się być zafascynowana tematem. Podzielili się na trzy grupki. Alonso cały czas dyskutował z Kate, Ethan zabawiał Gabi, a pozostała dwójka... nie szczędziła sobie czułości. Podczas kiedy dwie pary rozmawiały, Jenny chichotała co chwilę przez coś co musiało się dziać pod stołem, bo na jego powierzchni nie było niczego aż tak zabawnego.
Jacht powoli sunął po nieco wzburzonych wodach oceanu. Jenny jęczała, że dostanie choroby morskiej, ale pieszczoty Eduardo skutecznie ją leczyły. Dla Kate (która robiła co mogła, żeby nie zwracać na nich uwagi) było to tylko przyjemne bujanie, które niepotrzebnie ją relaksowało i rozkojarzało. Nie przestawała obserwować, analizować i manipulować rozmową. Cały czas krążyła w okolicach kaszmiru, ale w sposób nie wzbudzający podejrzeń i nie męczący. Alonso był zachwycony mogąc się wygadać bez żadnych zahamowań na temat, który był jego pasją życiową.
- Kate skąd pochodzisz? - zapytała w pewnej chwili Jenny odrywając ją od rozmowy.
- Z Nowego Jorku - odparła niechętnie nie wgłębiając się w temat.
- Tam się urodziłaś?
Już miała zapytać co ją to obchodzi, ale powstrzymało ją spojrzenie Ethana. Chyba rzeczywiście nie powinna się irytować, że musi rozmawiać z kimś poza Torre...
- Nie - uśmiechnęła się - Urodziłam się w Barcelonie.
- W Barcelonie?! - oczy Gabi rozbłysnęły - To jedno z najpiękniejszych miast jakie widziałam... A widziałam już bardzo wiele.
- Szczerze to nie bardzo ją pamiętam - Kate znowu się zaśmiała - Widziałam ją ostatnio... zbyt dawno temu! - nie będzie się szczyciła wiekiem...
- Od razu widać, że nie jesteś Amerykanką... - stwierdziła stanowczo Jenny - Gabi też.
- Widzisz tak się składa, że jestem - Kate rozłożyła ręce - I to zdecydowanie dłużej niż Europejką.
- Ale to chodzi o waszą krew... Europejczycy mają coś nie tak z DNA...
Gabi ledwo wstrzymywała śmiech, kiedy Kate aż zakrztusiła się drinkiem.
- A co jest złego w moim DNA?
- Jesteś dużo poważniejsza... Jakaś taka bardziej spięta niż ja i Ethan...
Ona i Ethan?!!
- Gabi, Alonso i Ed też nie są tacy swobodni, ale są bardziej otwarci. Urodzili się w końcu bliżej Stanów. Europejczycy są jak dla mnie strasznie wyniośli... Mniej przystępni - wydęła wargę. Wielką parówiastą wargę...
- Zgadzam się Kate - Ed popatrzał na nią tak jak to miał w zwyczaju. Najpierw na biust, a dopiero później w oczy - Powinnaś bardziej wyluzować! - chyba nikt nie miał wątpliwości jaki podtekst się pod tym kryje.
Kate nie wiedziała jakim sposobem udało jej się utrzymać uśmiech na twarzy, ale uznała, że Jenny chyba nie ma zbyt wielkiej wiedzy na temat temperamentów poszczególnych nacji. Hiszpanie nie byli znani z cierpliwości, a ta cecha Kate została właśnie mocno nadszarpnięta.
- Obawiam się, że to na nic... - zmartwiła się - Koniec końców moje DNA i tak schrzani sprawę...
Jenny zupełnie nie rozumiała dlaczego Gabi ryknęła śmiechem, a Alonso odwrócił się w drugą stronę. Tylko Ethan uśmiechał się ciepło przeszywając Kate spojrzeniem błękitnych oczu. Odkryła, że już nie wprawiają jej w stan zmieszania. Odkryła również, że je lubi i lubi w nie patrzeć. Czyżby zaczynała się robić mniej europejska i wyluzowała?
Kursem jaki Alonso obrał z kapitanem ich podróż miała trwać pięć godzin. Oczywiście dałoby się szybciej, dałoby się krócej, ale po co skoro dzień był taki piękny, a oni na miejscu mieli się stawić dopiero w godzinach późno popołudniowych. Nawet po lekkim lunchu postanowili się zatrzymać i chwilę popływać na otwartym oceanie. Opuszczony trap zatrzymał się równiutko nad powierzchnią wody, a pojedyncze fale go obmywały. Jenny i Gabi bały się pływać w takim miejscu zwłaszcza, że tego dnia rzeczywiście tafla była dosyć niespokojna. Kate nie marzyła o niczym innym. Żałowała tylko, że nie jest sama i nie może odpłynąć tak daleko jak jej się to podoba i na ile jej się podoba. Ale pływała aż do pierwszej zadyszki. Zanurzona w wodzie i oparta łokciami o trap zastanawiała się co zrobią jeśli transakcja okaże się zwykłym zakupem kaszmiru... Alonso był tak zadowolony z jej aktywnego udziału, że musiałby być mistrzem oszustw, żeby w międzyczasie zawrzeć umowę na transport kubańskich prostytutek.
- Widzisz znowu jesteś sztywna...
Drgnęła, kiedy usłyszała nad sobą głos. Jenny...
- Widocznie tak już mam... - zbyła ją patrząc w dal, gdzie Ethan i Alonso utrzymujący się w jednym miejscu na wodzie rozmawiali o czymś. Widać było tylko ich głowy i ramiona zamiatające wodę.
- Zostawi cię.
- Słucham?
- Ethan. To strasznie fajny facet i kompletnie do siebie nie pasujecie...
Pozostawianie w osłupieniu nie leżało w naturze Kate.
- Jej dziewczyno co ty masz do mnie?!
- A co ja mogę do ciebie mieć... Stwierdzam tylko fakty. Mówię co widzę! Nudzi się z tobą.
- A po czym to wywnioskowałaś jeśli można wiedzieć? - uniosła głowę do góry, kiedy Jenny usiadła na trapie zanurzając nogi w wodzie. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to jej dziwnie sterczące piersi. Były wielkie! Później płomienne włosy.
- Przecież nie zwracasz na niego żadnej uwagi! To oczywiste, że czuje się pominięty. Widzisz faceci nie lubią jak kobiety są mądrzejsze od nich... A ty ciągle dyskutujesz z Alem o tych materiałach...
Co za silikonowa psycholożka!
- Sugerujesz, że Ethan czuje się przy mnie głupi?
- Tego nie powiedziałam. Ale jest na wakacjach i nie ma się z kim zabawić...
- Świetnie znasz się na facetach!
- I znowu ten twój wyniosły ton... - westchnęła teatralnie - Przecież ja ci chcę pomóc!
Kate miała ochotę zwyczajnie spłynąć pod wodę i nie słyszeć ani słowa więcej. Jenny zadzwoniła bransoletkami gestykulując.
- Musisz być bardziej ognista! Jesteście na wakacjach, więc pewnie liczy na jakieś niespodzianki z twojej strony. Nie rozmowy o interesach, tylko macanie pod stołem! Nie zauważyłaś, że zainteresował się Gabi? Poświęca mu więcej uwagi niż ty...
- Kurcze coś w tym jest - powiedziała z pokorą. Jakby nie patrzeć ma dziewczyna rację. Jeden szczegół... Kate miała w nosie fakt, czy Ethan się dobrze bawi i z kim póki robił to co musiał.
- No widzisz. Czasami potrzebna jest opinia kogoś trzeciego, żeby coś dostrzec. Nie mówię, że wam kibicuję, bo jak już cię zostawi chętnie się nim zajmę, ale... Uznaj to za przysługę!
Kate aż uniosła głowę nie wierząc, że właśnie to usłyszała. Spod metrowej warstwy makijażu patrzały na nią szare oczy, które uśmiechnęły się jakoś tak... nieprzyjemnie.
- Zapamiętam... I dziękuję za radę.
W życiu nie zapomni tej rozmowy... A już najbardziej nie może się doczekać jak opowie to Alice!
Kate obserwowała jak szare oczy przesunęły się przed nią i zapłonęły takim prawdziwym radosnym blaskiem. Nagle woda chlupnęła i obok niej pojawił się Eduardo. Wzdrygnęła się jakoś odruchowo. Facet naprawdę był nieprzyjemny! Oparł się łokciami o kolana Jenny i uśmiechnął.
- Obgadujecie nas?
- Tak... Jesteście niesamowicie wdzięcznym tematem - odpowiedziała mu dziewczyna gładząc go po ramionach.
Kate zaczęła się zastanawiać jak w ogóle można go dotknąć choćby czubkiem palca, kiedy poczuła pod wodą ocieranie się jego nogi o swoją. Odsunęła się stanowczo zmywając z twarzy uśmiech i patrząc groźnie na mężczyznę nie odwracającego się od swojej towarzyszki.
Woda się wzburzyła i dwa ramiona chwyciły podestu po obu jej stronach. Drgnęła zaskoczona, kiedy niebieskie oczy pojawiły się tuż przed nią.
- Czemu nie pływasz?
Automatycznie odgięła się do tyłu, bo trzymając się trapu był bardzo, bardzo blisko.
- Jakoś tak... - szybko przybrała naturalną pozycję widząc kątem oka spojrzenie Eduarda. Jego noga zniknęła.
- Chodźmy na drinka - mruknęła Jenny ciągnąc Eduarda lekko za kucyka. Wstrętny szczurzy ogon. Ten udał, że chce ją ugryźć w rękę na co odpowiedziała piskiem i śmiechem. Wynurzył się z wody wskakując zwinnie na platformę.
- Tylko nie bawcie się za dobrze! - krzyknęła melodyjnie Jenny kiedy odchodzili mrugając porozumiewawczo do Kate. Jej pupa odziana w majtki niewiele pełniejsze od stringów przykuła całą uwagę Ethana. Kate coraz bardziej rozbawiona obserwowała z bliska jego oczy nie potrafiące oderwać się od widoku. Na jego oczy koloru oceanu rozciągającego się dookoła nich, na jego włosy ociekające wodą i ramiona po obu jej stronach. Zwrócił się po chwili do niej i od razu zauważył drwiący uśmieszek.
- Twoja nadal wygrywa... - stwierdził.
Zaśmiała się odchylając głowę do tyłu.
- Czemu jej nie wrzuciłaś do wody? Nigdy się nie przekonamy, czy pływają czy nie...
- Jesteś złośliwy! Nie wrzuciłam jej, bo rozmawiałyśmy...
- Naprawdę? O czymś ciekawym?
- O tobie.
Uniósł brew zaciekawiony.
- Dała mi kilka cennych rad. Powiedziała, że jak nie poświęcę ci więcej uwagi to mnie zostawisz... - przyznała z aktorskim smutkiem.
- Naprawdę to powiedziała? W życiu cię nie zostawię kochanie - przytulił się do niej z równie udawanym zaangażowaniem. Kate zaschło w gardle. Obydwoje byli prawie nadzy, a kołyszące fale ocierały ich o siebie - A tak serio - odsunął się - O czym rozmawiałyście?
- Serio ci przecież mówię - znowu poczuła irytację - Poradziła mi większą wylewność od razu zaznaczając, że jak się nie postaram to ona sobie ciebie weźmie. Powiedziała, że się ze mną nudzisz i chcesz się macać pod stołem, a nie rozmawiać.
Przez chwilę był komicznie zdziwiony.
- Strasznie ciekawa analiza... Widzisz jakiego masz pożądanego narzeczonego?
- Mam nadzieję, że nie... - odparowała myśląc o tym prawdziwym.
Twarz Ethana na chwilę zasnuła się cieniem, ale od razu się rozpogodził.
- Patrzy na nas - szepnął.
- Kto?
- Jenny.
Kate, która już miała go odsunąć i wracać na łódź znieruchomiała.
- Więc teraz powinnam pokazać jaka jestem spontaniczna i rozrywkowa? - wywróciła oczami.
- I poświęcić mi więcej uwagi - dodał obrażony.
Kate nad jego ramieniem zobaczyła większą falę, która ułamek sekundy później uderzyła w nich z łoskotem rozbijając się o burtę. Ethan mimo że trzymał się w minimalnej odległości wpadł na nią, a raczej natarł. Ich ciała się zetknęły, a Kate przed oczami stanął obraz z rana. W momencie straciła oddech jakoś odruchowo łapiąc go za ramiona. Żeby go przyciągnąć, czy odepchnąć? O ile to możliwe targani mniejszymi falami znieruchomieli na chwilę ani się nie odsuwając, ani nie robiąc żadnego innego gestu. Trzymała się go, a on trzymał ich przy trapie. Jedną ręką trzymał deski, a drugą podtrzymywał ją obejmując w pasie. Byli daleko od brzegu i ich znieruchomiałe ciała zmarzły targane zimnymi nurtami, ale dzięki temu mocniej czuli każdy swój dotyk, każde muśnięcie nóg, każde zetknięcie brzuchów. W końcu Kate poddała się odwracając wzrok. Popatrzała w górę, gdzie obserwatorka już zniknęła. Musiała coś zrobić. Nie potrafiła się uwolnić nie kompromitując ucieczką.
- Zmęczony? - zapytała.
- Nie - zdziwiło go pytanie.
- Więc może powinieneś jeszcze chwilę popływać? - przechyliła głowę z dziwnym błyskiem w oczach.
- Co ty kombinujesz? - chciał się odsunąć, bo jej ciało w jednej sekundzie stężało, ale żelazny uścisk na ramionach zacisnął się jeszcze mocniej. Przez twarz niczym błyskawica przemknął jej zawadiacki uśmiech po czym jej ciało wyprężyło się w błyskawicznym ruchu wpychając go pod wodę. Nie przewidziała jednego. Żelaznej obręczy wokół swojej talii. Z piskiem zanurzyła się razem z nim i szamocząc opętańczo próbowała uciec z pułapki jaką sama na siebie zastawiła. Co prawda wyślizgnęła się z objęcia, ale złapał ją mocno za kostkę i z tego już nie potrafiła umknąć. Inni pasażerowie statku zwabienie krzykiem zobaczyli wzburzoną wodę i co chwilę wychylającą się głowę. Raz blond, raz ciemniejszą. Tuż pod wodą można było obserwować zaciętą walkę dwóch ciał. Walkę o dominację. Siłowanie, które chcąc nie chcąc przeradzało się w coraz bardziej zmysłową grę dotknięć i uścisków. Kate z coraz mniejszym zapałem do szarpaniny i coraz większymi innymi uczuciami udało się wyswobodzić gryząc go mocno w ramię. Wyskoczyła na powierzchnię łapiąc jak najwięcej tlenu.
- Ty mała piranio! - jęknął Ethan wypływając tuż za nią. Szybko odpłynęła na bezpieczną odległość niestety zamiast zbliżyć się do jachtu uskoczyła w zupełnie innym kierunku.
- Prawie mnie utopiłeś! - nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Sama zaczęłaś! - również się śmiał. Obydwoje mocno dyszeli nie mogąc napełnić płuc życiodajnym powietrzem.
- Wracaj na jacht - rozkazała.
- Mowy nie ma! Ty przodem - na ile pozwalało coraz bardziej wzburzone morze kulturalnie ustąpił jej miejsca na drodze do trapu.
- W życiu koło ciebie nie przepłynę! - zanosiła się śmiechem.
- Nie no Kate spokojnie - uniósł ręce, ale podtopiła go wysoka fala, więc zrezygnował z gestów - Zawieszenie broni! Chodź, bo się w końcu utopimy.
- Popłynę tuż za tobą.
- Nie zostawię cię z tyłu - był stanowczy, a fale coraz wyższe i rzeczywiście nie było sensu się kłócić. Ostrożnie gotowa na rewanż z jego strony zbliżała się z każdym machnięciem rąk coraz bardziej. W końcu kiedy go mijała również zaczął płynąć i zatrzymali się dopiero przy trapie.
- Za grosz zaufania - mruknął udając obrażonego. W ostatniej chwili popchnęła go mocno pod wodę wyskakując na deski. Rozbawiona rozglądała się dookoła wypatrując miejsca w którym wypłynie.
- Utopiłaś sobie narzeczonego!! - krzyknęła jej z góry Jenny. Kate nie zareagowała cały czas czujnie się rozglądając. Ale Ethan nie wypływał.
- Nie no bez jaj... - mruknęła, kiedy nadal się nie pojawiał i bez wahania wskoczyła do wody. Cholera... Może prąd wepchnął go pod jacht, albo się zachłysnął?! Panika wpompowała pierwszy strumień adrenaliny. Fala uderzyła ją w twarz, ale nie w takich warunkach już pływała, więc zaczęła się szybko rozglądać. Nigdzie go nie było! Jasna cholera utopiła go! Zapiszczała głośno, kiedy poczuła ramiona obejmujące ją w pasie.
- Martwiłaś się o mnie - mruknął jej do ucha.
Odwróciła się błyskawicznie i uderzyła go z całej siły pięścią w ramię.
- Aua!! - odskoczył łapiąc się za nie - Oszalałaś?
Kate potrafiła bić...
- Ja?! - ryknęła na niego - Myślałam, że coś ci się stało!
- Teraz dopiero coś mi się stało! Wybiłaś mi bark!
Dyszała ciężko, kiedy przykryła ich spora fala. I ją i jego. A ona go kontuzjowała. Świetnie po prostu! Coraz lepiej! Rzuciła się do przodu i wciągnęła rękę chcąc go złapać. Kiedy woda z powrotem opadła okazało się, że trafiła zamiast na ramię jak planowała, na tors. Trzymała płasko rękę na jego piersi i patrzała w jego oczy ciskające błyskawice.
- Uważaj - przyciągnął ją szybko do siebie i kolejna fala zrobiła im niespodziewany prysznic. Kiedy opadła nie mówili już nic. To była jedna chwila. Jeden moment zapomnienia, kiedy szarpiący żywioł zbliżył ich za bardzo do siebie. Jedna sekunda w której Ethan to zrobił, a ona go nie powstrzymała. Bo nie chciała i chciała jednocześnie. Bo walcząc z falami nie miała już siły walczyć z nim. Bo trzymał ją mocno, dokładnie tak jak tego potrzebowała. Bo był facetem, pachniał facetem i zachowywał się jak facet. I mimo że teraz postawi to jej cały świat na głowie i będzie się czuła potwornie biorąc na siebie wszystkie konsekwencje całowała go zawzięcie nie mogąc przestać.





54 komentarze:

  1. Żeby nie było!! Powiedziałam, że się postaram i jest dzisiaj :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie przeczytałam ale zdjęcie na końcu posta wygląda obiecująco :D
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zostawię sobie tą przyjemność na jutro ;-) No fotka całkiem, całkiem! :-)
    Dziekuje Nikki :* dopiero teraz spr pocztę.
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma ostatniej strony to chociaż focię można podejrzeć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A bo ja tak lubię najpierw komentarze a później treść :D A rozdział miodzio :D
    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekałam się, potrafisz zaskakiwać, dlatego nawet nie próbuję sobie wyobrazić co będzie dalej. Na początku gdzieś zauważyłam ortografię, ale chochliki są i będą. Na chwilę obecną najbardziej bliscy mi bohaterowie.
    Tycha



    OdpowiedzUsuń
  7. Tak po pierwsze poproszę nową pozycję na maila. :D Zabrałam się co prawda za "Kobiety..." ale chyba jak na razie nie przeczytam tego. Jakoś nie mogę się wkręcić. Może zacznę od tej leciutkiej jak pisałaś, a potem przejdę do tamtych. ;)

    Chociaż jest już późno, a ja jestem potwornie zmęczona, nie mogłam i nie umiałam sobie odmówić rozdziału, a szczególnie jak zobaczyłam końcowe zdjęcie i Wasze komentarze. :D Też zawsze zaczynam od nich. ;) Tak więc suuuuuuper i jak zawsze nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    Tymczasem zbieram się spać, bo chyba prześpię jutro cały dzień...

    Całuję,
    Wierna Fanka.

    PS. Rzeczywiście jeden ortograficzny błąd się przybłąkał, ale to bardziej przeoczenie: "Skończyły się czasy seksu bez zobowiązań i o ile jej mózg czół się z tym komfortowo, ciało... nie bardzo. "

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super! Na miły początek dnia :-)
    Milego dnia wszystkim życzę!
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  9. Po 1. poprawione :)
    Po 2. Wierna rozumiem, że zmęczenie spowodowane dobrą zabawą? Jak się udał wyjazd? Proponuje Ci zacząć lajty od "Awarii uczuć', albo od "Kocham NY" Bo to ostatnie to takie sobie...
    Po 3. Lena Ty ranny ptaszku miłego dnia również.
    Po 4. Tycha cieszę się, że się nie spodziewałaś.
    Po 5. A. Zablokuje komentarze aż wszystkie nie przeczytacie :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Udał się, udał. Jestem teraz już spalona, ale przynajmniej trochę wypoczęta. :D Najbardziej męczyły temperatury w granicach 40 stopni. A tak to było idealnie. :D
    "Kocham NY" to ja już przeczytałam, kochana. :D A "Awarii" nie mogę kopiować, więc nie mam jak przeczytać na telefonie i w tym jest mój problem... Muszę się do tego zebrać na komputerze.

    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się bardzo. Chciałyśmy lato to mamy lato... Marzyły nam się tropiki i proszę bardzo :D
    Why nie możesz kopiować? Przecież to normalny PDF jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w ramach PS. chciałam przypomnieć, że Jeździec tez Ci nie podszedł na początku... :P

      Usuń
    2. PS. odnośnie "Kobiety rządzą światem". Nie mogę dzisiaj zebrać myśli i ułożyć jednego spójnego zdania :D

      Usuń
  12. Ooo tak!! Mamy tropiki, zdecydowanie. :D
    Właśnie jakiś NIEzwykły chyba, bo ma blokadę na kopiowanie. Przynajmniej na moim komputerze... Nie wiem, spróbuję jeszcze.
    Wiem, że Jeździec nie poszedł i nigdy bym sobie nie wybaczyła gdybym sobie dała spokój wtedy z nim. Tak więc zapewne przeczytam to prędzej czy później.
    Nie dziwię Ci się, że nie możesz złożyć myśli, bo ja ten komentarz czytam 50-ty raz i nie mogę nic poprawić. Także nie biorę odpowiedzialności za niego. :D

    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Napisałam dzisiaj pół rozdziału, ale czuję, że jak go jutro przejrzę to będę płakała ze śmiechu! Opublikuję rozdział specjalny, w którym zobaczycie jak człowiek może nie myśleć :D Chociaż może lepiej się nie kompromitować... Poszukam Ci innej wersji, ale zapomniałam o jakiej książce rozmawiamy... :D NO COMMENTS!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha, ja tam bym chciała sobie poczytać taką śmieszną wersję! :D
    Rozmawiałyśmy o "Awarii". :D
    Ok, zaraz zobaczę. A tą najnowszą też dostałam? :D

    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Awarii" dalej nie mogę kopiować, ale to nic. ;) Przeczytam kiedyś na komputerze, nie ma problemu. ;)
    I dziękuję za "W szpilkach...". :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie ma jak wyjść z pomieszczenia z klimą na taki skwar! No tak chciałyśmy to mamy ;-) Ciekawa jestem czy w piekle też jest tak gorąco?
    Jak są tam takie diabły jak Beleth... To pewnie tak! ;-)
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj jest, jest gorąco z tymi diabłami :D Normalnie za chwilę wyparuję bez nich!! Cały dzień piję zimne napoje i objadam się słodyczami... Źle się mogą te upały dla mnie skończyć :D A w pierwszy chłodniejszy dzień chyba napiszę pięć rozdziałów naraz! Teraz nie mam siły nawet palcami poruszać...

    OdpowiedzUsuń
  18. Koniec części pierwszej Diablicy! Cofnięcie ...tak czułam, że to tak się skończy!
    Całkowicie oderwałam się od rzeczywistości...ah... :D

    Ogranicza nas tylko wyobraźnia!

    Lena

    OdpowiedzUsuń
  19. No, a ile roboty papierkowej przy tym cofnięciu mają, to aż mi Lucka szkoda jak tak sobie pomyślę :D

    OdpowiedzUsuń
  20. No w 2 części nie ma Piotrusia! Jest Piotr Zdrada Mam nadzieję, że już nie namiesza więcej!
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdziwimy się jeszcze, zdziwimy! ;/
    Haha, miłego czytania, Lena! :*

    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
  22. Z tej trylogii wyciągnęłam przynajmniej jeden bardzo ważny wniosek. Piotruś ZAWSZE pozostanie Piotrusiem! Cokolwiek by nie zrobił nic już tego nie zmieni ;)
    Piszę z nie swojego laptopa i co chwilę uderzam w złe klawisze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dostałam wiadomość z mojego SPA. Zapraszają mnie na nowość. Hawajski masaż Lomi Lomi... No i jak tu odmówić? :D

      Usuń
  23. Pozazdrościć
    A.

    OdpowiedzUsuń
  24. wybaczcie mi tą nieobecność, ale widmo remontu i mnie nawiedziło...;/
    wczoraj przygotowania, a dziś malowanie...;/ ale ja i tak większość czasu siedziałam na odwróconym wiaderku i pokazywałam im gdzie mają jeszcze pomalować;)
    mam całą brygad e na głowie... mąż, syn i szwagier;) wszyscy chętni do pomocy;) odnawiamy stary pokój syna, jeszcze jak był niemowlakiem;)heh mąż stwierdził, że musimy to zrobić, bo on chce jeszcze jednego malucha:)tylko nie wiem, czy ja chcę;)
    pozdrawiam i przesyłam buziaki;***
    M.

    OdpowiedzUsuń
  25. A to M.M. jeden... Będziemy miały blogowego dzidziusia? :)))
    Nie wiedziałam, że z Ciebie taki przywódca M :) Powodzenia przy remoncie, tylko się nie poduście w tym upale!

    OdpowiedzUsuń
  26. Blogowy dzidziuś!!! Mi się podoba!

    Jeeej, mamy tą godzinę, a nawet stopień nie spadł z temperatury. Wszystko mi się przegrzeje, jak tak dalej pójdzie. Ufff. Ale ja słyszałam, że ten tydzień ma być najgorętszy, potem ma się ochłodzić. Chyba już nie mogę się doczekać... :D Haha. A potem znowu będzie : "GDZIE TO SŁOŃCE?!!" I jak tu dogodzić Polakowi?!

    No nic, pozdrawiam Was dziewczyny i gotowego do roboty M.M!! :D

    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
  27. blogowy dzidziuś?:) jesteście straszne!!!;D hehe
    żartuję;D mi też się podoba;D
    tylko lepiej uważajcie, bo weżniemy Was na chrzestne;D heh
    M.

    OdpowiedzUsuń
  28. Pełna mobilizacja w M.House :D

    Ostatnio za to ochrzaniłam moją mamusię. Bo mi wyskoczyła ze zdaniem, że jej się za zimą tęskni... Zabroniłam jej tak bluźnić! Siedzę przed wiatrakiem i za chwilę pewnie się skończy katarem, ale przynajmniej nie jest tak gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  29. jeśli ktoś zainteresowany jest to zapraszam do pomocy przy remoncie;D

    Skarbie, lepszy katar niż uduszenie się przez małą ilość powietrza lub udar;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja też dosłownie siedzę na wiatraku cały dzień. Jest za gorąco nawet żeby wyskoczyć na "plażę"(czyt: mały odcinek piasku przy jeszcze mniejszym zbiorniku wodnym:P).

    Wierna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mój zbiornik wodny jest tak wielki, że chyba się zagotował przez ten tydzień i wyparował! Ale wiesz jaka jest zaleta takiego małego jeziorka? Chwaliłam się, że przepłynęłam jezioro to kilka razy nawet!!

      Usuń
    2. No tak. Patrząc w tej strony, to mogę być dumna. Też bym spokojnie ten mój zbiornik przepłynęła, gdybym tylko nie wpadała w panikę, jak tylko nie czuję gruntu pod nogami... Haha.

      Wierna.

      Usuń
    3. To Twój zbiornik wygrywa, bo w moim nie ma takiego miejsca gdzie nie mogłabym spokojnie stanąć i się nie utopić. No może jakieś dwa metry kwadratowe na samym środku...

      Usuń
    4. Aaa, to w takim może i bym dała radę. :D

      Usuń
  31. Oj skarnie Nikki House przeszedł w zeszłym roku tak ekstremalną metamorfozę, że starczy mi wrażeń na resztę życia! No chyba, że siądę z Tobą na wiadereczku, to w sumie mogę się zjawić :D

    OdpowiedzUsuń
  32. hahah;D gratuluję;D
    a jeszcze jedno wiadereczko się znajdzie;D
    M.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ale się rozpisałyście ;-)
    Ostatnia kąpiel w wannie... ponieważ po remoncie, który rusza jutro będzie prysznic! Ah te małe łazienki w blokach! Dawno tak się nie napociłam jak dziś! Szacun dla mojego męża za zdolności organizatorsko-logistycze! Sama bym tego nie ogarneła! :-) Dobrze, że jest możliwość się na ten czas chaosu wyprowadzić :-)
    Cieszmy sie upałem, bo nie dlugo nadejdzie jesień! Dzień już krótszy... Wszystkim dogodzić nie stety się nie da! ;-)
    Lena

    Muszę kończyć bo mi maż zagroził, że tel zabierze! Niedobry...

    OdpowiedzUsuń
  34. No jeszcze jesienią nas strasz! Nie przejmuj się. Ja mam i wannę i prysznic i przyznaję, że nie pamiętam kiedy zrobiłam sobie kąpiel... Jakoś natrysk jest dużo dużo przyjemniejszy!

    OdpowiedzUsuń
  35. Ale się rozpisałyście! Niedaleko mnie też jest małe jeziorko, ale bardzo porośnięte mertą (jak taka dotknie nogi podczas pływania....) i dodatkowo jest tam zatopiona barka. Inne akweny daleko. Pozostaje prysznic - dobry prysznic, nie jest zły!
    No i oczywiście mrożona kawa, zaczynam od niej każde popołudnie po powrocie z pracy.
    Już mam w biurze 29,5 stopnia, na plusie oczywiście - hahaha. Ale wolę to niż śnieg po pas w kwietniu !
    Pozdrawiam Tycha

    OdpowiedzUsuń
  36. Wierna jak już chcesz być chrzestną i możesz wybrać, chłopczyk czy dziewczynka?;D heh
    jak coś to widzimy się za jakieś 9-10 (a może nawet 11) miesięcy na porodówce;P
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę sobie nawet wybrać?! Jeeeej! To ja chcę dziewczynkę! Chłopaka już mam-znaczy nie chrześniaka, ale takiego brzdąca małego. W ogóle ostatnio w mojej rodzinie same "chopoki"! :D Potrzebna mi księżniczka do rozpieszczania. :D Haha.

      Usuń
    2. Ja w czasie ostatnich wydarzeń poznałam cześć rodziny z którą nie utrzymywaliśmy kontaktu i tam właśnie jest taka księżniczka słodka :) No nie taka słodka, bo urwis straszny, ale takie właśnie powinno być dziecko!

      Usuń
  37. No ja w sumie też wolę taki upał niż pół minuty zimy :)
    Widzę, że koleżanka M. przekonała się do zrobienia nam blogowego dzidziusia?? Nie ma za co M.M. :D

    OdpowiedzUsuń
  38. jeszcze się zastanawiam;D ale Nikki Ciebie też jakoś wkręcimy;D będziesz jako ta najlepsza ciocia;D heh
    M.

    OdpowiedzUsuń
  39. a kiedy następny rozdział?;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie musisz mnie wkręcać!! Mogę napisać jakąś bajkę dla naszego maleństwa ;) O księżniczce Kate i złym czarnoksiężniku Alonso na przykład... :D
    Rozdzialik za jakąś godzinkę.

    OdpowiedzUsuń
  41. ooo... ja też bym z chęcią przeczytała taką bajkę... a dało by radę kilka takich napisać?;) bo rodzice maleństwa bardzo lubią książki i pewnie maluch to odziedziczy...;D
    nie wkręcę Cię, nie to nie;D hehe
    Wierna na chrzestną... tylko jeszcze chrzestnego brakuje...;D może Twój mąż,Nikki? ;D hehe
    żarty żartami, a rozdzialik w trakcie produkcji, więc już nie przeszkadzam;D miłego pisania;***
    M.

    OdpowiedzUsuń

Znacie to uczucie kiedy jesteście powodem czyjegoś uśmiechu? Jest... Niesamowite!!